Rozdział 13

2K 83 16
                                    

Cześć!

Mam nadzieję, że spodoba Ci się ten rozdział tak samo jak mi podczas pisania! Jeśli jesteś zainteresowany, to powstał również # na twitterze:  #bcwatt, w którym możesz dać mi znać co myślisz o tej historii:)

Miłego czytania!

-

Valerie

- Rozpuszczone czy spinamy?

Dokładnie przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Przerzuciłam na przód ramion świeżo umyte włosy i wyciągnęłam kosmyki zza uszu, układając je przy twarzy. Miałam zrobiony już mocny makijaż, który miał przetrwać całą noc. Pomyślałam o granatowej sukience, która już na mnie czekała po drugiej stronie garderoby.

- Rozpuszczone - zdecydowałam.

Stylistka z zadowoleniem skinęła głową i sięgnęła po lokówkę. Postanowiłyśmy lekko pofalować końcówki włosów.

Ian z tą swoją charakterystyczną niezadowoloną miną bez słowa wszedł do garderoby, niosąc przez ramię przewieszony pokrowiec.

- Co to? - zapytała Maya z błyszczącymi oczami od zainteresowania.

Odwróciła gwałtownie głowę od swojej stylistki, która była w trakcie malowania jej ust. Szybko zabrała dłoń z błyszczykiem z dala od policzka Mayi, zanim zdążyła popsuć już niemal ukończony makijaż i posłała jej niezadowolone spojrzenie.

- Chyba sukienka - mruknął Ian, odkładając pokrowiec na oparcie kanapy. - Przynajmniej tak powiedział facet z firmy kurierskiej. Wyglądam, jakbym znał każdą tajemnicę wszechświata, Roden?

- Myślałam, że otwierasz wszystko, aby zobaczyć, czy nie ma w tym groźby - prychnęłam, spotykając jego wzrok w odbiciu lustra. - Co byś zrobił, gdyby okazało się, że w środku jest ładunek wybuchowy, a ty akurat tego nie sprawdziłeś?

Ian otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale szybko je zamknął. Po wyrazie jego twarzy mogłam się jedynie domyślać, że nie byłoby to nic miłego.

- Myślałam, że masz już sukienkę na dzisiaj - stwierdziła Maya, wracając do mnie zaciekawionym spojrzeniem.

- Mam - odparłam zdezorientowana, przygryzając wnętrze policzka i wskazałam palcem na granatową sukienkę. - Mogę? - zapytałam stylistki, która od razu skinęła głową i odsunęła się, abym mogła swobodnie wstać.

Podniosłam się szybko z fotela i podekscytowana podeszłam do czarnego pokrowca, na którym znajdował się złoty napis marki Vitiello. O cholera. Połowa moich ubrań była kupiona właśnie od nich, a ich oferta ubrań wieczorowych była przepiękna. Z każdą nową kolekcją zakochiwałam się jeszcze bardziej. Ich ubrania były drogie, nawet bardzo, co sprawiło, że moje ręce zaczęły drżeć, gdy musnęłam zamek pokrowca.

- Może lepiej ja otworzę - oświadczył Ian, odciągając mnie delikatnie na bok. - Nie chcę stracić pracy, gdyby jednak coś tam wybuchło.

Rzuciłam mu ostre spojrzenie, które zignorował. Odkąd wyjechał Dean i Ian został moim głównym ochroniarzem, wiele razy chciałam porozmawiać z ojcem na temat o jego zmianie. Mogłabym przysiąc, że ten mężczyzna specjalnie starał się mnie wytrącić z równowagi albo udawał, że wcale nie istniałam. Było w nim jednak coś, co lubiłam. Zazwyczaj chciałam mu rozbić coś na głowie, ale równocześnie lubiłam nasze sprzeczki. Potrafił mnie rozbawić.

Z moich ust wydobyło się westchnienie pełne zachwytu, gdy Ian wyciągnął piękną, wieczorową suknię. Nigdy dotąd nie widziała czegoś tak pięknego.

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now