25. Dla dziewczyny, która wpuściła światło do mojego mroku.

5.5K 373 185
                                    

#KODwatt

Rosalie

Drzwi, w które zapukałam moment wcześniej, otworzył mi Aston. Nie krył zdziwienia na mój widok i nie mogłam go za to winić. Nie pokazywałam się tu od pełnego miesiąca, choć bywały momenty, zwłaszcza w środku nocy, gdy zalewałam się gorzkimi z żalu łzami, że chciałam pobiec do domu chłopaków. Zawsze się jednak wstrzymywałam wiedząc, że zanim stanę przed Eliasem, muszę uporządkować własne myśli, dojść do jednoznacznego wniosku i pogodzić się z tym, co postanowiło moje serce.

            – Eliasa nie ma – oznajmił na wstępie, a mimo to wpuścił mnie do środka. – Poszedł do sklepu, ale zaraz powinien wrócić. Bo przyszłaś do niego, racja?

            – Tak – odparłam słabo.

            – Nie wiedziałem, że znowu rozmawiacie.

            – Bo nie rozmawialiśmy.

            Pokiwał głową ze zrozumieniem i schował dłonie w kieszenie czarnych spodni.

            – Zaczekasz na niego?

            – Jeśli to nie problem. – Wzruszyłam niedbale ramionami.

            – Nie, to nie problem. Tutaj czy wolisz pójść do jego sypialni?

            Zdecydowanie wolałam zostać sama, dać sobie jeszcze chwilę czasu na wytchnienie, zanim stanę z Eliasem twarzą w twarz.

            – Poczekam u niego.

            – Dobra. Pewnie zaraz przyjdzie.

            Skinęłam głową i ruszyłam na schody, nie ulegając chęci, by zwiać. Tak długo czekałam na moment, w którym wreszcie porozmawiam z Eliasem, że nie mogłam teraz stchórzyć.

            Ostrożnie przekroczyłam próg jego sypialni, czując się niemal jak intruz. Nie mogłam przewidzieć, jak zareaguje na moją obecność i to stresowało mnie najbardziej. Od miesiąca nie mieliśmy kontaktu. Nie miałam pojęcia, co u niego słychać i ta myśl dobijała mnie dzień w dzień, bo tak bardzo chciałam wiedzieć, czy sobie radzi.

            W sypialni panował zaduch. Wszystkie okna zostały zasłonięte, a jedynym źródłem światła okazał się laptop stojący na biurku. Podeszłam bliżej szyb i wyjrzałam przez nie na ulicę. Drobinki kurzu wirujące w powietrzu ukazały się pod smugami słońca.

            Westchnęłam, sunąc spojrzeniem po niepościelonym łóżku, książkach porozwalanych na biblioteczce i kilku ubraniach zawieszonych niedbale na krześle. Ściany sypialni na dobre przesiąkły zapachem perfum chłopaka, przez co czułam się, jakby był tuż obok.

            Tamtego dnia, gdy dowiedziałam się prawdy o przeszłości Eliasa, byłam pewna, że coś we mnie umarło. Płakałam całą noc. Najpierw samotnie, potem na kolanach mojej mamy. Nie mogłam spać ani jeść. Mogłam myśleć jedynie o tym, że być może nigdy nie znajdę w sobie siły na to, by wybaczyć Eliasowi jego przewinienia.

            Ale ta siła we mnie była. Musiałam po nią sięgnąć, zrozumieć co oznacza i ją przyswoić. Zaakceptować fakt, że mimo wszystko kochałam tego chłopaka całym moim sercem.

            Długo to od siebie odpychałam. Wmawiałam sobie, że lepiej mi będzie bez niego. Że sobie poradzę, a to uczucie minie

Zamiast tego z każdym mijającym dniem uświadamiałam sobie coraz bardziej, że moja dusza już dawno mu wybaczyła. Nawet nie potrafiłam myśleć o nim w zły sposób, bo przed oczami przelatywały mi wszystkie wspólnie spędzone chwile. Te magiczne momenty, które zapisały się trwale na mojej skórze, wsiąknęły we mnie.

Kisses of DarknessKde žijí příběhy. Začni objevovat