25. W naszym wydaniu.

177 12 9
                                    

Nicolás' POV

Nasz samolot właśnie wylądował z powrotem w Hiszpanii, lecz tym razem nie w Walencji tylko w stolicy kraju. Za dokładnie osiem godzin rozpocznie się bankiet, a w następnym tygodniu odbędzie się głosowanie na króla. Według mojego ojca jest to idealny moment, aby podbudować naszą reputację jeszcze bardziej. Susan jak oczarowana wygląda przez okno i pochłania ten zimowy wizerunek miasta. W Madrycie jest zdecydowanie cieplej niż w Londynie, ale świąteczny duch rozprzestrzenił się również i tutaj. Mocniej ściskam ciepłą dłoń mojej kobiety. Ten dzień staje się dla nas jeszcze ważniejszy z racji oświadczyn. Impreza będzie transmitowana na żywo, a gdzieś w połowie przy odbieraniu jednej z nagród mam uroczyście ogłosić swoje zamiary do siedzącej obok mnie blondynki.

Większość osób by to pewnie przerażało, ale ja o dziwo czuję się jeszcze spokojniej. Jakbym czekał na burzę, która nie nadejdzie. Zastanawiam się jak powinienem to dokładnie rozegrać. Pójść na żywioł, czy przygotować przemówienie? Zerkam ukradkiem na dziewczynę obok mnie. Jest spokojna, zachwycona i szczęśliwa. Od bardzo dawna jej takiej nie widziałem i wiem, że naprawdę jesteśmy na dobrej drodze. Zaczynamy od nowa tym samym wchodząc na wyższy poziom naszego krótkiego związku. Tym razem bez żadnego zmuszania, szantażu filmikiem i osób postronnych. Samodzielnie podejmujemy decyzję. Przybliżam się do Susan i szepcze jej wprost do ucha.

- Chcę abyś tego wieczoru skupiła się tylko i wyłącznie na mnie. Jest to nasza chwila, której nikt nam nie odbierze, a wiesz, dlaczego panno Clarke?

Pytam się, a dziewczyna odwraca się w moją stronę. Jej oczy błyszczą zaciekawieniem, ale wiem, że zna odpowiedz. Wdycham jej słodki różany zapach i odwzajemniam uroczy uśmiech.

- Dlaczego panie Hernández? - delikatnie przygryza dolną wargę co doprowadza mnie do szaleństwa.

- Ponieważ bardzo, ale to bardzo ciebie kocham - składam krótki pocałunek na jej czole - Nie wiem co ze mną zrobiłaś, ale szaleje na twoim punkcie.

- Gotowy, aby wywołać kolejny skandal ze mną w roli głównej? - droczy się ze mną na co odpowiadam kpiącym uśmiechem.

- Gotowa, aby obudzić się jutro ze mną w jednym bardzo wygodnym łóżku? - nawiązuje do naszej rozmowy z przed paru tygodni.

- Nie wiem czy będę w stanie, príncipe pobrecito - uśmiecha się diabelnie, a ja patrzę na nią jak zahipnotyzowany - Zależy jak się dzisiaj spiszesz.

Puszcza mi oczko po czym wraca do oglądania widoków zza okna. Ponownie przysuwam się do niej i odgarniam włosy za ucho.

- Kiedy już zacznę nie będziesz chciała abym przestał.

Czuje jak przez jej ciało przepływa zimny dreszcz. Nie mówię jej o co konkretnie mi chodzi, a ona nie docieka. Jedynie jej zbłąkany uśmiech na twarzy sugeruje mi, ze już teraz w tym momencie nie chce abym przestał. Tak obydwoje na siebie działamy wspólnie doprowadzając się do szaleństwa.

Po chwili naszym oczom ukazuje się ogromny zamek królewski. Dzisiejsza lokalizacja bankietu jak i lista gości jest specjalna. Mój ojciec naprawdę chce wygrać i osiągnie to starając się na każdy możliwy sposób. Wysiadam i otwieram drzwi specjalnie dla Susan. Nie przejmuję się zabraniem bagażu, ponieważ ktoś ze służby na pewno się tym zajmie.

Zimno z dworu od razu otacza moje ciało i dosięga aż kości. Wpatruje się w biały budynek zbudowany w stylu barokowym przez jednego z moich bardzo, bardzo dalekiego przodka. W mojej klatce narasta uścisk, a oddechy stają się nierówne. Od tego wieczoru zależy przyszłość mojej rodziny. Całe życie czekaliśmy na ten moment. Od małego byłem uczony wszystkich etykiet, jak się zachowywać, a jak nie, co robić a czego nie. A mimo to po tych wszystkich latach nauki, kiedy ten moment w końcu nadchodzi nie mam pojęcia co mam robić. Zmęczenie powoduje, że ledwo jestem w stanie iść. Czuje się jakbym wchodził do paszczy lwa na pewne pożarcie. Ciężki głaz zostaje przywiązany do moich pleców. W moim gardle rośnie gula, której nie jestem w stanie przełknąć. Zaciskam mocno zęby aż czuję metaliczny posmak w buzi, a mięsień policzkowy zaczyna przeskakiwać. Moje pięści samoistnie zaciskają się aż bieleją mi knykcie. W moim umyśle zaczyna panować chaos, a czerwona lampka ostrzegawcza zaczyna razić. Nie chcę tu być. Chcę uciec od tego cyrku raz na zawsze. Chcę być daleko stąd.

mira al cielo amor [zakończone]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt