24. Ostatnia kropka.

5.9K 456 249
                                    

#KODwatt

Aston

Byłem naiwny, wierząc, że po tym całym gównie, które przeszedłem, już nic nie zrani mnie tak dogłębnie. Każdy człowiek posiada jakąś granicę wytrzymałości i gdy sam znalazłem się na jej skraju, założyłem, że od teraz będę o wiele silniejszy.

            Tak bardzo się, kurwa, myliłem. Naznaczone rozpaczą krzyki Laurette i wycie syren wciąż odbijały mi się echem w głowie, choć od tamtej chwili minęło już kilka godzin. Teraz siedziałem przed salą w szpitalu, do którego przywieziono Eliasa, a zewsząd czułem duszący zapach środków dezynfekujących.

            Minuty mijały jak godziny, gdy lekarze zabrali Eliasa na płukanie żołądka. Czekałem, aż wreszcie pozwolą mi do niego zajrzeć, choć nie wiedziałem jeszcze, co mu powiem.

            Towarzyszyły mi cholerne wyrzuty sumienia. Tak bardzo skupiłem się na zapewnieniu bezpieczeństwa Laurette i odbudowywaniu relacji z moją siostrą, że straciłem czujność. Zapomniałem, że na tym świecie jest o wiele więcej osób, które liczą na moje wsparcie. Elias cierpiał w milczeniu i samotności, a ja do dziś nie miałem pojęcia, że jest aż tak źle.

            I to nie tak, że byłem ślepy, bo przecież widziałem, jak od kilku miesięcy jego humor stopniowo się pogarsza. Myślał, że będzie mógł to przed nami ukryć i może nabrał na swoją bajeczkę Laurette. Ale nie mnie. I już wcześniej powinienem z tym coś zrobić, przycisnąć go. Potem poznał Rose i przez chwilę miałem wrażenie, że znów zaczyna przypominać dawnego siebie.

            Ale to wszystko było pieprzoną maską.

            – Przyniosłam kawę. – Laurette pojawiła się obok mnie i podała mi tekturowy kubeczek. Ślady wypłakanych na przestrzeni ostatnich godzin łez wciąż znaczyły jej policzki.

            – Cassian ciągle rozmawia z lekarzami? – zagaiłem zmęczonym tonem, przyjmując od niej kawę.

            – Tak. Niedługo będziemy mogli do niego wejść. – Usiadła obok mnie i położyła mi dłoń na ramieniu. – Jak się trzymasz?

            Z trudem udało mi się powstrzymać prychnięcie. Jakie miało znaczenie to, jak ja się czuję, gdy kilka kroków dalej mój przyjaciel walczył o życie?

            Milczałem.

            – Cassian zastanawia się, czy powinniśmy zawiadomić rodziców Eliasa. Ja nie wiem, nie znam ich, ale...

            – Powiadomię – wtrąciłem. – Chociaż nie wiem, czy chcę, żeby tu przychodzili i urządzali awanturę.

            – Myślisz, że nie wstrzymają się nawet w takich okolicznościach?

            – Nie wiem – przyznałem cicho. Chciałbym wierzyć, że chociaż raz w życiu okażą synowi wsparcie, ale przecież nie mogłem brać tego za pewnik. Matka Eliasa to suka porównywalna do matki Laurette. Były siebie warte.

            – Aston?

            – Hmm?

            – Nie odcinaj się ode mnie. – Łamiący się głos Laurette nakazał mi przenieść na nią spojrzenie. Włosy miała w nieładzie, a cerę poszarzałą. Ten widok mnie ranił.

            – Nie odcinam się. – Ująłem jej dłoń i delikatnie ucałowałem grzbiet. – Staram się trochę wyciszyć i uspokoić.

            – Obwiniasz się – stwierdziła.

Kisses of DarknessМесто, где живут истории. Откройте их для себя