13. Pocałunki ciemności.

7.1K 411 396
                                    

#KODwatt

Elias

Najgorsza. Randka. Wszechświatów.

            Gdybym mógł porównać do czegoś ostatnie dwie godziny spędzone w towarzystwie Ivy, to przytoczyłbym wizyty u dziadków jeszcze za czasów, gdy byłem mało rozumnym brzdącem. Dla jasności – mój dziadek mnie nienawidził. Nie tak, że zwyczajnie lubił mnie mniej od innych dzieciaków.

            Nienawidził. Z całego, kurwa, serca.

            Był człowiekiem z zasadami tak rygorystycznymi, że zawstydziłby księdza. Nie znosił wszelkich oznak nieposłuszeństwa, pragnął sprawować kontrolę nad wszystkim i wszystkimi.

            A ja zawsze byłem tym rozkapryszonym chłopcem, który robił mu na przekór. To sprawiło, że nigdy nie obdarzył mnie szacunkiem i nie szczędził sobie ostrych słów pogardy, które za dzieciaka zlewałem.

            Na łożu śmierci zdołał wykrztusić, że przynoszę hańbę jego nazwisku. Czy jakoś tak. Ja za to pomachałem mu środkowym palcem przed twarzą. Potem umarł. Zaledwie kilka minut później.

            Tak właśnie koszmarne okazało się spotkanie z tą dziewczyną z biblioteki. Bez końca paplała o sobie. Wiedziałem już, jakiej pomadki używa na co dzień, czym się myje, jakie kremy podrażniają jej skórę i gdzie najczęściej robi zakupy.

Wyżaliła mi się również na temat swojego ex, którego swoją drogą kojarzyłem, o czym nie wspomniałem. Byłem ciekaw, ile obelg na jego temat zdoła jeszcze wymyślić.

            Było ich całkiem sporo. Nieświadomie uzupełniła mój słownik zwrotami, które teraz bez wyrzutów sumienia przypisywałem jej w myślach.

            Ani razu nie dała mi dojść do słowa. Próbowałem poruszać z nią tematy, o których z Rose mogliśmy rozmawiać godzinami. Książki, seriale, otaczający nas świat, uczelnia, nasze rozterki, zwierzęta... Nic z tych rzeczy nie interesowało Ivy.

            A ona nie interesowała mnie.

            Po jakimś czasie pojąłem, że ona również nie darzy mnie zbyt wielką sympatią. To wyglądało bardziej tak, jakby szukała chłopca do zwierzeń. A gdy w pewnym momencie jej wzrok zaczął coraz częściej spoczywać na moich ustach, zrozumiałem, do czego dążyła.

            Więc jej to dałem. Częściowo.

            Zaszyliśmy się na tyłach kawiarni, poza zasięgiem spojrzeń reszty gości. Ivy nie traciła czasu. Dopadła mnie sekundę po tym, jak opadłem na miękką kanapę w kolorze fuksji. Ten odcień mimowolnie przypomniał mi o wieczorze spędzonym w towarzystwie Rose, jej paznokciach i wspólnym seansie.

            Wszystko wydarzyło się tak szybko, że gdy usta Ivy zetknęły się z moimi, po myślach krążyło mi imię innej dziewczyny.

            Mojej przyjaciółki.

            Ja pierdolę.

            To zresztą pchnęło mnie jeszcze dalej. Błądząc dłońmi po szczupłym ciele brunetki zastanawiałem się, czy Rose byłaby tak samo doskonała w dotyku. I czy też wydawałaby z siebie takie dźwięki, całując mnie. I czy...

            Kurwa. W ogóle nie powinienem o tym myśleć. Nie powinienem myśleć o niej. Zwłaszcza w ten sposób.

            Czara goryczy przelała się w momencie, w którym Ivy odsunęła się na moment, by odgarnąć włosy z twarzy. Wówczas uchyliłem powieki i doznałem głębokiego rozczarowania na widok prawie obcej mi twarzy: brązowych, a nie niebieskich, oczu i czarnych, a nie blond, włosów.

Kisses of DarknessTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon