#KODwatt
Elias
Spędzałem z Rose poranek w hotelowej restauracji. Przed nami piętrzyły się naleśniki i rozmaite dodatki, a zapach świeżo mielonej kawy powoli pokonywał ostatnie oznaki senności.
Rose posłała mi szeroki, usatysfakcjonowany uśmiech, nim zatopiła usta w karmelowej piance i zamruczała z przyjemności.
Aston i Laurette mieli dołączyć do nas lada moment, a ja, choć kochałem ich całym sercem, nie pogardziłbym czasem spędzonym wyłącznie w towarzystwie... mojej dziewczyny.
Kurwa, to wciąż wydawało się tak dziwne.
To nie tak, że nagle wszystkie moje wątpliwości wyparowały. One wciąż we mnie były. Całe mnóstwo obaw o Rose i moją relację z nią. Nie kłamałem poprzedniego wieczoru, wyrażając swój niepokój. Nie chciałbym jej skrzywdzić, a podświadomie czułem, że to nieuniknione, że nie potrafię inaczej.
Próbowałem cieszyć się chwilą, w końcu miałem przed sobą olśniewającą dziewczynę, piękną w środku i na zewnątrz. Wnosiła do mojego życia tak wiele światła. Uśmiech prawie nigdy nie schodził jej z ust, a w te niebieskie oczy mógłbym patrzeć bez końca.
Tym bardziej nie chciałem być tym, który złamie jej serce.
Sęk w tym, że Rose nie zadowoliłaby się przyjaźnią z korzyściami – czymś, co przeszło mi kilkukrotnie przez głowę. I przede wszystkim nie zasługiwała na taki układ, a na o wiele więcej. Byłem bezradny wobec wszystkich tych słów, które wypowiedziała do mnie w nocy. Wiedziałem, że ma sporo racji i postanowiłem nie spierać się z nią w kwestii tego, czy jestem wystarczający, czy też nie. Ale to wciąż wydawało się tak strasznie skomplikowane.
– Jemy czy czekamy na nich? – zagaiła, pożerając wzrokiem naleśniki.
– Co mówi kodeks dobrych manier?
– Że powinniśmy zaczekać.
– Więc jedzmy.
Zaśmiała się w ten słodki sposób, który uwielbiałem. Właściwie uwielbiałem w niej wiele rzeczy.
– Może jednak zaczekamy? – Wyraźnie się wahała.
Nie miałem jednak czasu na odpowiedź, bo w tym samym momencie do sali restauracyjnej weszli Aston z Laurette. Mój przyjaciel trzymał zaborczo rękę na jej talii, a Laurette posłała nam cień zaspanego uśmiechu. Prawdopodobnie miała tkwić w tym markotnym humorze, dopóki nie uzupełni zapotrzebowania na kofeinę.
– Dzień dobry. – Aston kiwnął mi głową, a Rose uraczył krótkim spojrzeniem.
– Co wy tacy weseli o siódmej rano? – Laurette ziewnęła w dłoń, nim opadła na krzesło obok Rosalie.
– Załatwiłaś im jedno łóżko, nie dziw się, że są w tak dobrym humorze.
Rzuciłem w Astona kawałkiem truskawki, za co od razu zostałem skarcony wzrokiem dwóch niezadowolonych dziewczyn. Rose nienawidziła marnować jedzenia, a Laurette to Laurette i po prostu uwielbiała dogryzać wszystkim wokół.
– Zamknij się i pilnuj własnego łóżka – warknąłem niby to obrażony.
– Moje łóżko ma się świetnie.
YOU ARE READING
Kisses of Darkness
RomanceTrzecia część serii Kings of Darkness - historia Eliasa i Rosalie Rosalie Amore rozpoczyna studia na swoim wymarzonym kierunku po kilku latach spędzonych na zdalnym nauczaniu. Dziewczyna jest gotowa na zawieranie nowych przyjaźni i wyjście z ukrycia...