Rozdział 38

1.3K 92 6
                                    


Moment w którym Brauch wpadł do środka był bezcenny. Jego mina, gdy Lila była wtulona w Korneta pokazywała jedne wielki szok.
Potrzebował chwili, żeby się otrząsnąć i mimo, że Kornet chętnie by się roześmiał to przy dziewczynie, która ciągle się trzęsła nie był w stanie.
A później Brauch zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Usiadł na kozetce tuż obok Lili i delikatnie szturchnął ją łokciem.
  - Lila, tak się zastanawiam czemu w całej szkole śmierdzi gazem pieprzowym?
  Kornet był pewien, że nie odpowie. Na jego pytanie odpowiedziała z dużym trudem, a Brauch pytał o co, o czym na pewno nie chciała rozmawiać. Ale odpowiedziała.
Głos jej drżał i mimowolnie przycisnął ją mocniej do siebie, ale po chwili musiała puścić, żeby na powrót zająć się jej ręka. Mimo to, dziewczyna nie odsunęła się od niego nawet na centymetr.
  - Rozpyliłam trochę.
  Mimo, że był zajęty nadgarstkiem dziewczyny spotkał się wzrokiem z Brauchem.
  - A to nie jest tak, że gaz pieprzowy jest w szkole zakazany?
  Po kolejnym pytaniu Braucha Lila westchnęła i odsunęła się nieco, by móc sięgnąć ręką do oczu. Był pewien, że ociera łzy, ale Borys znowu przyłożył rękę do jej karku, aby być pewien, że nie ucieknie.
  - Ile?- mruknęła prosto w jego sweter.
  - Co ile?
  - Dyżurów mi za to grozi.
  - Żadnego, o ile zrobiłaś to w obronie własnej.
  Kornet znowu wrócił do opatrywania jej dłoni, aby założyć bandaż musiał pociągnąć wyżej rękaw jej koszulki i warknął kiedy toż robił.
Duży, żółty siniak ciągnał się po całym przedramieniu dziewczyny.
  - Co to jest?- warknął zbyt mocno, bo dziewczyna podskoczyła.
Brauch spotkał się wzorkiem z drugim mężczyzną i pokręcił głową.
Była ranna, a on miał nie reagować? Nic z tych rzeczy. Pociągnął rękaw jeszcze wyżej, odsłaniając kolejny siniak. A po chwili podciągnął bluzkę na jej plecach i seria przekleństw wyszła z jego ust.
Miała siniaki wszędzie.
Mimo, że przed chwilą nie pozwalał jej się odsunąć teraz sam chwycił ją za ramiona i odsunął od siebie. Pochylił się, aby spojrzeć jej w oczy, zanim krzyknął:
  - Co to kurwa jest?!
  Tym razem się nie skrzywiła. Nawet nie oderwała zapłakanego spojrzenia od jego oczu.
  - Kto ci to zrobił?!- wrzasnął ponownie, kiedy się nie odezwała.
  - Niezbyt go lubię.
  Te trzy słowa wypowiedziane drżącym tonem sprawiły, że nogi się pod nim ugięły. Musiał przytrzymać się kozetki, aby stać stabilnie.
Przecież powiedziała mu już te słowa. Wczoraj, przed treningiem. Nie chciała ćwiczyć z Wiliamem, a on ją i tak do tego zmusił. Przecież powiedział też coś o tym, że jej uczucia się nie liczą. A przecież to właśnie Lila była najważniejsza na świecie.
  - Lila...
  Nie dokończył, bo jak miał przeprosić.
  - Przecież upadłam na treningu. Nic dziwnego, że mam siniak- powiedziała to z taką ironią, że nawet Brauch wyczuł, że coś jest nie tak.
  Kornet przejechał opuszkiem palca po siniaku i zwrócił się do Braucha:
  - Podasz mi maść z górnej szuflady, trzeba to...
  - Poradzę sobie sama, jak zawsze. Nie potrzebuję nikogo pomocy, a szczególnie pana.
Nie powinien się dziwić. Przecież sam jej to zrobił. Leżała na lodzie co chwilę, a on nie zaregował. Nie zrobił nic, aby przerwać trening, a przecież powinien.
Poprosiła o to, żeby nie jeździć z Wiliamem. A zamiast zareagować zagroził, że jeśli zrezygnuje zakończy ich treningi. Nie zgodziła się na wspólne treningi z chłopakiem, ale i tak ją do nich zmusił. Aby pokazać, że to on ma władzę, a nie ona.
  - Lila...
  Znowu nie dokończył, ale tym razem dlatego, że przerwał mu Brauch.
  - To Wiliam cię skrzywdził?
  Jej głowa opadła w dół, jakby już nie mogła wytrzymać jego spojrzenia.
  - Chciał mnie uderzyć- przyznała.
  - Skąd miałaś gaz pieprzowy?- kontynuował przesłuchanie Brauch.
  - Kupiłam po poprzednim razie.
  - Poprzednim razie?
  Brauch powtórzył jak echo, ale on przecież wiedział kiedy był poprzedni raz. W ogrodzie, kiedy skręciła rękę. Nawet podejrzewał Williama, ale nie zrobił z tym kompletnie nic. A powinien.
A na dodatek dopuścił go do swojej dziewczyny. Pozwolił, aby ją skrzywdził. I to była wyłącznie jego wina.
Był zły, że Lila odsunęła się od niego, ale nie mógł jej za to karać. To był jej wybór. I powinien ją chronić, zamiast ignorować. Zawiódł na dalej linii.
Zacisnęła usta i był pewien, że na te pytanie już nie odpowie. Nie wiedział dlaczego, ale trzymał to w sekrecie.
  - Lila, czy on ci groził?
  - Tak.
  Nawet się nie zawachała. Przecież sam był świadkiem komentarzy, które rzucał ku niej Wiliam. Zarówno na lodowisku, jak i w klasie. I nie zaregował.
  - Więcej niż raz?
  - Tak.
  - Czemu nikomu tego nie zgłosiłaś?
  Przecież zgłosiła. Nie wprost, ale mówiła mu o tym.
  - Przecież bym ci pomógł.
  Brauch patrzył się w nią w napięciem, ale Lila uparcie wpatrywała się w podłogę. Aby się czymś zająć i znowu jej nie przytulić chwycił bandaż i przyłożył do jej nadgarstka.
  - Każdy w tej szkole by ci pomógł.
  - Nie każdy.
  Bo on tego nie zrobił.
  - Lila, powinnaś...
  Telefon Braucha rozdzwonił się i wstał jeszcze zanim spojrzał na wyświetlacz. Kornet był pewien kto dzwoni. Na pewno dyrektorka, którą wezwali do szkoły.
Został z Lilą sam i w kompletnej ciszy skończył bandażowanie jej ramienia. Obciągnął rękaw bluzki do samego dołu i sam wyjął z szuflady maść, którą jej podał.
Wzięła ją w rękę i obróciła między palcami.
  - Na siniaki. Posmaruj, a szybciej zejdą.
  Dalej siedziała bez ruchu i wcale się nie dziwił. Zawiódł ją.
  - Możesz iść.
  Powiedzenie tego było trudne. Nie chciał, aby szła. Tylko, że Lila nawet nie drgnęła.
  - Mogę tu jeszcze posiedzieć?
  Był pewien, że jest bezpieczna. Wiliam na pewno był już w gabinecie dyrektorki i zapewne jutro już nie będzie uczniem tej szkoły.
Jednak nie dziwił się, że nie czuje się bezpiecznie. Chłopak chciał ją skrzywdzić, a on jej nie obronił.
Nawet się nie zastanawiał. Stanął tuż przed nią i chwycił w talii. Sama okręciła nogami jego biodra, kiedy ją uniósł. Przytuliła twarz do jego swetra i westchnął z ulgą. Była zła, ale dalej mu ufała. Wierzyła, że ją obroni, mimo, że tego nie zrobił.
Uchylił drzwi i rozjerzał się po korytarzu, upewniając się, że jest pusty. Duszący zapach od razu zatkał mu gardło, więc przesunął dłoń na kark dziewczyny, aby mocniej wtuliła się w jego sweter i tego nie czuła.
Zabrał ją tam, gdzie powinna być zawsze. Do swojej sypialni i nie zaprotestowała.
Nie chciał wypuścić jej z objęć, więc usiadł na łóżku i zrzucił buty na podłogę. Ściągnął z dziewczyny swoją kurtkę, powodując, że natychmiast zaczęła drżeć.
Automatycznie objął ją mocniej. Nie wypuszczając z objęć położył się na plecach na łóżku, aby dziewczyna leżała na brzuchu na nim.
Jego usta rozciągnęły się w uśmiechu, kiedy Lila zmieniła pozycję by być bliżej niego. Wtuliła się twarzą w jego sweter i zacisnęła zdrową rękę na jego brzuchu.
Nie mógł się oprzeć, aby nie wsunąć nosa pomiędzy jej włosy i zaciągnąć się jej zapachem.
Pasowała do niego idealnie. Jej głowa leżała na jego barku i była tak lekka, że wcale jej nie czuł. Jego ręce przesuwały się po jej plecach, bo już wiedział, że ją to uspokaja.
Wsłuchiwał się w jej oddech i odetchnął z ulgą kiedy powoli zaczął spowalniać. Uspokajała się. Była bezpieczna i zamierzał ją ochronić. Tym razem nie popełni tego samego błędu i nie pozwoli jej się odsunąć.
Od początku roku udawał, że nic do niej nie czuje. Że nie czuje mocniejsze bicia serca za każdym razem kiedy ją widzi.
Tylko, że poczuł coś do niej od razu. Od pierwszego dnia, kiedy ją zobaczył. I mimo tego, że próbował odsunąć ją od siebie to nie był w stanie zlikwidować swoich uczuć.
Zakochał się w uczennicy, czego nigdy nie powieniem był zrobić.
A na dodatek skrzywdził ją. Odsunął od siebie i zrobił wszystko, aby utrudnić jej życie. Stosy pracy domowych, ciągle przepytywania, dyżury w kuchni i brak możliwości treningu.
Nic dziwnego, że odsunęła się od niego. Był w końcu skłonny przyznać co do niej czuje. Zajęło mu to trzy miesiące, ale teraz był pewien.
Tylko, że Lila go nie chciała. Zupełnie się jej nie dziwił po tym co jej zrobił. Musiał odzyskać jej zaufanie i pokazać jak mu na niej zależy. I z pewnością jej nie krzywdzić.
Chciał z nią być. Widział to już teraz. Nie mogli być parą w szkole. To było zakazane. Ale dla Lili zostało półtora roku nauki w tej szkole, a później regulamin szkolny przestanie ich obowiązywać. A półtora roku to wcale nie tak długa perspektywa, jeśli nagrodą miała być Lili.
Oddech dziewczyny się zmieniał i był pewien, że zasnęła, ale jego ręka nie mogła przestać jej masować. Była bezpieczna i jego.

___________________________________________

Zostały dwa rozdziały. Przynajmniej tej części. Zbyt duża liczba pomysłów sprawiła, że musiałam podzielić książkę.

Licz do Ośmiu- Część I- Jessica Gotta Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu