16. Poczuć się wspaniale

2.9K 129 25
                                    

Chaos. To on ostatnio przejął całe moje życie i odbierał, to co kocham. Czułam, że powoli wariuje. Zupełnie nie wiedziałam co robić - pogrążyć się w żałobie czy dopaść tego, który odebrał mi rodzinę? Jedyne czego byłam pewna to to, że nie chcę już czuć tego bólu, który rozdzierał mnie od środka i wiedziałam, że to, czego szukam, znajduje się w Divine.

W całej sytuacji nie pomagał okropny ból głowy oraz ględzenie taksówkarza, który opowiadał historyjki z całego swojego życia. Ten mężczyzna nic mi nie zrobił, a miałam cholerną ochotę na niego nawrzeszczeć. Na szczęście nie zdążyłam tego zrobić, bo w zasięgu wzroku znalazł się punkt mojej destynacji. Otworzyłam szybko drzwi zwalniającej taksówki i od razu z niej wysiadłam, nie żegnając się z kierowcą.

-Halo, panienko! A kto zapłaci? - krzyknął za mną kierowca.

Westchnęłam ciężko i sięgnęłam do torebki po zwinięty banknot, który wrzuciłam kierowcy przez otwartą szybę, na co ten tylko pokręcił głową.

Nie czekając na resztę, udałam się w kierunku wejścia, przy którym ze względu na wczesną godzinę, nie było jeszcze kolejki. Jeden z ochroniarzy jak zwykle przyjmował opłaty za wejście i wpuszczał do środka. Już na początku atmosfera wydawał się inna. Wcześniej wszyscy w Divine ubrani byli jak na spotkanie z prezydentem, a teraz każdy wyglądał jak wyciągnięty z festiwalu. Wystrój również nie przypominał już dawnego miejsca. Stary bar zastąpiono długim blatem, a na jego końcach zamontowano dwie metalowe rury, przy których tańczyły dziewczyny w jak najkrótszych sukienkach. Na ścianie wyeksponowano najróżniejsze alkohole od najtańszych po te sięgające nawet kilku tysięcy dolarów za butelkę. Niebiesko-fioletowe światła i neony oświetlały pomieszczenie i bawiących się ludzi. Nawet parkiet był teraz niczym ze szkła, dzięki czemu sala optycznie wydawał się dużo większa, a tuż za nim stał cały sprzęt muzyczny. Nie było też osobnego pomieszczenia lożami, teraz białe kanapy i fotele znajdowały się na niewielkim podniesieniu, z którego rozciągał się widok na cały parkiet. Moją uwagę szczególnie przyciągnął balkon i pomieszczenie za nim. Nie widziałam żadnych schodów, co znaczyło, że tamto miejsce nie było przeznaczone dla imprezujących. To miejsce było zupełnie inne, lecz jedna rzecz pozostała niezmienna. Zapach. Dławiący zapach potu, alkoholu i mieszanki różnych perfum.

W kolejnych minutach na parkiecie pojawiało się więcej osób. Siedziałam na jednym z wysokich krzeseł tuż przy barze i sączyłam drinka o nieznanej mi nazwie, bo poprosił barmana, o cokolwiek, na co ten zareagował uśmiechem, mówiąc, że ma dla mnie coś specjalnego. Piekąca ciecz rozlewała się po moim gardle i powoli rozluźniała moje nogi, a ja czekałam.

-Cassie? - zapytał jeden z barmanów - Dylan, znajomy Aidena - powiedział chłopak, wysuwając dłoń w moją stronę.

-A tak, pamiętam - powiedziałam po chwili konsternacji i uścisnęłam dłoń chłopaka - Nie wiedziałam, że dalej tu pracujesz - powiedziałam, biorąc kolejny łyk, aby rozmowa nie była tak trudna.

-No pewnie! Nowy właściciel nawet dał mi podwyżkę! - ekscytował się chłopak, a ja jedynie pokiwałam głową, podciągając jeden kącik ust i powróciłam do kręcenia słomką w drinku - Słyszałem, co się stało. Taka tragedia. Bardzo ci współczuję - powiedział, wycierając jedną ze szklanek. Oderwałam wzrok od drinka i spojrzałam na chłopaka pustym wzrokiem. Moja dłoń zamarła na zimnym blacie. Kilka słów, a ja znowu czułam to samo. Rozdzierający ból i pieczenie pod powiekami. Zacisnęłam mocno szczękę i przyłożyłam dłoń do zimnego drinka. Próbowałam skupić się na jego chłodzie, czuć cokolwiek innego poza tym strasznym uczuciem straty. Zaciskałam dłoń na szklance coraz mocniej, aż cały lód w drinku się rozpuścił.

-Wszystko w porządku? - zapytał Dylan, na co spojrzałam na niego nieco żywiej. Puściłam szklankę z roztopionym lodem i podrapałam się po głowie.

Divine Salvation // ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now