1. Más despacio, porfi.

1K 67 69
                                    

Przekraczam próg akademika, w którym spędzę najbliższe cztery lata swojego życia. Odkładam czarne walizki z różowymi przypinkami oraz podręczny plecak po prawej stronie pokoju, bo zauważyłam, że lewa część jest już zamieszkana, przez kogoś. Kilka rzeczy, które nie zostały odłożone leżą na łóżku tworząc mały bałagan, rozglądam się dookoła. Pokój jest zwyczajny, żadnych dodatków ani kolorów co w zasadzie kłóci się z naturą Hiszpanów. Ściany pokoju są pomalowane na biały kolor, znajdują się tutaj również dwa łóżka i dwie szafy po przeciwnych stronach, a przed dużym oknem, przez które wpada masa promieni słonecznych stoją dwa małe biurka i czarne fotele.

Aż na sam widok się uśmiecham, ale nie z powodu pokoju, który wydaje się w zasadzie trochę zbyt ponury i bez życia, mimo że jest jasny. Uśmiecham się, bo dotarłam do celu, który sobie ustaliłam. Mam ochotę wykrzyczeć na całe gardło i obwieścić każdemu kogo teraz napotkam, że mi się udało. Przeszłam ciężką drogę, aby się tutaj dostać i studiować w Walencji. Marzyłam o tym przez całe moje życie. Po dłuższej chwili rozglądania się wybucham radosnym śmiechem, ale kiedy do pokoju nagle ktoś wchodzi przestaje, jednak uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Przed sobą widzę dziewczynę z typowo hiszpańską urodą, brązowe włosy jak i oczy, opalona skóra i szerokie biodra.

Dziewczyna również przygląda mi się i po chwili odwzajemniła mój uśmiech lekko sceptycznie, lecz za moment robi minę jakby właśnie zrozumiała, że nie jestem żadnym włamywaczem. Jej zachowanie po części wprawiło mnie w lęk, ponieważ mam nadzieję iż moja współlokatorka będzie nadawała się do wspólnego mieszkania. Dziewczyna energicznie macha głową jakby odrzucała wszelkie złe możliwości i do mnie podchodzi, aby mnie uściskać. Oddaje jej uścisk pomimo tego, że nie mam najmniejszej ochoty na jakikolwiek kontakt cielesny z nowo poznanymi osobami. Przybieram na twarzy już lekko wymuszony uśmiech.

Witaj, nie spodziewałam się ciebie dzisiaj myślałam, że przyjeżdżasz za tydzień, ale nie ważne pewnie mi się coś pomyliło, miło mi cię poznać swoją drogą! Mam na imię Clara. - gdy słyszę jej piękny hiszpański akcent aż się rozpływam, a mój uśmiech mimowolnie tym razem się poszerza.

- Hola, jestem Susan i również miło mi cię poznać. Przepraszam, ale nadal nie mogę uwierzyć, że tutaj jestem. I w sumie się nie pomyliłaś, przyjechałam tydzień wcześniej. - wyjaśniam jej i widzę jak przez jej twarz przechodzi cień zdziwienia, który szybko maskuje.

- Widzę, że nie mogłaś się doczekać. - odpowiada mi śmiechem i puszcza oczko.

Podchodzi do swojego łóżka i rzuca na nie swoją torbę z materiału i przez krótką chwilę wpatruje się w horyzont za oknem, a ja po chwili robię to samo. Podchodzę do okna, aby być bliżej tego wszystkiego co jest za nim. Ludzie mijający się na ulicy, fale morza gdzieś w oddali, promienie słoneczne i restauracje, które tętnią życiem. Wpatruje się w to wszystko z zachwytem i czuje w każdej komórce swojego ciała, że jestem w odpowiednim miejscu i że wszystko się ułoży. Jeśli dotarłam już aż tutaj to musi być dobrze. Czuje jak dziewczyna mi się przygląda, więc odwracam się do niej. Widzę w jej spojrzeniu coś czego nie potrafię do końca rozszyfrować, coś na kształt podziwu i zadumy. Wracam w stronę okna i na chwile moje myśli zbaczają na tor kłótni z mamą, ale odganiać je tak szybko jak się tylko pojawiły. Nie chcę psuć sobie tej chwili zamartwianie się problemami, które mnie nie dotyczą albo na które nie mam wpływu. Chociaż prawda wygląda zupełnie inaczej i prawdopodobnie powinnam coś z tym zrobić. Wzdycham głośno, a po chwili ziewam.

- Jeśli chcesz to mogę cię oprowadzić po kampusie, a później idę również na plażę ze znajomymi i jeśli chciałabyś to możesz do nas dołączyć. - mówi radosnym głosem. Spoglądam na nią i spuszczam lekko głowę zastanawiając się.

mira al cielo amor [zakończone]Where stories live. Discover now