35. Nie ma go.

252 15 6
                                    


Lloyd
Posiłek minął dosyć przyjemnie dopóki tak jak przewidziała Harumi nie zaczęły się pytania. Na szczęście wujek odgonił wszystkich w cudzysłowiu i nakazał natychmiastowe treningi. TreningIIIIII. Nie będzie to jeden zbulwersowany i pełny tortur trening a wykańczające mordergi dla wszystkich a w szczególności dla mnie.  Nie przesadzam, uwierzycie jak przeczytacie? Dobra. 

Nadal zastanawiam się jak zdołam udawać iż nic mi nie dolega. Na rozgrzewkę pewnie będzie bieg, jak zwykle. A co będzie potem? Strach myśleć, mam jednak nadzieję że moje wyobrażenia o złamanym żebrze to tylko urojenia. Nie chcę przyjmować kolejnej pomocy. I tak już dużo namieszałem. 

 Doczłapałem się do swojego pokoju i rzuciłem na łóżko, nie do wiary jak męczący był ten odcinek. Rozległo się pukanie do drzwi.

- Zbieraj się, zaraz dziesiąta!

Że co? Jak tak szybko minęła godzina? Nie ważne, przebieram w strój i zbieram się na kolejny męczący dzień.  

*****

- Na co czekacie? Do roboty.- Wu zaczął na nas marudzić już gdy staliśmy w szeregu. Zaczyna się... Tak jak się domyślałem, z początku bieg. Bardzo długi i męczący bieg.

 - Dalej utykasz? - Spytał Mistrz ziemi niespodziewanie, biegnąc obok mnie.- Głupie pytanie. Widzę że tak. Tobie już starczy, idę do Mistrza żeby to przerwał.

 - Nie, dam radę. - Odpowiedziałem gdy zwolniliśmy tempa. 

 - Powinieneś...- Nie skończył bo staruszek mu przerwał. 

 - Cole! Co się obijasz? Wolniej się nie da? - Jak za magicznym zaklęciem czarny ninja przyspieszył zostawiając swój wątek dla siebie samego. Co mnie zdziwiło? Że mi nie zwrócił uwagi. - Zbiórka!- Rozległ się krzyk starca. Skaylor już przyzwyczajona stanęła w szeregu wraz z ninja, w przeciwieństwie do Harumi która dopiero teraz załapała o co chodzi i popędziła do nich. - Dziś dam wam lajtowo.- Powiedział i stuknął laską w ziemię dzięki czemu z pod powierzchni ujawniły się różnego rodzaju przeszkody.- Macie pokonać ten tor w nie więcej niż dwadzieścia sekund! A w międzyczasie poproszę abyś poszedł ze mną Lloyd.- Zwrócił się na końcu do mnie. 

 Gdy ruszyłem za nim można było dosłyszeć w tle-za nami- odgłosy sprzeciwu zadania, flustrację, jęki i komentarze.

 - Wujku o co chodzi?

- To ty mi to powiedz. Wszyscy widzą że coś jest nie tak.- Zasiadł na macie w sali treningowej( trening ninja odbywał się na dziedzińcu)

 - No może trochę oberwałem wczoraj ale to nic wielkiego i lada dzień mi przejdzie. Mogę już iść? 

 - Aż tak Ci się spieszy na wycisk? 

 - En taaak.- Odparłem nieszczerze. Byle jak najdłużej bez rozmowy.

 - Najpierw jednak chciałbym abyś przećwiczył trochę moc.

 - Muszę? Przecież, przecież... Już ćwiczyłem i źle się to skończyło. - Po chwili ciążenia tego przeklętego wzroku na mnie, odpuściłem i przystanąłem na jego propozycję. - Co mam zrobić?

 Już po pierwszym zadaniu Wu był oniemiały postępami. Za pewne zastanawiał się jak do tego doszło. Nie trzymał mnie długo i już po krótkim czasie mogłem wrócić do reszty. Radzili sobie fatalnie, staruszek im przerwał i zadał znaczące pytanie.

 - Jak poszło? Ktoś może się popisać rekordem? 

 - Mistrzu to nie możliwe!

 - A czy ja wam powiedziałem jak macie to zrobić? Trzeba było użyć sprytu. Dobra, to teraz mały sparing. Zane, bądź taki miły i wylosuj pary. Skoro dzisiaj nie ma z nami Pixal jest parzyście. 

****

Bijatykę kończyły właśnie gołąbeczki z tym razem większą przewagą Jay'a. Nie wiarygodne jest ich szczęście do trafiana na siebie, zaczynam myśleć że przekupili czymś Zane'a. 

Zbliżała się moja kolej, dobrze wiedziałem jakim wynikiem zakończę starcie z Cole'm. Nie trenowałem od tak dawna, że to będzie prawdziwy cud jeśli zdobędę przewagę. 

Dostaliśmy sygnał rozpoczęcia, postanowiłem zaatakować pierwszy czego zwykle nie robiłem. Przeciwnik zaskoczony tym posunięciem zrobił unik i mi oddał. Mój przyjaciel charakteryzuje się nadludzką siłą a więc wyobraźcie sobie jak to musiało wyglądać. Wyspecjalizowany w branży siłaczy. Gorzej chyba nie mogłem trafić. 

Ułamek sekundy później toczyła się walka ,, na śmierć i życie'' Nawet przyzwyczaiłem się już do tego ścisku w środku. Można powiedzieć, że po pewnym czasie nasz mały pojedynek stawał się coraz bardziej brutalny. 

- Bez mocy! - Wydarł się Wu, gdy już pod naciskiem zdecydowałem się na nieczyste zagranie. 

Nie poznaje siebie.  

Gdzie Lloyd, który zawsze grał czysto? 

Gdzie Lloyd, który przejmuje się innymi? 

Zniknął, nie ma go. 

Robiło się na prawdę mocno, nasza batalia prowadziła na coraz wyższy i coraz bardziej stromy szczyt. Zaczęliśmy używać swoich mocy żywiołów i nie reagować na obserwujących, którzy usiłowali nas opamiętać i rozdzielić. Może chłopak z początku był opanowany, lecz sprowokowałem go doszczętnie. Głupi ja. Radziłem sobie nawet dobrze to musiałem przedobrzyć, dostałem nauczkę:

W jednej chwili wydarzyło się kilka rzeczy. Harumi spoliczkowała Kai'a, Mistrz złamał swą laskę usiłując nas odseparować a ja wylądowałem na murze klasztoru po tym jak Cole zrobił coś w rodzaju trzęsienia ziemi i w dodatku jakaś taka fala powalająca? Nie wiem ja to nazwać, w każdym razie wylądowałem na ,,ścianie'' i dam sobie rękę uciąć, że słyszałem takie ciche chrupnięcie. 

- Na Pierwszego Mistrza Spinjitsu!- Wykrzyknął mój już były przeciwnik. 

- Lloyd!!!- Kilka osób wyolbrzymiło moje imię z czego najbardziej słyszalny dla mnie był kobiecy głos. 

Nie było to mocne uderzenie jednak w głowie się kręciło. Mroczki przed oczyma także się pojawiły. W mgnieniu oka mogłem ujrzeć pomiędzy rozmazanymi plamami dwie sylwetki. Cole widocznie stał cały czas z miejsca ataku i był przerażony tym co zrobił. 

- Możesz wstać, młody?- Usłyszałem i zrobiłem to ów wcześnie stłumiając ból i zawroty głowy. 

Jak na upór zawsze ja musiałem coś odjebać i jak zawsze muszę być w centrum uwagi której tak nienawidzę. W jednej chwili nie czułem nic, to chyba adrenalina a w drugiej ogromna fala bólu zaskwierczała mi w klatce piersiowej gdy ku pomocy najlepszego przyjaciela zacząłem iść w stronę klasztoru. Nie chciałem tego, nie chciałem naruszać mojej przestrzeni osobistej. Poleciałem na ziemię i nie mam pojęcia czy Kai zdążył zareagować i mnie podtrzymać czy poleciałem doszczętnie. 

Wyrok Demona / NINJAGO LlorumiWhere stories live. Discover now