23. Ona pamięta.

163 11 7
                                    


Nicolás' POV

Po kolejnym intensywnym dniu spędzonym w firmie Susan, razem odpoczywamy na w połowie zrobionym przez nas ogródku. Popijamy ciepłe kakao z piankami i siedzimy blisko siebie przykryci miękkim szarym kocem. Tak blisko, że czuję bijące od niej ciepło powodujące gęsią skórkę w miejscach, w którym się stykamy. Wokół nas roznosi się przyjemna cisza, a oświetlona ulica dodaje dodatkowego uroku tej chwili. Zerkam po raz kolejny na już teraz blondynkę siedzącą obok mnie i zastanawiam się czym zasłużyłem na to, aby mieć ją w swoim życiu. Mimowolnie się uśmiecham. Sprawia, że nawet chłód grudniowego powietrza mi nie przeszkadza. Z nią u swego boku czuję się tak jakbyśmy zbudowali swoją własną bezpieczną bazę i czas się w niej zatrzymał. Jestem tylko ja i ona. Susan i Nicolás. Dziewczyna lekko się porusza jakby właśnie przeszedł ją zimny dreszczy. Bez zastanowienia przyciągam ją do siebie i obejmuję szczelniej kocem.

- Jeśli ci zimno to powiedz - szepczę jej do ucha - Możemy wrócić do domu albo doniosę kolejne koce. Nie możesz mi się tutaj rozchorować, mi reina.

- Nie o to chodzi - odpowiada również cicho.

- To wytłumacz mi w takim razie co się dzieje - marszczę brwi delikatnie zaniepokojony.

Naprawdę ostatnio się bardzo dużo stało w naszych życiach i wolę, aby podejmowała próby uporządkowania tego wszystkiego, jeśli tylko ma taką sposobność. Zawsze będę dla niej do dyspozycji.

- Skłamałam, gdy powiedziałam dzisiaj, że chcę posiedzieć sama w pracowni, aby zaprojektować nowe ubrania - pociąga delikatnie nosem i upija spory łyk kakao. Nie wchodzę jej w słowo wiedząc, że zaraz coś doda. - Tak naprawdę miałam wtedy swoją pierwszą sesję terapeutyczną.

Wzdycha, a ja poczułem jakby nagle uleciało ze mnie całe powietrze. Oczyszczam gardło i delikatnie głaszczę ją po głowie w uspokajającym geście. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiała czuć, ale zarazem czuję dreszcz ekscytacji spowodowany faktem, że zaczęła działać.

- Bardzo dobrze, że miałaś sesję dzisiaj - mówię, a szczęście w moim głosie jest niemal namacalne - To odważny krok i niesamowicie się cieszę, że to zrobiłaś. Pamiętaj, że zawsze będę ciebie wspierać.

Po chwili czuję jak Susan lekko wtula się w moją pierś. Jej ramiona zaczynają drżeć. Nie wiem czy to z zimna, emocji czy dlatego, że zaczęła płakać. Nagle milion małych igiełek próbuje przekuć moje płuca.

- Myślałam, że będziesz zły, że tobie nie powiedziałam - ponownie pociąga nosem.

Moja twarz tężeje, a oddech zamiera. Cały sztywnieje, umysł staje się nieużyteczny, a najgorsza jest jedna myśl. Do czego ja doprowadziłem? Przełykam rosnącą gulę w gardle.

- Nie chcę, abyś choć jeszcze raz pomyślała w ten sposób - lekko rozplątuje jej włosy - Nic co robisz nie powinno mnie doprowadzać do gniewu, a jeśli tak się dzieje to jest to tylko i wyłącznie mój problem i moja wina. Bardzo się cieszę, że poszłaś na terapię i nieważne czy byś mi o tym powiedziała czy nie, mam nadzieję, że ci to pomoże.

Susan wzdycha jakby z ulgą, a mi spada kamień z serca.

- Po prostu tak wiele się teraz dzieje, nie jestem w stanie za tym wszystkim nadążyć. - ociera swoje łzy - Ale nie chcę żyć przeszłością. Wpadłam na pomysł, aby zamknąć pewien etap w swoim życiu, tylko że musi on poczekać do momentu, w którym odbędzie się pokaz nowej kolekcji.

Zerkam na nią przelotnie, a na moich ustach ponownie pojawia się uśmiech.

- Czemu tak tajemniczo? - dopytuję powstrzymując śmiech.

mira al cielo amor [zakończone]Where stories live. Discover now