Rozdział 12

45 11 4
                                    

      Rozdział 12

Alexa

Po południu wróciłam ze szpitala od Huntera. Widząc go tak strasznie łamało mi się serce, nienawidzę widzieć go w takim stanie, z resztą kto lubił? Jakieś psychole. Poprawił mi się humor jak opowiedział mi, że była u niego Lil, widziałam szczęście w jego oczach. Nie chciał za dużo mówić, ale rozumiem, że potrzebuje czasu. Póki co powiedział, że on da sobie radę, a ja mam zająć się pokazem, który miał odbyć się za tydzień. Codziennie miałam od samego rana do wieczora kilkanaście sesji i próbnych wybiegów. Dzisiaj wyjątkowo szefowa pozwoliła mi na wolne, ale powiedziała, że żadnego wolnego przed pokazem. Szczerze? Byłam już totalnie wykończona i jednocześnie załamana, że nie mam czasu dla Lucasa, ale on mnie wspierał i rozumiał, że mam taką pracę, z resztą sam przygotowywał się do egzaminu na architekturę. Cieszyłam się, że będzie mógł robić to co kocha i też go wspierałam.

...

Dzień przed wyjazdem

-Alexa szybciej! Idź w rytm muzyki!-radziła szefowa.-Postaraj się kochana!

-To może zacznę od nowa- powiedziałam, cofając się do początku wybiegu.

-Idealnie!-zaczęła klaskać, a na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech-Jesteś wspaniała! Ale mam wrażenie, że coś cię dręczy...chcesz o tym pogadać?

-Nie koniecznie, problemy rodzinne- posłałam wymuszony uśmiech.

-Z matka? Prawdziwa suka z niej-parsknęła-Ale nie wiesz tego od mnie-poprawiła marynarkę, próbując zachowywać się porządnie.

-Nie musi mi pani tego mówić..

-Nie mów mi pani, czuję się staro. Mam tylko pięćdziesiąt lat-zaczęła się chorobliwie śmiać. Uwielbiałam tą kobietę-Mów mi Del.

-Myślałam, że to twoje nazwisko Del.

-Nazywam się Del Delu, wiem chore, ale moi rodzice chcieli być orginalni i stworzyli jednocześnie łamigłówkę.

-Ahh...teraz wszystko jest jasne.

-Kochana zrobimy jeszcze kilka fotek i leć do domu.-zwróciła się w stronę fotoplanu.-Zapraszam!-zachęciła.

Po około godzinie pracy, mogłam iść do domu, aby odpocząć przed nocnym lotem, który był zaplanowany na 3.40. Z tego co wiem ma po mnie przyjechać czarny SUV, który mnie odwiezie na lotnisko, nie rozmyślając dłużej postanowiłam ustawić od razu budzik na 2.00 i zrelaksować się, dlatego też puściłam na całe głośniki mój ulubiony album The Weekend- Trilogy i zrobiłam najlepsze spa jakie mogłam sobie wymarzyć, po tym relaksującym incydencie padłam na łóżko jak kłoda, totalnie mnie ścięło z nóg.

Lucas

Wybiła północ, a ja w tym czasie wsiadałem do samolotu. Myślę, że wiadomość do moich bliskich o treści ,,Jestem w Paryżu'' nie zdziwi ich, wiedzą, że jestem zdolny do wszystkiego, a tym bardziej jeżeli chodzi o Al. Wybrałem wcześniejszy lot, aby przypadkowo nie spotkać się z nią w samolocie, a że wiedziałem na którą ona ma mogłem dostosować się do własnych potrzeb. Po blisko ośmiu godzinach, mogłem wreszcie rozprostować nogi, nie trwało to długo bo już pod wyjściem z lotniska czekała na mnie moja cudowna ciotka. Otworzyła z taką prędkością drzwi, że uderzyła nimi jakąś kobietę.

-O cholera!-krzyknęła-Przepraszam panią!

-Niech pani uważa!-zbulwersowała się kobieta.

-Zamknij mordę! Przecież przeprosiłam.-kłóciła się.

Soulmates #1 (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz