Prolog

299 38 23
                                    

Obudziłam się przez głośny huk w domu. Wystraszona zbiegłam na dół zobaczyć co się stało,  wchodząc do kuchni zobaczyłam moją mamę i Rose,  które patrzyły na zbitą drogą porcelanę.

-Mówiłam ci,  że powinnaś umyć to lepiej!-  cała czerwona ze złości krzyczała na pracownicę.

-Przepraszam Panią bardzo to się już nigdy nie powtórzy,  obiecuję.- odpowiedziała zbierając kawałki porcelany z marmurowych płytek.

-Ostatni raz cię pouczam,  nie będę płacić ci za tak skandaliczne zachowania-  skomentowała po czym przeniosła wzrok na mnie-  O kto nas przywitał o tak wczesnej godzinie?- zapytała patrząc na mnie z surowym wyrazem twarzy.

-Obudził mnie hałas i zeszłam zobaczyć co się stało- wyjaśniłam.

-Nic nowego Rose po prostu uczy się myć lepiej naczynia- wzięła butelkę wody z kuchni i skierowała się do wyjścia-  Wychodzę! A ty dopilnuj,  żeby służąca nie straciła pracy.-  Znikła za ogromnymi białymi drzwiami.

-Ja przepraszam za nią-  spojrzałam na zapłakaną służącą, po czym opuściłam kuchnie. Kiedy wracałam do pokoju zobaczyłam, że dostałam wiadomość od znajomych na czacie grupowym.

Cloe

-W ten weekend moi rodzice wylatują w delegacje,  więc co myślicie o domówce?

Jason

-Jeszcze pytasz?! Dziewczyno odpowiedź jest tylko jedna....

Cynthiana

-Laski musimy iść koniecznie na zakupy.

Caroline

-Może dzisiaj po szkole?

Tyler

-Jason to my załatwimy alkohol i ludzi

Cloe

-Alexa,  a ty?

-Halo?!

Czytałam czat i nie czułam się  dobrze na tyle,  żeby iść na domówkę. Po za tym nie jestem z tych osób, które lubią imprezować. W zasadzie mam wrażenie, że nie pasuje do ich towarzystwa. Włączyłam mój ulubiony album Lany Del Rey i zaczęłam szykować się do szkoły.

...

Droga do szkoły wyjątkowo mi się dłużyła. Przez cały czas zastanawiałam się nad wymówką, żeby odmówić moim znajomym pójścia na imprezę. Nie czuje się dobrze w tym towarzystwie, uważam, że wszyscy trzymamy się razem bo nasi rodzice to pracoholicy, którzy nie interesują się życiem swoich dzieci, a co więcej nie mają dla nich czasu. Przez intensywne myślenie, nie zauważyłam nawet kiedy szofer podjechał pod szkołę i trzymał mi drzwi, abym wysiadła.  Jeszcze dobrze nie zdążyłam się rozejrzeć, a w moim kierunku szli moi pseudo znajomi.

-A księżniczka nie potrafi odpisywać?- mruknął Tyler idąc w moim kierunku.

-Przepraszam was bardzo, ale zapomniałam odpisać i nie czuję się zbyt dobrze....-spuściłam głowę ze wstydu przed resztą znajomych.

-Ale będziesz na domówce, prawda?- wtrąciła Cloe

-Właśnie chciałam wam przekazać, że mnie nie będzie.- westchnęłam wiedząc bardzo dobrze jaka będzie reakcja.-Po prostu mam już plany i nie mogę ich zmienić.

-Nie wiem co się z tobą dzieje ostatnio Alexa, ale mam wrażenie, że próbujesz się od nas odciąć.- stwierdziła Caroline- No dobrze to w takim razie idziemy same laski na zakupy- stwierdziła.

-Spokojnie dziewczyny to, że Alexy nie będzie na domówce nie oznacza, że nie może wybrać się z nami-  Cleo spojrzała na mnie z uśmiechem- To jak będzie, chyba zakupów to już nie odmówisz?-zapytała dobrze wiedząc co powiem.

-Ah ... Cleo masz mnie. Jasne, że chętnie z wami pójdę- uśmiechnęłam się na tą propozycje kocham zakupy więc było to dość oczywiste, że nie odmówię. Lecz samo towarzystwo średnio mi pasowało. Miałam wrażenie, że cała ekipa zdaje sobie z tego sprawę, że kolegujemy się tylko przez naszych rodziców i dlatego, że jesteśmy postrzegani jako bogaci, których nikt nie lubi.

...

Cały dzień w szkole myślałam o zakupach i o tym jak męcząca jest przyjaźń z osobami, które udają, że cię lubią. Każdy myśli, że jesteśmy szczęśliwi, no bo przecież jesteśmy bogaci i nie mamy swoich zmartwień, ale jest sporo rzeczy, które zamieniłabym na ciepły kontakt z rodziną.

...

Po zakończonych lekcjach czekałam przed szkołą na dziewczyny. Podczas czekania usłyszałam kłótnie, spojrzałam w kierunku placu budowy na, którym uczniowie urządzali bójki i palarnie.

-Czego nie rozumiesz?-warknął jeden. Był bardzo wysoki i umięśniony.- Ostatni raz ci powtarzam,  zrozumiano?- powtarzał tak chyba z dwadzieścia razy na co chłopak odpowiadał mu tylko kiwaniem głowy. Przez to, że był bardzo wysoki i ofiara stała tyłem nie mogłam zobaczyć kogo gnębi. A jednak .....ten chłopak to Jason.

-Daje ci czas do jutra. Nie mam pojęcia jak to zrobisz, ale ma być to załatwione.- chłopak tak mocno trzymał Jasona, że ten prawie nadział się na słup.- Jeżeli tego nie zrobisz powiem im wszystko, a wtedy nie będzie już tak miło.- przerażona wróciłam z powrotem przed szkołę, gdzie już czekały na mnie Cloe i Cynthiana.

-A gdzie Caroline?-spytałam zdziwiona.

Powiedziała że się źle czuła i stwierdziła, że pójdzie do domu- odpowiedziała skrzywiona Cynthian.

...

Przez całą drogę nie mogłam przestać myśleć o Jasonie. Co tak naprawdę przed nami ukrywał? Może tak naprawdę nikt z nas nie zna się chociaż w połowie?

...

Przez jakieś trzy godziny chodziłyśmy po sklepach. Cloe kupiła śliczną bordową sukienkę, w której wyglądała jak anioł. Natomiast Cynthiana stwierdziła, że kupi srebrny brokatowy komplet składający się z spódniczki i topu.

-Alexa na pewno nic nie widzisz dla siebie?-spytała Cloe.

-Nie jakoś tak nie ma nic specjalnego- westchnęłam- Może innym razem. Przepraszam was, ale będę się już zbierać.- odparłam posyłając uśmiech do blondynek.

-Jesteś pewna, że nie przyjdziesz- Cloe nie odpuszczała-Bo wiesz zawsze jesteś mile widziana.

-Nie spokojnie. Na pewno mnie nie będzie, więc się nie przejmujcie. Bawcie się dobrze!- obracając się ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. Nie musiałam czekać, bo mój szofer był w pobliskiej okolicy.

Soulmates #1 (PL)Where stories live. Discover now