"Licealiści Bywają Wredni"

16 1 0
                                    


~~~~~

'Co tu by zrobić, aby lepiej wpasować się w sytuację?' - pomyślał z szerokim uśmiechem Alcor - 'Wystarczy zmienić czas'

I faktycznie. Zjawił się w Wodogrzmotach z pół roku przed pierwszym semestrem. O dziwo podróże między wymiarowe i te z wracaniem do wcześniejszych wydarzeń były łatwiejsze niż udawanie człowieka. Warczał wściekle :

-No dalej! - część jego twarzy rzeczywiście zyskała nieco bardziej humandoidalnych cech.

Stał w jakiejś dziurze, między dwoma blokami, gdzie przyglądały mu się zainteresowane, bezdomne koty. W pewnym momencie jedna z lokatorek pierwszego z bloków, wracając z maratonu grozy usłyszała podejrzane dźwięki. Adrenalina była dla niej wyjątkowo kusząca. Zawsze lubiła horrory i chciała, by przyjaciele podzielający jej pasję zrobili jej taki żart . Wystraszona, ale podekscytowana zaczęła stawiać kroki w owym kierunku. Ciemno, mrocznie, lampa migała, jak zwykle, lecz wszystko wydawało się intensywniejsze-każdy bodziec, nerw, dźwięk. Nagle stanęła przed swoim potworem i zawiedziona skrzywiła się. Chłopak wyglądał na dwadzieścia kilka lat, miał falowane blond włosy, przyjazne brązowe oczy, ubrany był dbale w koszulę, spodnie i buty.

-Cześć - pomachał do niej, posyłając uśmiech.

Minęła chwila, zanim przetrawiła jego słowa, a grymas na jej ustach pozostawał.

-Nie jesteś menelem - pomyślała, spoglądając na jego ubranie - Więc, co to było?

Chłopak wzruszył ramionami i wskazał dłonią na trzy zwierzaki.

-Koty

One spojrzały na dziewczynę z jawną niewinnością w tych lśniących oczach.

Ostatnie dni były pracowite. Ostatniego dnia zmagał się w biurze ze starą urzędniczką. Ona potasowała papiery, a on nadymając policzki niczym dziecko przyglądał się dokumentom, które trzymała przed nim, czytając.

-Więc urodził się pan z różowymi oczami?

-Ależ oczywiście

-Co się z nimi stało?

Zachichotał nerwowo :

-Okazało się, że miałem najrzadszą chorobę na świecie - Evqayyyopxqzuu  i musiałem przejść pilną operację

Kłamstwo .

-A, co z Pana zielonymi włosami?

-Pocie... - przerwał, przecież teraz był blondynem. Przełknął i kontynuował - Pofarbowałem je

Kłamstwo.

-Dobrze... - urzędniczka zmrużyła oczy i przeczytała - I pochodzi pan z Xandiomedis

Kolejne kłamstwo...

-Tak. To daleko

Gdyby tylko nie był w rzeczywistości demonem i tak by kłamał... Chociaż teraz miał powód - musiał prawnie stać się osobą.

A z podejściem znudzonej urzędniczki zapowiadał się kolejny, długi dzień...

~~~~~
×Obecnie ×

Dipper wysiadł z auta Stanka, o które podpierała się Mabel. Było mu niedobrze od propozycji podwózki, która dla Mabel wydała się z jakiegoś dziwnego powodu dobrym pomysłem. Ich wuj z kolei z uśmiechem rzucił :

-Miłego pierwszego dnia  szkoły

Nastolatka wiedziała już, co zrobi, więc się odsunęła. Auto szybko wyjechało z piskiem opon.

Nie mający kłamać | Gravity Falls Where stories live. Discover now