8. Moja repulsja

337 11 13
                                    

Repulsja- Nie chęć/ nienawiść do czegoś kogoś

-------

Lloyd

Otwierając oczy ujrzałem przed sobą plamę, leżałem na ziemi. Było chłodno i znów ujrzałem pełno kwiatów

- Witaj ponownie, Lloyd. Wymyśliłeś już rozwiązanie zagadki?- Powolnie wstałem zastanawiając się nad odpowiedzią

-Jestem.... Jestem... 

Przerażającym potworem

- Jestem demonem z czystej krwi i kości.

- Możliwe czy nie wykluczone? Skoro tak uważasz. Może masz i racje, jesteś moim wnukiem a czy to nie znaczy, o części światła? Nie jesteś tylko Oni, ale również i smokiem a to łączy świat ludzi. Uważaj. Zło nadciąga, będzie chciał Cię dopaść. Bez niej nie dasz rady. Los całej krainy zależy od Ciebie. Po raz kolejny, musisz nauczyć się wybaczać i kochać od nowa. - Zatkało mnie. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem.

-Jak to? Kto? Eh jestem słaby nie poradzę sobie tym razem. Lepiej znajdź kogoś innego i przekaż mu moją moc.

- To nie moc świadczy o tym jakim człowiekiem jesteś, ale serce i twoja wiara. Jesteś wybrańcem, zielonym ninja. Nie zostałeś nim bez powodu. Po za tym, ja nie mam wpływu w tej chwili na to co zrobisz. Nic nie zmienię. Życie toczy się dalej.  Pytanie ile go jeszcze zostało? 

- Nie mam pojęcia. 

- Kim jesteś?- Zapytał a ja gapiłem się na niego jak na idiotę.

- Przecież odpowiedziałem.

- Po części. A całość?

Nie odpowiadałem. Kompletnie mnie zatkało. O co mu chodzi? 

I WTEDY SIĘ OBUDZIŁEM.

Dobra, dobra. Ustalmy co pamiętam. PMS dobra, a wcześniej? Rozmowa z Kai'em. Chyba na tym stanęło.

Widziałem mój pokój i wyczuwałem obecność trzech osób. Chwila, jak to wyczuwałem? What? Chyba coś mówili albo szeptali, spojrzałem na twarze. Nie, nic z tych rzeczy. Czy ja mam jakieś urojenia?  

I w ten sposób ułamek sekundy później przed oczyma miałem chyba latarkę i jeśli się nie mylę to trzymał ją Zane. Oślepiło mnie na tych miast a ten kazał mi jeszcze otworzyć oczy, jednak zrobiłem to bo chciałem się czegokolwiek dowiedzieć. 

Coś mówił do, wydaje mi się Kai'a i Nya'i. Ledwo rozumiałem, coś o krwi czy czerwieni. Nie miałem siły,  zdołałem jedynie podnieść niedbale głowę w stronę rozmówców gdy nindroid wrócił do monologu. 

- Co się ze mną dzieje?- Zdołałem wydusić z siebie tylko to pytanie i opadłem na poduszkę. Gorąco, które we mnie uderzyło wydawało się nie normalne. 

- Wszystko dobrze, bądź spokojny. Jesteśmy tu.- Usłyszałem głos czarno- włosej. Coraz ciężej było mi nabrać oddechu. 

I w tedy usłyszałem czyjeś kroki, Kai podszedł i mnie przytulił. Za żadne skarby się tego nie spodziewałem.

- Jest okej, w porządku. Oddychaj powoli. Wdech i wydech.- Widziałem kątem oka lekko przestraszony wzrok pozostałej dwójki. - Zane, zwiększ płyny.- Powiedział nie puszczając mnie. 

- Musimy porozmawiać.- Orzekła Nya na co dosiadła się obok mnie na łóżku. Szatyn dosunął sobie krzesło i usiadł a metalowy ludzik plątał się w tę i z powrotem. 

- Czy coś się zmieniło?- Zapytała dziewczyna.

- To znaczy?- Zapytałem nie wiedząc jak to rozumieć.

- Bo widzisz... Twoje oczy zmieniły kolor. Są czerwone...- Oznajmiła a ja się uśmiechnąłem. Dobry żart. - Mówię na poważnie. 

- To nie są żarty. Było widać wokół ciebie jakąś dziwną aurę. - Powiedział spięty.- I i i cieszę się, że w reszcie z nami rozmawiasz.

- Gdzie ekipa?- Zapytałem by odciągnąć trochę temat.

- Dostaliśmy wezwanie o kradzieży w muzeum. Jakiś miecz czy artefakt Oni? Polecieli to sprawdzić.

- Powinniście tam być... Nie możecie rezygnować z ochrony miasta przeze mnie.

- No tak, tylkooo...- Kai się zawahał.

- Tylko co?

- Bo widzisz...- Nya zaczęła.

- Mistrz Wu uważa, że ma to coś wspólnego z tobą. A dokładniej z twoją mocą i pochodzeniem...- Przerwał jej chłopak.

- Super, po prostu świetnie. Nie ma to jak ani chwil spokoju.....

- No właśnie, spokoju. My przez ten prawie cały miesiąc odchodziliśmy od zmysłów bo nie wiedzieliśmy co się z tobą dzieje. Chcemy tylko porozmawiać, dobrze?- Nie podobała mi się ta rozmowa. 

- Ale ja nie chcę.  - Krótko, zwiężle i na temat.

- No to wybacz mi mój drogi ale nie masz wyjścia.- Rodzeństwo przybiło pieczę. Nie miałem zbyt dużego wyboru. W końcu nie miałem jak z tąd wyjść ani nawet ruszyć. Wolałem nie wiedzieć co znajduje się w tym kablu przez, który nie pozwalano mi się nawet podnieść nie mówiąc tu o tym jak mało mam siły na cokolwiek.  

- Mam nadzieję, że nie powiedzieliście Misako.- Wypowiedziałem to stanowczo za pewnie.

- Wu chyba coś do niej pisał. Czemu mówisz do niej po imieniu? Przecież to twoja mama.- Odezwał się Ninjadroid.

- Rodzicem jest ten kto wychowuje dziecko a nie zostawia je same. - Mogłem nie zaczynać, przecież to było oczywiste. Wujek i tak zawsze zrobi po swojemu. 

- Dobra zostawmy to już. Powiedz, dlaczego nie przyszedłeś porozmawiać. Wiesz, że my zawsze. Pomoglibyśmy, nie musiałeś tego wszystkiego robić.

Nie chciałem odpowiadać, szczęście ewidentnie mi sprzyjało gdyż do pokoju bez uprzedzenia wtargnął Cole. 

- Pilne zebranie w warsztacie. Teraz.- I ruszył z powrotem. Wszyscy tu obecni spojrzeli na siebie wymownie. Wiedziałem co znaczy ten wzrok. 

- Nie, ty tu zostajesz. Nigdzie się nie ruszasz. Zrozumiano?- Wywróciłem oczyma. 

Dobrze, że poszli. Dłużej nie wytrzymałbym tej rozmowy. Teraz chociaż miałem szansę spojrzeć na rękę.

Tak, nie wiedzieli. Całe szczęście. Rana trochę przylgnęła do bluzy, nic nie szkodzi.  Zastanawiam się nad dalszym obrotem spraw. Czy to co mówił mój dziadek to prawda? A może to wszystko przyśniło mi się. Musiało, niby mam się nauczyć wybaczać i kochać? Niby kogo? Jestem zepsuty.  

-------

Piszę obecnie rozdział 15, jestem ciekawa jak wyjdzie. 

PS. Możecie dawać pomysły jak zakończyć tą książkę np; śmierć kogoś, dzieci czy coś. Z góry dziękuję<3

Do przeczytania Robaczki!!

Wyrok Demona / NINJAGO LlorumiWhere stories live. Discover now