23. Brutalna prawda.

6.5K 444 492
                                    

#KODwatt

Rosalie

Byłam naprawdę dumna z tego, co przygotowaliśmy z całym kołem psychologii. Nasze targi miały rozpocząć się lada moment. Wszyscy dopinali ostatnie szczegóły, wykładowcy powoli zaczynali się zbierać. Patrzyłam na nasze dzieło z szerokim uśmiechem, bo wiedziałam, że przygotowane przez nas materiały mogą pomóc niejednej osobie. Czułam, że wypełniam swój kolejny mały cel i przyczyniam się do siania dobra na tym świecie, chociażby w tak symboliczny sposób.

            Obróciłam się przodem do drzwi, by zobaczyć wchodzących do auli studentów. Na widok jednego moje serce zabiło szczególnie mocno.

            Pobiegłam w kierunku Eliasa, naładowała dobrą energią i od razu rzuciłam mu się na szyję, co skwitował zaskoczonym śmiechem.

            – Też się cieszę, że cię widzę.

            – Jest cudownie. – Zamaszystym ruchem ręki objęłam otaczającą nas przestrzeń. – Prawda?

            – Prawda. – Pochylił się i pocałował mnie w kącik ust. – Miejsca są jakoś szczególnie oznaczone, czy mogę usiąść gdzie chcę?

            – Władze uczelni na samym przodzie, razem z gośćmi specjalnymi. Dalej wykładowcy, a kolejne rzędy to studenci. Lepiej zajmij jakieś krzesło już teraz – powiedziałam, bo na sali zaczęło się zbierać coraz więcej osób i zaraz prawdopodobnie miało zrobić się tłoczno.

            – Dobra, będę miał cię cały czas na oku.

            – Okej. Trochę się stresuję, bo mam wygłosić mogę powitalną i przedstawić harmonogram targów – przyznałam. – Dobrze wyglądam?

            Na tą okazję ubrałam obcisłą granatową sukienkę z golfem, która sięgała mi za kolano, a na nią zarzuciłam czarną marynarkę. Włosy upięłam w wysoki kucyk, starannie zaczesując każde pasemko. Prezentowałam się elegancko i poważnie, czyli tak, jak powinnam. Mimo to musiałam zapytać.

            – Jak zawsze – stwierdził tak po prostu.

            – Ale z włosami wszystko okej? Nie rozmazał mi się makijaż?

            – Chyba umazałaś się czymś na policzku...

            – Boże, naprawdę? – W popłochu zaczęłam się rozglądać, by ocenić, czy zdążę jeszcze pobiec do łazienki. Nie zdążyłabym. Właściwie już powinnam gnać za kulisy.

            – Żartuję, Rose – prychnął. – Wyglądasz jak kobieta sukcesu. Wszyscy będą cię podziwiać.

            – A jak zacznę się jąkać?

            – To popatrz na mnie i wyobraź sobie, że prócz mnie, na tej sali nie ma nikogo.

            Okej, mogłam to zrobić. To szalone, że jeszcze kilka miesięcy temu drżałam ze zdenerwowania na widok Eliasa, a teraz znajdował się w wąskim gronie osób, przy których czułam się maksymalnie komfortowo.

            – Chyba cię wołają. – Wskazał na grupkę studentek stojących przy scenie.

            – Muszę lecieć. Będziesz trzymał za mnie kciuki?

            – Nie muszę. Poradzisz sobie.

            Rzuciwszy mu ostatni pełen nadziei uśmiech, pognałam do dziewczyn.

Kisses of DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz