6. Słowa, których nie umieliśmy wypowiedzieć

3.1K 130 25
                                    

Zawsze był przy mnie. Nigdy nie zostawił mnie nawet na sekundę. Opiekował się, chronił, troszczył... Nie ciałem, lecz duszą. Oddaliśmy je sobie nawzajem. Jego część została ze mną, aby nie pozwolić zgasnąć iskrze, która była w stanie poskładać całe serce. Rozgrzewała je, aby jego ciepło nigdy nie ustało.

Moja dusza została z nim, bo też nie chciał zapomnieć. Mieliśmy siebie, nie wiedząc o tym.

Ja też nie wiedziałam, że wszystko to robiłeś dla mnie, aby być bliżej.

"Na początku siedzisz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej..."*

Trzymałam w rękach egzemplarz Małego Księcia, kolejny raz z rzędu czytając ten sam fragment.

Przewracałam się z boku na bok, bo nie mogłam ułożyć się w wygodnej pozycji. Kręciłam się tak, aż pierwsze promienie słońca zaczęły wkradać się do pomieszczenia. Moje ciało było tak zmęczone, że samo zasnęło na kanapie w salonie, podczas śniadania. Po kilku godzinach w bardzo dziwnej i niezdrowej dla kręgosłupa pozycji obudziłam się z uczuciem jakby właśnie przejechał po mnie walec. Dwadzieścia razy. Przez kolejne minuty wpatrywałam się w niedokończone kanapki ze śniadania, próbując przekonać sama siebie, że muszę je zjeść.

Nie mogłam nawet zjeść suchego kawałka chleba, bo wciąż myślałam o tym, co w nocy powiedział mi Shawn. Jego słowa, początkowo tak nierealne, teraz uderzały we mnie z całą mocą. Czując przypływ energii, zrzuciłam z siebie koc, przez co poczułam nieprzyjemny chłód. Wbiegłam do pokoju i szybko ogarnęłam panujący na głowie nieład. Zgarnęłam kluczyki do swojego samochodu i krzyknęłam tylko "zaraz wracam" do mamy, czytającą gazetę w kuchni.

Kilkanaście minut później stałam już pod jego domem. Szybko podbiegłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Gdy czekałam, rozglądałam się po jasnej elewacji i czarnych obramowaniach okien. Ze zdenerwowania pocierałam dłonie o siebie, aby powstrzymać ich drżenie. Po chwili usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza a drzwi powoli zaczęły się otwierać.

-Dzień dobry, Cassie - przywitał mnie gruby męski głos.

-Dzień dobry, panie Wood. Czy zastałam Aidena? -zapytałam zdenerwowana.

-Niestety, wyszedł jakąś godzinę temu - rozłożył ręce a następnie ułożył je jakby właśnie występował przed sądem.

-Oh, w takim razie przyjdę innym razem- powiedziałam i odwróciłam się w stronę samochodu. Byłam lekko rozczarowana, że nie zastałam Aidena, ale kto wie...może życie ma już dla nas plan.

-Cassie, poczekaj proszę - zatrzymałam się przy samochodzie na dźwięk męskiego głosu -Może wejdziesz do środka, chciałbym z tobą porozmawiać - mężczyzna otworzył szerzej drzwi i czekał na moją reakcję. Zastanawiałam się chwilę, wpatrując się w kluczyki od samochodu, lecz po chwili schowałam je do kieszeni i podeszłam bliżej drzwi. Pan William przepuścił mnie w drzwiach i zaprosił do salonu. Przy jego idealnie wyprasowanej błękitnej koszuli i perfekcyjne zawiązanym granatowym krawacie, moje dresy wyglądały jak wyciągnięte ze śmietnika.

-Napijesz się czegoś? - zapytał, na co pokręciłam głową. Jak na najlepszego prawnika w mieście, wydawał się bardzo zdenerwowany przez rozmowę z nastolatką - Zauważyłem, że ty i mój syn ostatnio spędzacie ze sobą mniej czasu - zaczął zajmując miejsce na kanapie niedaleko mnie.

-Tak, my...to znaczy Aiden ze mną zerwał - wyjaśniłam,

-Wiesz, mój syn nigdy nie opowiadał nam o swoim życiu a tym bardziej związkach, ale byłaś pierwszą dziewczyną, jaką nam przedstawił - przyznał, miło się uśmiechając. Musiał również zauważyć zdziwienie na mojej twarzy, bo lekko się zaśmiał - Kiedyś przyprowadzał tutaj bardzo dużo dziewczyn, nie wiem, czy którakolwiek z nich była tutaj więcej niż dwa razy, ale na żadną nie patrzy tak jak na ciebie - zrobił chwilę przerwy na wymuszony uśmiech. Gdy mówił, ciągle obracał obrączkę, założoną na serdeczny palec - Cassie, wiem, że nie byłem dobrym ojcem. Cały czas chciałem, żeby moi synowie byli najlepsi, znaleźli dobrą pracę i ułożyli sobie życie. Tak bardzo patrzyłem w przyszłość, że nie dostrzegłem, w jakie środowisko wpadł mój własny syn - popatrzył na mnie, aby sprawdzić, czy Aiden o wszystkim mi powiedział. Wyraz mojej twarzy upewnił go, że o wszystkim wiedziałam - Codziennie bronię w sądzie różnych ludzi, czasem dobrych, czasem złych. Gdy dostałem telefon, że Aiden został zatrzymany, cały czas myślałem jak prawnik, nie jak ojciec. Nie wiedziałem, jak rozmawiać z własnym synem. Znika z domu, handlował tym syfem. Razem z Emily nie wiedzieliśmy co zrobić. Aż pewnego dnia przestał uciekać, częściej się uśmiechał, normalnie chodził do szkoły a później przedstawił nam ciebie. Dlatego chciałem ci podziękować - uniósł wzrok i spojrzał na mnie z życzliwością.

Divine Salvation // ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now