Rozdział 39

1.3K 67 5
                                    

Hejka! Kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie w poniedziałek. Mam nadzieję, że do zobaczenia!:) Jeśli zostawicie po sobie jakąś aktywność, będzie mi bardzo miło:) Mogę obiecać, że to jeden z ostatnich szczęśliwych rozdziałów... Chyba:)

Jeśli chcecie być na bieżąco lub poznać małe informację z następnych rozdziałów, zapraszam na moje media:

twitter: withoutsy #bcwatt

tik tok: zauroczono

-

Valerie

Po tygodniu spędzonym w apartamencie, czułam jakbym znała go na wylot. Parter składał się z otwartego na kuchnię salonu, co już wiedziałam od pierwszej wizyty. Przez tajemniczy, niewielki korytarz można było wejść do schludnie urządzonego biura i niewielkiej siłowni.

Na górze znajdowały się trzy pokoje z łazienkami - dawna sypialnia Sofii, w której mieszkałyśmy teraz ja i Maya, sypialnia gościnna, która niemal na pewno była zajmowana przez Lorenzo, zanim się tutaj pojawiłyśmy i ten należący do Luki.

Ubrałam koszulkę Luki, którą zabrałam wczoraj z jego garderoby i zawiązałam jej dół w ciasny supeł na brzuchu. Nie byłam pewna, dlaczego poszłam do jego pokoju, gdy go nie było. Chyba chciałam coś znaleźć albo poznać go lepiej, jednak wszystko było tak bezosobowe, że wyszłam stamtąd jedynie z koszulką i poczuciem, że zakochałam się w nieznajomym.

Przeciągnęłam przez nogi czarne, sportowe spodenki. Starałam się ignorować fakt, jak luźne były w talii i że musiałam zawiązać je z tyłu gumką. Moje ciało potrzebowało czasu, a ja zamierzałam mu go dać.

Apartament był pogrążony w ciszy, która zaczęła też panować w mojej głowie.

Maya godzinę temu zniknęła w windzie, obwieszczając, że idzie dręczyć Saverio, co było jej ulubionym zajęciem przez ostatnie dni. Luca jak co ranek zniknął jeszcze zanim się obudziłam.

Uchyliłam drzwi do małej siłowni i wślizgnęłam się do środka. Odkryłam to miejsce niemal sześć dni temu i gdy miałam pewność, że nikt nie może mnie nakryć, przychodziłam tutaj, szukając znajomego uczucia.

Ukradziony od Luki bandaż owinęłam wokół knykci i wolnym krokiem podeszłam do worka treningowego. Ustawiłam odpowiednio nogi i uniosłam twarz. Zamknęłam oczy, gotowa, aby zobaczyć Hollistera.

I uderzyłam.

Mięśnie już nie protestowały boleśnie, gdy wykonywałam gwałtowny ruch. W pierwszym dniu, gdy tu przyszłam, po dwudziestu minutach leżałam bezwładnie na podłodze, oblana zimnym potem.

Odsunęłam się od worka bokserskiego, dysząc ciężko i wierzchem dłoni odsunęłam kosmyk włosa z twarzy, który wypadł z wysokiego koka. Uniosłam nogę, gotowa kopnąć w worek, aby poćwiczyć tym razem nogi, gdy dostrzegłam w lustrze poruszenie przy drzwiach.

Upuściłam nogę, a z moich ust wydobyło się westchnienie, gdy przez lustrzane odbicie odnalazłam oczy Iana. Po raz pierwszy widziałam go w luźnych dresach i bluzie z kapturem. Miał dłuższe włosy, niż gdy ostatnim razem się widzieliśmy - niemal miesiąc temu.

Wyglądało na to, że nic już nie mogło powstrzymać Romano przed powrotem do Nowego Jorku. Ciekawe, czy Maya wiedziałam.

Przez chwilę miałam ochotę zignorować Iana. Powrócić do ćwiczeń z obojętną miną, ale zależało mi na jego odpowiedziach.

Zależało mi na nim, mimo że okazał się kimś innym, niż myślałam.

– Podobała ci się Szwajcaria? - zapytałam głosem pozbawionym emocji i powoli odwróciłam się do niego przodem. Oparłam dłonie na biodrach, oddychając głęboko, aby wyrównać oddech.

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now