43.Uratowałem...

193 12 20
                                    


Lloyd

Miało być lepiej, ale nic nie jest. Tak na prawdę wiem co się dzieje. Nie chcę ich martwić, bo wiem że i tak niedługo będzie po mnie. Jest co raz gorzej, nie mam już siły udawać. Czekam tylko na moment, że się skapną. Że dopatrzą się nie pożądanych skutków. Nic nie mogę zrobić.

Minęły dwa dni, całe dwa dni udręki. Mój rytm został całkowicie zaburzony i odwrócony do góry nogami. Tak samo jak moje życie. 

Jestem z Harumi. 

Tak, jestem z nią. 

I cieszę się z tego nie miłosiernie, kocham ją. Stwierdziliśmy, że utrzymamy to puki co w tajemnicy. Spędzamy razem strasznie dużo czasu, w sumie tak jak przed tym wszystkim. Ludzie czasem zaskakują, więc chcemy zaskoczyć ich. Tak na dobre wieści, obawiam się trochę jak to przyjmą. Mogą być trochę zniesmaczeni chociaż widzieli zapewne jak mamy się ku sobie. Widzieli jej wpływ na mnie i na odwrót. Liczę jednak, że nie będą na mnie źli. W końcu jedno podejście już było, nooo prawie... Teraz tak nie będzie. Dopilnuję tego, lecz i tak obawiam się ich reakcji. Cała moja siła nie wzięła się z podnoszenia ciężarów a z wspólnej walki. Teraz mogę to stracić.

- Lloyd, jesteś tu? 

- Eee, tak. Zamyśliłem się. Która godzina? 

- Jestttt, prawie 10... Spóźnię się. - Wystraszyła się białowłosa. - Biegnę, a ty tu zostajesz i odpoczywasz. - Rozkazała mi i wybiegła za nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. 

Typowa Rumi, wszędzie się śpieszy. 

W ciągu tych dwóch dni apetyt opuścił mnie całkowicie, było źle, jest jeszcze gorzej. Harumi mnie tym gnębiła, ale w ostateczności dawała spokój. Za to moje pragnienie wzrosło. Praktycznie cały czas chciało mi się pić, zasychało w gardle i tego typu sprawy. 

Po jakiejś nie całej godzinie stwierdziłem, że nie zasnę. Nie to że nie chcę, strasznie bym chciał, ale było to nie możliwe ze względu na towarzyszący mi ból. Tak, nadal im się nie przyznałem. Choć podejrzewam, że co niektórzy mogli się domyśleć czemu ledwo się ruszam. 

Nie to, że są głupi, po prostu zapewniałem ich do moich racji. Teraz żałuje. Trucizny nie odczuwam, może Neld chciał mnie zmanipulować? Zostałem, trafionym tym przeklętym mieczem. 

Ale uratowałem Harumi. 

Uratowałem drużynę.

Uratowałem miasto.

Ostatni raz... 

A nie umiem uratować siebie.

Widziałem to wszystko w śnie, to było jedyne wyjście. Jedyne słuszne rozwiązanie. Jedyne właściwe podejście. 

Wstałem. Z wielkim trudem, ale jednak. Momentalnie zakręciło mi się w głowie. Pójdę po jakiś sok albo coś co ma choć trochę kalorii, może ubrudzę jakieś naczynie. Wiem, że to nie ekologiczne, tylko dla mniejszych nerwów mojej rodziny warto. 

Idę korytarzem, podtrzymując się przy tym ściany. Zakoszę chyba jakieś przeciwbulówki, bo zaraz nie wytrzymam. Przynajmniej żeber już nie czuje. No może czasem, podczas jakiś intensywniejszych ruchów. Czemu nie pomyślałem, żeby przed tą całą aferą zabrać sobie opakowanie? Mniejsza o to, czasu nie cofnę. No tak przecież cały czas tego chcę...

Z początku bardziej tęskniłem za Rumi, tak mi się zdaje. Z czasem chyba uzależniłem się od mogę już to nazwać ,,depresji''. Doskonale o tym wiem, ale cały czas twierdzę, że poradzę sobie sam. To już taki stan kiedy nie wiesz co czujesz, co robisz ze swoim życiem, co ci jest. 

Woda gazowana, jakiś jogurt pitny, sok marchewkowy, sok pomarańczowy. - Wyliczałem co znalazłem. Wziąłem talerz i dżem truskawkowy, zamoczyłem palec i ubrudziłem naczynie. Położyłem na blacie a za to wziąłem ostatnią z opcji powyżej. Otworzyłem jeszcze wiszącą szafkę i wyjąłem pierwsze lepsze opakowanie z tabletkami przeciw-bólowymi, od razu wziąłem dwie. A może przedawkować? Nie. O czym ty myślisz Lloyd? A może jednak? Nie. Przynajmniej nie teraz. 

Szedłem korytarzem z powrotem. Nagle musiałem przycupnąć pod ścianą, bo strasznie słabo mi się zrobiło. Drżały mi ręce mimo to wziąłem łyk napoju i po chwili w ustach smakowałem kwaśnością i słonawym posmakiem, ble. To nie przez sok, to przez długi głód, którego nawet nie czułem.  Momentalnie zrobiło mi się nie dobrze i musiałem się powstrzymywać by nie wymiotować z pustym żołądkiem.  Było mi zimno i nadal słabo, ale muszę się ogarnąć. 

Muszę się ogarnąć. 

Wstałem.

 Zrobiłem pierwszy krok.

Drugi.

Trzeci.

- To koniec.

Potem był tylko trzask i nic nie pamiętam. 

-------

Króciutki rozdzialik ale 6 grudnia o 6 kolejna część! <3

I dziękuję za 7.3k wyświetleń!

Wyrok Demona / NINJAGO LlorumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz