4. Twoje oczy nie kłamią

Start from the beginning
                                    

-Bardzo przepraszam! - krzyczała kelnerka, próbując zetrzeć plamę szmatką, lecz było tylko gorzej. Chłopak odstawił filiżankę na stolik i ztrzepał z dłoni skapujące krople lepkiego napoju -Może pomogę, zapraszam za mną do toalety - Zane poszedł za dziewczyną, a ja zostałam przy stoliku i ścierałam serwetkami wylaną czekoladę. W tym samym momencie, usłyszałam ciche śmiechy dwójki chłopaków, które natychmiast ustały, gdy tylko na nich popatrzyłam. Próbowali być śmiertelnie poważni, lecz nie mogli wytrzymać ze śmiechu.

-No nie wierzę - wyszeptałam pod nosem. Zerwałam się z miejsca, przeszłam na koniec sali i oparłam się dłońmi o stolik, ciągle śmiejących się chłopaków - Bawi was to?- posłałam im obu piorunujące spojrzenie.

-Ale o co ci chodzi? - zapytał Shawn śmiejąc się.

-Oj nie rób ze mnie idiotki. Myślisz, że ja nie wiem co tutaj jest grane? Może mi jeszcze powiesz, że przypadkiem znaleźliście się w tej samej kawiarni, co? To, że twój przyjaciel to kretyn już wiem, ale myślałam, że ty masz trochę swojego rozumu Shawn - popatrzyłam z góry na blondyna, dzięki czemu trochę spoważniał. Odbiłam się od stolika i wróciłam na swoje miejsce. Chwile później wrócił też Zane, dalej przecierając sweter recznikiem papierowym.

-Bardzo cię przepraszam - powiedziałam do chłopaka, drapiąc się po szyi.

-Daj spokój, przecież to nie twoja wina. To pewnie karma za twoją plamę - zaśmiał się na co uśmiechnęłam się lekko. Rozglądnęłam się po klejącym się stoliku i w tym momencie wpadłam na kolejny pomysł. Uśmiechnęłam się chytrze pod nosem, po czym zmieniłam wyraz twarzy na bardziej miły.

-Wiesz co, mam pomysł. Może pojedziemy do mnie, zamówimy pizze. Gwarantuję ci, że tam nikt na ciebie nic nie wyleje - powiedziałam, podchodząc bliżej. Położyłam delikatnie dłoń na jego ramieniu i zadarłam wzrok w górę. Zane spiął się i zgniatał mocniej skrawek papieru - Moja mama jest jeszcze w pracy, więc będziemy sami - dodałam przybliżając się do niego. Słyszałam jak głośno przełyka ślinę i wiedziałam, jak bardzo próbuje walczyć z wyobraźnią.

Przepraszam Zane, ale do niczego dzisiaj nie dojdzie.

Chłopak tylko pokiwał głową w akceptacji i szybko pozbierał swoje rzeczy. Otworzył mi drzwi i puścił przodem, a ja przez szybę spojrzałam na Bauera i Wooda i wzruszyłam w ich kierunku ramionami. Obaj wyglądali na wkurzonych, bo przegrywali we własnej grze.

*

Po drodze do domu, odebraliśmy zamówioną pizzę i pojechaliśmy do mnie. Wpuściłam Zane'a do środka i zaprosiłam do salonu. Chłopak przejechał palcami po swoich czarnych włosach i rozejrzał się po pokoju. Spojrzał na półkę ze starymi zdjęciami i przyglądnął się jednemu z nich.

-To mój tata, bardzo lubił surfing. Postawił mnie na tej ogromnej desce i udawaliśmy, że pływam razem z nim - powiedziałam, nalewając sok do szklanek.

-Bardzo ci współczuję - powiedział, wysilając się na uśmiech, chodź widziałam, że się zdenerwował. Myślał, że zrobił coś złego. Jakby patrzenie na tatę było złe.

Współczuł mi. Było mu mnie żal, jak każdemu. Nikt nie chciał o nim ze mną rozmawiać, wszyscy unikali tego tematu jak ognia, aby mnie nie zranić. To zabawne i smutne jednocześnie, bo jak mogą skrzywdzić mnie czymś, czego najbardziej potrzebuje.

Ty się nie bałeś. Pozwalałeś mi o nim mówić, słuchałeś mojego płaczu. Leczyłeś każdy fragment mojego serca, aby później rozbić je na miliony kawałków.

Przez resztę wieczoru słuchałam jego przeżyć i planów. Był o wiele pewniejszy siebie, bo mówił o sobie. I chodź nie wiem jak bardzo się starał być miłym i przekonać mnie do siebie, nigdy już nie będzie tak samo.

Divine Salvation // ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now