Rozdział 2

2.8K 98 9
                                    

Cześć!

Jest to rozdział po korekcie. Jeśli czytasz po raz pierwszym, jest to aktualna wersja! 

Zapraszam na moje media:)

twitter: withoutsy #bcwatt

tik tok: zauroczono

-

Valerie

Romano podał Deanowi ze schowka słuchawkę, aby mógł połączyć się z pozostałymi członkami ochrony, którzy zajęli się zamieszaniem i umożliwi nam bezpieczne wyjście, odcinając drogę do drzwi. Ze ściśniętym od fali emocji gardłem słuchałam, jak Dean szorstkim głosem wyjaśnia miejsce naszego położenia i wydaje rozkazy.

– Powiadomcie senatora Howarda – dorzucił ostro, spoglądając na mnie ze złością przez tylne lusterko. Spuściłam wzrok na swoje dłonie. – Ma się o tym dowiedzieć przed mediami.

Nie byłam idealną córką. Właściwie gdyby wszechświat postanowił zrobić konkurs na najgorszą córkę, miałabym szansę na dość wysokie miejsce. Tylko mój ojciec o tym nie wiedział.

Szybko pojęłam, jakich miejsc należało unikać, jeśli nie chciałam, aby moje zdjęcia wyciekły do internetu. Uważałam również, że dobrze znałam się na ludziach, więc znajomości z nimi zwykle nie sprawiały żadnych problemów.

To jednak, co było ukrywane przed światem i moim ojcem, nie umykało Deanowi. Przeżyliśmy wiele nocy, podczas których jeździł po całym mieście, szukając jakichkolwiek śladów po mnie i naszej grupie. To ja odnajdywałam go nad ranem, z przekrwionymi od braku snu oczami i skórą zroszoną potem, a w torbie znajdowały się brudne ubrania.

Nigdy wcześniej nie informował o tym mojego ojca.

Gdy w samochodzie zaległa ciężka cisza, Dean wypadł z samochodu i głośno zatrzasnął za sobą drzwi. Romano rzucił nam spojrzenie, w którym kryło się zarówno rozczarowani, jak i złość. Po chwili również wyszedł na zewnątrz, podając Deanowi papierosa ze swojej paczki. Ku mojemu zaskoczeniu ochroniarz go przyjął.

Złapałam dłoń Mayi. Od razu zacisnęła swoje palce, oddychając ciężko. Żadna z nas nie wydusiła z siebie żadnego słowa. Nie musiałyśmy, najważniejsze było, że siedziałyśmy tu razem.

Niecałe pół godziny zajęło pozostałym samochodom dotarcie do nas i utworzenie wokół szyku bezpieczeństwa. Kiedyś podziwiałam Deana, za to jak opanowany się wydawał, jadąc w samym środku kolumny. Nie mógł widzieć na drodze nic, oprócz wysokich Range Roverów. Musiał zdawać się na swoją intuicję i praktykę, wpatrując się w zderzak samochodu przed nami. Wystarczyłoby, żeby tamten kierowca zahamował zbyt gwałtownie i zderzenie powinno być gwarantowane, jednak nigdy do tego nie doszło.

Teraz znienawidziłam widok kolumny. Świadczyła o tym, że coś poszło nie po naszej myśli, jak spodziewała się grupa ochrony. Ja zrobiłam coś złego.

Samochody zatrzymały się przed wysoką, żelazną bramą, zakończoną u samej góry ostrymi szpicami. Nie musiałam jej widzieć, aby mieć pewność, że kamera skierowała się w naszą stronę. Ochroniarz, który zajmował miejsce przed ekranami, zrobił zdjęcie każdej rejestracji i dopiero wtedy wcisnął przycisk, uruchamiając mechanizm bramy.

Dean płynnie ruszył za samochodem przed nami. Wtoczyliśmy się na długi, kamienny podjazd, który z obu stron otaczały drzewa. Skupiłam się na ich idealnie przyciętych i wypielęgnowanych koronach.

W mojej głowie pojawiło się wspomnienie sprzed dwóch lat, gdy Alice, główna asystentka rodziny Howard, zaprosiła do naszego domu redaktorkę z największej gazety nieruchomości. Tytuł artykułu brzmiał "Idealna rodzina, idealny dom".

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now