Miłego czytania i do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
twitter: withoutsy #bcwatt
tik tok: zauroczono
-
Valerie
Stwierdzenie, że ostatnie dni były wyzwalające i zadziwiająco dobre, było czystym egoizmem. Kiedy ta myśl niespodziewanie pojawiała się w mojej głowie, odczuwałam wyrzuty sumienia, ale powinnam była już przywyknąć do tego, że nie zostało we mnie za dużo dobra.
Nigdy nie sądziłam, że pomoc w urządzeniu pogrzebu pozwoli mi odpocząć. Nie skupiałam się już na swoim bólu, przez co ucisk w klatce piersiowej zelżał na tyle, że mogłam oddychać pełną piersią i cieszyć się z tego. Zostawiłam wszystko, co złe w Nowym Jorku - w tym etykietę mordercy.
Odkąd trzy dni temu nasz prywatny samolot wylądował w Waszyngtonie i zobaczyłam zrozpaczoną twarz Deana, który podpierał się o swojego Range Rovera, jakby nie potrafił utrzymać własnego ciężaru, byłam najlepszą wersją siebie. Nie tylko sprzed tych kilku miesięcy, ale i lat, zanim jeszcze spadła na mnie strata Hollistera.
Jedliśmy regularnie trzy posiłki. Dziwnie było zobaczyć znowu mojego ojca w eleganckiej koszuli, podwiniętej po łokci, krzątającego się po kuchni. Był to niecodzienny widok, ale bardzo przyjemny. W dzieciństwie tata często gotował, zanim nie zatrudnił tyle pomocy domowej, że już nie pamiętałam imion ich wszystkich. Szliśmy spać wcześnie i po raz pierwszy od dawna przespałam osiem godzin bez koszmarów. Budziłam się wyspana i pełna motywacji do działania, aby uporać się z trudnymi zadaniami.
Dean odchylił się na kanapie, obracając pustą po alkoholu szklankę w dłoni. Jego twarz była zarumieniona od procentów, które krążyły już w jego krwiobiegu, a oczy w końcu nie lśniły od gromadzących się łez.
- Dziękuję, że przyjechaliście tak szybko - powiedział, zwracając się do mnie i ojca. - To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Ostatnie dni były istnym koszmarem i nie wiem, jak poradziłbym sobie bez waszego wsparcia.
Mój ojciec nachylił się i poklepał go po ramieniu z współczującym uśmiechem na ustach.
- Jesteś częścią rodziny, Dean - powiedział. - Nigdy nie zostawilibyśmy cię samego w takiej sytuacji.
Dean rzucił szybkie spojrzenie w moim kierunku, jakby za wszelką cenę chciał się upewnić, że podzielałam zdanie ojca. Posłałam mu uśmiech, aby uspokoić jego obawy.
Tata miał rację - Dean nigdy nie był dla nas zwykłym pracownikiem, a my nie byliśmy po prostu pracodawcami. Był moim przyjacielem, a wcześniej mojego brata i kiedy na niego patrzyłam, pamiętałam rozpacz, którą odczułam, gdy obserwowałam jego znikający samochód tamtego dnia.
- Co dalej? - zapytałam po chwili ciszy, podczas której Dean nalał sobie kolejną porcję alkoholu i upił łyk. - Wracasz z nami do Nowego Jorku?
Spiął ramiona, jakby odrzucenie mojej propozycji wydawało mu się bolesne, ale pokręcił głową.
- Muszę dokończyć tu kilka spraw. - Rozejrzał się po małym, ale przytulnym salonie. - Nie chcę też sprzedawać tego domu. To jedyne, co zostawiła mi mama.
Dom, o którym mówił znajdował się zaledwie kilka minut jazdy samochodem od centrum, a na dodatek w miłej okolicy. Dean nalegał, abyśmy zatrzymali się u niego, na co nikt nie zaprotestował. Każdy kąt był wypełniony niedawną obecnością jego matki. W rogu salonu przy biblioteczce stał wózek inwalidzki i stojak na kroplówki. Maya zwinęła się na fotelu i pochrapywała cicho, przykryta pomarańczowym kocem, który w ostatnich miesiącach mama Deana zrobiła własnoręcznie.
YOU ARE READING
Beautifully cruel ZAKOŃCZONE
RomanceNowy Jork. Elita. Bogactwo, którego nie da się pozbyć. Władza na wyciągnięcie ręki. Faworyci. Valerie jest córką senatora. Piękną, czarującą i na tyle urzekającą, że blask fleszy, czy tłumy fanów nie jest jej obcy. On jest synem jednego z największ...