rozdział XXII

261 19 13
                                    

Czuję się zadziwiająco dobrze.

Myślę, że mogę przyznać, iż nawet lepiej niż kiedykolwiek w ciągu tych dziewięciu miesięcy.

W ciągu ostatniego tygodnia San zabrał mnie na rehabilitację w basenie jeszcze dwa razy, a dziś mieliśmy jechać na kolejne.

Domyślam się, że podłapał, iż spodobały mi się te zajęcia oraz fakt, że dobrze dogadywałem się z Yeosangiem.

Wystarczyły zaledwie trzy spotkania, bym naprawdę polubił Kanga. Był wiecznie uśmiechnięty i podchodził do mnie na tyle łagodnie, że każde jego polecenie wykonywałem bez zawahania, co niekiedy zaskakiwało nawet mnie samego, nie wspominając już o moim opiekunie. Przy tym wykonywanych czynnościach, co chwilę dopiekał Sanowi kolejnymi komentarzami, a niektóre z nich były na tyle kreatywne, że miałem ochotę roześmiać się w głos i zapisać je na później.

Podejście Yeosanga dodawało mi motywacji i chęci do dalszej pracy, jednak nawet ono nie robiło tego tak dobrze jak padające każdego dnia z ust Sana "jestem z ciebie dumny".

Chcę by San był ze mnie dumny, chcę by patrzył na mnie z tym konkretnym uśmiechem, za którym zawsze przychodziły te słowa. Robiłem postępy dla siebie czy dla niego? Ciężko powiedzieć, możliwe że robiłem je dla nas. San coraz częściej wspomina o rzeczach, których chciałby ze mną spróbować, gdy tylko wyzdrowieję, o miejscach, do których chciałby mnie zabrać, ja natomiast coraz częściej wyobrażam sobie w głowie te sytuacje.

Chcę być blisko Sana, ale jednocześnie nie być kulą u jego nogi, ku temu jest tylko jedna droga - muszę wyzdrowieć.

Dziś jest dwudziesty siódmy września.

Wszystko wyglądało podobnie jak zawsze, a jednocześnie zdawało się być lepiej niż poprzednim razem. Ćwiczenia szły mi coraz sprawniej, wstydziłem się własnego ciała coraz mniej, łapałem coraz lepszy kontakt z Yeosangiem, choć nie miałem możliwości na prowadzenie z nim normalnej konwersacji. San również wreszcie powierzył przyjacielowi swoje pełne zaufanie i nie zrywał się tak z miejsca za każdym razem, gdy choćby lekko zachwiałem się na piankowej gąbce. Cały czas obserwował mnie bacznie z pewnej odległości, co niekiedy wprawiało mnie w zakłopotanie, nawet większe niż sam widok tej dwójki dobrze zbudowanych mężczyzn w samych kąpielówkach. Z czasem przywykłem i do tego zawstydzającego obrazu, a moje poliki tylko początkowo pokrywały się czerwienią.

Sesje ćwiczeń, które prowadził ze mną Yeosang z jednej na drugą były o kilka minut dłuższe, aż w końcu ta dzisiejsza trwała dobre półtorej godziny, z czego to właśnie Kang większość tego czasu przegadał, opowiadając mi bardziej żenujące sytuacje, jakich razem z Sanem doświadczyli w czasie swojej znajomości. Robił to za każdym razem, niekiedy zapominając chyba nawet jaki jest prawdziwy powód naszej wizyty w tym niekoniecznie najbardziej luksusowym miejscu.

Nie przeszkadzało mi to wcale, lubię go słuchać. Lubię, gdy opowiada mi o moim opiekunie, pozwalając na poznanie go od strony, od której póki co sam nie miałem okazji tego zrobić.

Przez te zaledwie kilka spotkań dowiedziałem się od niego dość sporo na temat Sana, gdyż Yeosang był niezwykle otwarty i chętnie opowiadał mi o swoim przyjacielu. Ja go o to nie prosiłem, na dobrą sprawę nie miałem nawet jak, on sam mówił, a mi (jak już wspomniałem) wcale to nie przeszkadzało. Zazwyczaj uciszał się dopiero, gdy gdzieś pomiędzy kolejnymi ćwiczeniami dostrzegł mierzące go surowo spojrzenie Sana. Wtedy wywracał oczami i skupiał się na pracy.

Wiem już, że San i Yeo poznali się w ostatniej klasie liceum, gdy obie ich szkoły wybrały się na drzwi otwarte do ich obecnej uczelni. Wiem, że wpadli na siebie w toalecie i nawiązali ze sobą kontakt tak szybko, że nie zauważyli nawet kiedy ich grupy rozeszły się po kampusie. Wiem, że tamtego dnia wymienili się numerami i utrzymywali stały kontakt. Wiem, że niedługo po rozpoczęciu studiów postanowili razem wynająć mieszkanie. Wiem, że Yeosang bardzo nie lubi kotki Sana, która natomiast według drugiego jest puszystym aniołem. Wiem, że San nie znosi gorzkiej herbaty, ale zawsze ją taką pije, gdyż uważa że jest zdrowsza. Wiem, że ma nawyk jedzenia w kółko tego samego na śniadania, jeżeli coś szczególnie przypadnie mu do gustu. Wiem, że nie cierpi zwykłej wody, dlatego do swojej zawsze dodaje cytrynę lub jabłko. Wiem też kiedy San ma urodziny, a to oznacza, że przegapiłem je tego roku.

Silencio | WoosanWhere stories live. Discover now