Rozdział 33

1.5K 65 9
                                    

Miłego czytania i do zobaczenia w kolejnym rozdziale! Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawicie po sobie jakąś aktywność :) Przepraszam za krótką przerwę, ale już wracam z kolejnym rozdziałami regularnie

Jeśli chcecie być na bieżąco lub poznać małe informację z następnych rozdziałów, zapraszam na moje media!

twitter: withoutsy #bcwatt

tik tok: zauroczono

-

Valerie

Tej nocy nie śniłam o niczym. Nie nawiedziły mnie w koszmary, w których musiałam oglądać rozpędzony samochód, który kończy swoją krótką trasę na drzewie. Nie słyszałam ogłuszającego zgrzytu metalu, ani nie widziałam wraku, który nie pozostawiał żadnej nadziei, aby kierownica przeżył. Nie śniłam o kobiecie, której cynamonowe włosy zostały pokryte krwią.

Całą noc spędziłam w głuchej ciemności, która nie została zaznaczona nawet moim oddechem. Polubiłam tą ponurą ciemność, która nie wiązała się z niczym dobrym, ani złym. Po prostu istniała. Zazdrościłam jej.

Z kojącego uroku, w którym zarówno moje ciało, jak i umysł, mogły wypocząć, wyrwała mnie seria ogłuszających huków.

Poderwałam się gwałtownie, mrugając szybko, aby wyostrzyć senny wzrok. Oparłam dłoń na czymś ciepłym i twardym, kierując głowę w stronę hałasu.

Po kilku sekundach, których potrzebowało moje ciało, aby w pełni się rozbudzić, zrozumiałam kilka rzeczy. Promienie słońca padały wprost na moją twarz, przez co musiałam zmrużyć oczy. Coś, co w środku nocy musiałam uznać za wygodny materac, było nagim ciałem Luki, na którym leżała prawie całym ciężarem. Seria huków była tak naprawdę mocnym pukaniem do drzwi mojej sypialni, ale to wcale nie sprawiło, że zagrożenie minęło.

Ian stał zaledwie po drugiej stronie drzwi, których wczoraj nie zamknęłam na klucz, a Luca dalej leżał praktycznie nagi w moim łóżku, a na dodatek wydawał się zrelaksowany jak nigdy dotąd. Wsunął ramię pod głowę i przyglądał mi się z rozbawieniem.

- Valerie, wstałaś? - dobiegł do mnie krzyk Iana. Przełknęłam ciężko ślinę, próbując wymyślić wymówkę, aby stąd poszedł. Jeśli los postanowi być dla mnie łaskawy, miałam kilka sekund na decyzję. - Nie możesz wydać mi rozkazu, żebym wstał o tak nieludzkiej godzinie jak siódma w nocy, ponieważ mamy t y l e do załatwienia, a potem w najlepsze się wylegiwać!

Poczułam falowanie klatki piersiowej Luki od powstrzymywanego śmiechu. Zmusiłam się, aby nie zgromić go spojrzeniem. Jeśli Ian tu wejdzie, miałam przesrane.

- Nie wchodź! Jestem naga - odkrzyknęłam, wybierając najmniej skomplikowany powód, który jako pierwszy przyszedł mi na myśl.

W tym momencie byłam pewna, że Ian urodził się bez instynktu przetrwania. Ledwie zdążyłam odetchnąć z ulgą, gdy ponownie usłyszałam jego głos:

- No i?!

- Błagam, nie zabijaj go - rzuciłam do Luki, kiedy poczułam rosnące napięcie w jego mięśniach. - On tylko żartował. Naprawdę. - Odchrząknęłam i ponownie zawołałam do Iana. - Daj mi dziesięć minut!

- Serio? Za tyle mieliśmy być już w drodze!

- Ian!

Niemal usłyszałam jego zirytowane westchnienie.

- Dobra. Dziesięć minut.

Z sfrustrowanym jęknięciem opadłam na klatkę piersiową Luki, wbijając podbródek w jego skórę. Skupiłam się na dźwięku oddalających się od mojego pokoju kroków Iana.

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now