Rozdział 14

44 9 4
                                    

Kilka tygodni później....

Alexa

Ostatnimi tygodniami czułam się bardzo dobrze. Nie przejmowałam się kompletnie niczym, żyłam tak jak od zawsze marzyłam. W końcu mogłam skupić się na pracy modelki, swoją drogą miałam strasznie dużo podpisanych kontraktów, co wiązało się z tym, że każdy weekend miałam wolny, a w tygodniu wylatywałam w różne miejsca. Również jestem bardzo szczęśliwa dzięki Lucasowi, planujemy wynająć póki co własne mieszkanie ,a w najbliższej przyszłości Lucas obiecał, że osobiście zaprojektuje nasz dom. Z racji tego, że miałam weekend wolny, a Lucas wyjechał na szkolenia pozostał mi spędzić czas samej, a akurat złożyło się, że zabrakło mi kilka rzeczy na najbliższe wyjazdy .Co za tym idzie? Oczywiście, że zakupy.

Być kobietą.

Miałam dzisiaj dzień ego top'a, czyli postanowiłam, że chce wyglądać zajebiście(zawsze tak jest).Ubrałam się w bordową, dopasowaną sukienkę z długim rękawem, a do tego włożyłam moje ulubione kozaki z Naked Wolfe. Wyszłam, zamykając drzwi i udałam się na prywatny parking, gdzie czekało na mnie moje bordowe cudeńko.

-Mamusia cię kocha-powiedziałam sama do siebie wchodząc do auta.

Droga do najbliższej galerii mnie strasznie zmęczyła, dzisiaj ludzie wyjątkowo jeździli jak idioci.

Nie tylko dzisiaj.

Ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć to, po co ktoś jedzie autem jak rower go wyprzedza?

Po wielu wyzwiskach i wyrwanych włosach dojechałam do mojego celu.

Brawo Alexa! Jeszcze tylko droga powrotna.

Głos w głowie tak bardzo mnie załamał, że opadłam zdesperowana na kierownice, zapominając jak bardzo samochód był czuły na takie sztuczki. Momentalnie włączył się alarm.

Niech to szlak.

Od samego rana wszystko sprzeciwia się, żebym tu nie była.

Otworzyłam drzwi z tyłu , aby sięgnąć po torebkę, którą wcześniej podczas drobi wyrzuciłam. Kiedy nachyliłam się, aby ją dosięgnąć poczułam jak ktoś zamyka mi buzię, po czym założył worek na głowę.

J A P I E R D O L E! Dlaczego ja?

Próbowałam krzyczeć i się szarpać, ale nic to nie dało, bo zostałam rzucona prawdopodobnie do jakiegoś busa.

-Nie krzycz! I tak nic ci to nie da.-powiedział zachrypniętym głosem, związując mnie.-Swoją drogą ładna sukienka.

-Szmaciarz!-próbowałam wykrzyczeć.

-Zobaczymy jaka mądra będziesz przy rozmowie z szefem.-powiedział żartobliwym tonem.

Przez całą drogę próbowałam rozmyślić dlaczego mnie porwano.

Myślałam...

....i myślałam....

Hunter.....Zapewne chodziło o niego i o jakąś przypadkową akcje, albo może jednak nie przypadkową....

Podczas, gdy tak rozmyślałam te skurwiele przerwały mi to, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. Szarpali mną, jakbym była co najmniej uzbrojonym, dwumetrowym, mężczyzną.

-Panowie gdzie wasze maniery...-zwrócił się do nich.

-Przepraszamy.-powiedzieli ze skruchą.

-Ajajaj nie ładnie..Posadźcie ją i ściągnijcie worek z tej pięknej twarzyczki.-nakazał.-Taśma też.

Soulmates #1 (PL)Where stories live. Discover now