Rozdział 3.

4.7K 162 12
                                    

Już z samego rana, zanim zdążyłam wygrzebać się z łóżka, do mojego pokoju wpadła Charlotte. Może powiedzieć, że weszła to małe niedopowiedzenie, bo w momencie, gdy drzwi z hukiem uderzyły o ścianę, a wszystko w moim pokoju się zatrzęsło, myślałam, że nadchodzi trzęsienie ziemi.

Przestraszona, nie rozumiejąc, czy to, co się działo było jedynie efektem mojej wyobraźni i dalszego śnienia na jawie, czy jednak była to już rzeczywistość, podniosłam głowę, otwierając lekko zaspane oczy, a pierwsze, co dostrzegłam była przyjaciółka rzucająca się na moje łóżko.

Jęknęłam z bólu, gdy niechcący wbiła mi swój łokieć w żebro.

– Charlotte, kiedyś ci coś zrobię i, przysięgam, nie skończy się to dobrze – wysyczałam, czując, jakby moja kość została brutalnie złamana.

Sprawiony przez nią ból utrzymywał się jeszcze przez chwilę. Charlotte widocznie zdecydowała się nade mną trochę zlitować i przesunęła się, aby nie próbować więcej uszkodzić jakieś mojej części ciała.

– Nic ci nie będzie, nie przesadzaj. – Machnęła ręką. – A nawet jeśli ci coś tam popsułam w środku, to zawsze możesz sprzedać na czarnym rynku. Jestem pewna, że zapłaciliby za twoje wnętrzności krocie.

Posłałam jej gniewne spojrzenie.

Nie dość, że mnie obudziła, to jeszcze chciała sprzedać moje części ciała na czarnym rynku.

Przyjaciółka skarb.

Ona jedynie uniosła dłonie w obronnym geście.

– Po co tu przyszłaś, Charlotte? – zapytałam, wciskając swoją teraz z powrotem w poduszkę.

W nocy ciężko było mi zasnąć. Mój sen był płytki, więc kilka razy w nocy się wybudzałam, aby przez następne kilkanaście minut walczyć ze swoim organizmem i dać mu w końcu odpowiednio wypocząć.

W końcu nadszedł mój upragniony weekend. Sądziłam, że wykorzystam go na zregenerowanie się i odpocznięcie po ostatnich ciężkich dniach w szkole.

Dosyć szybko również zrozumiałam, że mój problem ze snem był spowodowany moim podświadomym stresem. Od kilkunastu godzin towarzyszył mi nieprzyjemny ból brzucha, którego przyczyny nie mogłam zrozumieć. Przecież nie miałam powodów, aby się tak czuć.

– Też się cieszę, że cię widzę, Molly. Jak mija mi dzień? Och, dziękuję za pytanie. – Przyłożyła sobie dłoń do serca, udając wzruszenie. – Czuję się świetnie, a byłoby jeszcze lepiej, jakby moja przyjaciółka wyraziła chęć rozmowy ze mną, a nie wyglądała, jakby tworzyła ze swoją poduszką jedność!

Uniosłam powiekę, zerkając na nią z ukosa.

– To w dalszym ciągu nie wyjaśnia, dlaczego wparowałaś do mojego pokoju, wytwarzając tu trzęsienie ziemi.

Zaśmiała się cicho.

– Mam dla ciebie twoje ulubione śniadanie – zaczęła – i do tego poranne ploteczki na dobry dzień.

Nie mając wyboru, podniosłam się w końcu z łóżka, z bólem serca żegnając się z ciepłą kołdrą.

Podeszłam do dużej szafy, wyciągając z niej cienką bluzę, ponieważ z rana zawsze było mi chłodno. Wiedziałam jednak, że później zapewne wyląduje na krześle w moim pokoju, gdy będzie mi w niej za ciepło.

Charlotte nawet nie pofatygowała się, aby rozłożyć nasz dzisiejszy posiłek na biurko w moim pokoju. Zamiast tego położyła je zwyczajnie na moim łóżku, a ja już wtedy wiedziałam, że okruszki jedzenie na nim będą denerwować mnie przez najbliższy miesiąc, bo za nic w świecie nie będę w stanie się ich wszystkich pozbyć.

Make You ForgetWhere stories live. Discover now