17. Bardzo...

312 11 6
                                    


Lloyd

Rozmawialiśmy i żartowaliśmy, wybuchaliśmy śmiechem. Na prawdę czułem się szczęśliwy. Może i jej częściowo wybaczyłem, ale nigdy nie zapomnę. Rozumiem ją, ninja przyjęli mnie po akcji z wężonami... Z początku nie miałem do nich zaufania Coś takiego wymaga czasu. Ja tego czasu nie mam, jest go coraz mniej. 

Przeszliśmy do zabawy w kalambury po tym jak zmienialiśmy głosy do różnych osób w naszej rozmowie. Harumi stała na środku mego pokoju i machała rękami jakby coś drapała. Przyjeliśmy kategorię ,zwierzęta'. 

- Wiem, tygrys. Lew. Eeee Niedźwiedź!

- Brawo. E, twoje oczy... Są zielone- Zaśmiała się.- Twoja kolej.

- No dobraaa.- Powiedziałem i zaklaskałem rękami.

- Banalne. Foka. 

- Zrobiłbym coś innego, tylko widzisz... Nie mam jak wstać. Heh...

- Coś ty zrobiłeś, że ninja tak cię pilnują? Z tego co pamiętam, było zupełnie inaczej. 

-Tak jakby... Może trochę... Na odrobinkę... Em... Zamknąłem się w pokoju i uciekałem i... nie gadałem z nimi? Przez... pewien czas?- Naciągałem.

- Lloyd... Możesz mi powiedzieć. Pomogę Ci...Na tyle ile będę mogła.

- Nie powiedzieli Ci? 

- Nie, nie ufają mi. Nie chcieli nawet bym do ciebie poszła. Co się dziwić? A ty mi powiesz?

- Pierwszy raz odezwałem się po tym jak Kai znalazł mnie nie przytomnego. Nic więcej nie wiem, nie chcieli mi powiedzieć. - Nie powiem jej o ręce, o głodówkach, o spaniu. Tego nikt nie powinien wiedzieć. Ten sekret nie może wyjść na światło dzienne. Mimo iż rodzeństwo coś tam wie. Pytanie brzmi ile?

- Jak to nie przytomnego? Zemdlałeś? Czemu?- Otworzyła oczy szerzej. Przez moment wachałem się czy jej powiedzieć.

- Ym, nie wiem. Tak jakoś wyszło... Nie ważne. Chłopaki mówili, że Mistake cię uratowała. 

- Tak... o mały włos... Dyskutowała ze mną o wszystkim, co zrobiłam, co zamierzam. Mam nauczkę, zasłużyłam. Mam nawet niewielką  bliznę na nodze. 

- Moim zdaniem nikt nie zasługuje na cierpienie.

- Może i tak, nic jednak nie poradzimy na to się dzieje ze światem. 

Cisza w plenerze, która nastała była dość niezręczna ale i miła. Moje włosy po takim czasie wyschły.

- Ile już tu rozmawiamy?- Zapytałem, nie zwróciłem uwagi o której przyszła.

- Wpadłam jakoś o osiemnastej. A jesttttt.... Zaraz dwudziesta. 

- Cud, że nikt jeszcze nie przyszedł. Dosłownie cud. 

- Mam takie głupie pytanie...

- Wal śmiało.

- Mogę się przytulić?- Zdziwiłem się, ale zamiast odpowiedzieć rozłożyłem ramiona jak do uścisku.

Dziewczyna weszła na kolanach na łóżko i dreptając w moją  stronę rzuciła się w moje ramiona. Różany zapach rozprzestrzenił się w moją stronę. Ten zapach kojarzył mi się tylko z nią. Używała wody perfumowanej, taką w różowym flakoniku. Dobrze, że to nie perfumy bo Nya jest uczulona. I to porządnie.

Trwaliśmy w uścisku przez krótki moment. Zadziwiające jak bezpiecznie się przy niej czułem. 

- Rumi... Bardzo.

- Bardzo.- Odpowiedziała mi. 

Oparła swoją głowę o moje ramię. Kabel od kroplówki nieco utrudniał ale położyliśmy się przy kolejnym uścisku. Jej białe włosy opadały jej zwiewnie na policzki.  W tym momencie wyglądaliśmy jak normalna para, którą nie jesteśmy.

- Lepiej nikomu nie mów o tym. Boję się jak zareagują.- Powiedziałem na co dziewczyna chciała mi odpowiedzieć, niestety nie zdążyła. 

- Kolacja na sto...- Przewróciłem się na drugi bok by ujrzeć kto nam przerwał. Świetnie i to w takim momencie, wykrakałem. Usłyszeliśmy przed sekundą jak ktoś robi zdjęcie. Nie no świetnie. 

- Usuń to. - Powiedziałem oskarżycielsko w stronę dziewczyny najlepszego przyjaciela. W tym samym czasie Harumi usiadła na brzegu łóżka, odsuwając się ode mnie. - Nie wiesz co robisz.

- Właśnie, że wiem. Pasujecie do siebie. - Uśmiechnęła się mściwie. - Wracając, miałam was zawołać na kolację. Pix zaraz do ciebie przyjdzie i Ci ściągnie to badziewie. A ja idę się pochwalić swoją zdobyczą!

- Czekaj! Rozumiem, że się na mnie mścisz za przerwanie wam filmu, ale zastanów się jak Kai się wkurzy. Zepsujesz mu dzień.- Uwielbiam manipulację.

- Dobra wygrałeś, pokarzę to jak się nie poprawisz. - I tym razem wyszła na bank. 

- Przerwałeś im film?

- No, seans wieczorny jakieś dwa miesiące temu. Była jazda. 

 - Pójdziemy zaraz na kolację?- Nie odpowiedziałem. - Bardzo?

- Bardzo. 

Posiedzieliśmy jeszcze chwile po czym nindroidka zapukała i weszła do środka.

- Mogę?- Spytała retorycznie wyglądając zza drzwi.

Uczucie wyciągania igły jest dziwne. Nie boli, jest po prostu takie nie przyjemne.

- Sądzę, że to nie pierwszy raz?- Spojrzałem na białowłosą z pod byka. 

- Nie i oby ostatni.

- Dzięki za szczerość Pixal.- Powiedziałem poirytowany. 

- Widzę, że się dogadaliście. Myśleliśmy że to trochę potrwa. A tu proszę. - Cisza.- Przypilnuj go. Bo mu coś strzeli do głowy.- Skierowała się do Harumi.- I żebym robiła to ostatni raz.- Pogroziła mi palcem.

No dobra, będę się pilnował na tyle by nie oberwać kolejny raz z tym gównem. Już jestem tym zmęczony. Jakim cudem ma to wyjść?

- No to teraz zapraszam na posiłek.

- Zostanę tu. Nie czuję się najlepiej. Po za tym, nie jestem pewny czy jestem w stanie wyjść do wszystkich po tym co zrobiłem... 

- Coś cię jeszcze boli?- Wziąłem w ruch ramiona.- Musisz coś zjeść, jesteś padnięty. - Zasugerowała nindroidka.

- Czy tak trudno zrozumieć, że nie chce was skrzywdzić?

- Dobrze, zróbmy tak... zjem z tobą tutaj. A jutro coś wymyślimy wszyscy razem.- Nie, nie, nie, nie, nie. Nie chcę nic jeść, przecież wytrzymam jeszcze trochę. 

- Nie musisz...

- Muszę. Bardzo.

- Bardzo....- Pixal patrzyła się na nas i nie wiedziała co o tym myśleć. Postanowiła zostawić to bez komentarza. 

Wyrok Demona / NINJAGO LlorumiWhere stories live. Discover now