CHAPTER TWELVE

125 11 1
                                    

★✯★

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

★✯★

Korytarz rozciągał się w nieskończoność, a ich kroki były jedynymi dźwiękami w tej przestrzeni. Wokół panowała cisza, a poza nimi nie było żywej duszy. Korytarz był wąski, a ściany wykonane z surowego kamienia zdawały się ściskać ich z każdej strony. W niektórych miejscach na suficie gościły pajęczyny, które poruszały się delikatnie pod wpływem przeciągu, a w powietrzu, można było wyczuć nieokreślony zapach stęchłego powietrza.

Ciche pikanie pochodzące od Artoo było jedynym dźwiękiem, który przerwał tę nieprzyjemną atmosferę. Droid prowadził ich niezawodnie, skupiony na swoim zadaniu.

Lilah kroczyła obok Anakina, a jej ręka spoczywała blisko pasa, na którym przyczepiony był jej miecz świetlny, kołyszący się pod wpływem jej ruchu.

Ahsoka, zaś niosła plecak z Huttem, synem Jabby, starając się zachować równowagę, podczas gdy jej spojrzenie wędrowało po ciemnym pomieszczeniu. Próbowała rozszyfrować każdy zakamarek, starając się dostrzec jakiekolwiek znaki, które mogłyby poprowadzić ich do potencjalnego wyjścia. Jej oczy błyszczały przez delikatne łuny światła, które przedostawały się z zewnątrz przez szpary w ścianach.

Lilah spojrzała się w kierunku młodej Tano, kiedy ta utkwiła w niej i Anakinie spojrzenie.

Ahsoka delikatnie poprawiła torbę, w której spoczywał Hutt, i odchrząknęła, próbując zrzucić napięcie, które towarzyszyło im od momentu, gdy tylko znaleźli się w tym labiryncie. Następnie zwróciła się w stronę dwójki Jedi, a jej głos brzmiał stanowczo, choć przyprawiony nutą nadziei, na rozwiązanie problemu.

— Jeśli jest tu jakieś wyjście, to Artoo je znajdzie. — stwierdziła, zerkając na towarzyszącego im droida.

Jakby na potwierdzenie jej słów, Artoo odpowiedział charakterystycznym beepnięciem, wydając się pewny swej niezawodności.

— Oby, ale niech będzie to byle szybko. — mruknął, Skywalker, niecierpliwie kręcąc głową.

Astromech raz jeszcze wydał dźwięk i podjechał do panelu sterowania, aby się do niego podpiąć. Z niezadowoleniem zapiszczał z powodu zakwestionowania przez Anakina tego, że nie podoła swojemu zadaniu.

Lilah spojrzała na Ahsokę i zauważyła, że malec w plecaku w końcu zasnął. Cicho westchnęła i podeszła do nastolatki, kładąc dłoń na ramieniu Tano, przez co ta, odwróciła w jej stronę głowę.

— Dziś wydarzyło się wiele, Ahsoko. — zaczęła kobieta, zwracając się z troską. — Może powinnaś odpocząć. Może chciałabyś przekazać malca mi, a ty byś odpoczęła?

Nastolatka mocniej przycisnęła torbę z Huttem do siebie, stanowczo przy tym zaprzeczając.

— Nie jestem zmęczona. Dam sobie radę.

MOONLIGHT | STAR WARSWhere stories live. Discover now