- Co się stało?
- A co się miało stać?
- Jesteś jakiś... szczęśliwy?
Korent prychnął, przyciągając bliżej swój kubek z kawą.
- Zawsze jestem szczęśliwy.
- Właśnie nigdy- zaprzeczył Brauch.
- Nie stało się nic co miałoby związek z moim nadmiernym szczęściem.
A raczej powinno. Nie powinien całować Lili, a gdy o tym myślał, a robił to w ciągu zeszłej nocy setki razy uśmiech sam pojawiał mu się na ustach.
- A co z Lili?
Brauch kiwnął głową w tamtym kierunku i Kornet zerknął na nią po raz pierwszy od kiedy odstawił ją wczoraj do pokoju.
Znowu leżała na ławce, na złożonych rękach i wyglądała jakby miała ochotę umrzeć.
Zastanawiał się czy pamięta wczorajsze spotkanie. Wypiła dużo, a po takiej ilości alkoholu często nie pamięta się nic. I to chyba była lepsza opcja dla niego.
- Znowu szczerzysz się jak głupi, więc musi być to związane z nią.
Wyglądała cholernie uroczo, kiedy tak leżała na ławce kiwając głową na słowa Kaji, chociaż zapewne wcale ich nie słuchała.
- Pocałowałem ją.
- Co?!
Brauch był jego najlepszym kumplem i był pewien, że go nie zdradzi.
- Wczoraj wieczorem.
Spojrzał na kumpla i wybuchnął śmiechem. Chyba nigdy nie widział na jego twarzy takiego szoku.
- Była pijana i totalnie urocza. Poza tym gadała jak najęta, a Linda była tuż obok. Musiałem coś zrobić, żeby nas nie nakryła.
Brauch jedynie patrzył się na niego, nawet nie mrugał.
- Przecież mówię ci, że pocałowałem dziewczynę, to nic strasznego.
- Nie dziewczynę a uczennicę.
Na to już nie miał odpowiedzi. Miał przesrane, ale zupełnie nie żałował.
- Kornet, wiesz co zrobiłeś?
- Jestem tego świadomy, więc nie praw mi tu kazania.
Lila podniosła głowę by spojrzeć centralnie na niego i wstrzymał oddech. Oderwała wzrok tak szybko jak mogła, a chciał odczytać jej emocje. Nawet z tej odległości widział jak jej policzki zabarwiają się na czerwono.
Doskonale pamiętała wczorajszy pocałunek.
- Jeśli na ciebie doniesie to cię wywalą. Pogadaj z nią, aby...
- Nie. Ja to zrobiłem, więc biorę na siebie konsekwencję. Jeśli chce to powie i nie będę miał jej za złe.
- Wywalą cię.
- Brauch, nie jestem głuchy. Wiem o tym.
Musiał znaleźć się bliżej niej, ale tak aby nie miała uciec. A czekanie do jutrzejszych zajęć było dla niego zbyt dużą zmorą.
- Kiedy masz trening z Lilą?
- Jutro.
- Przecież dzisiaj masz treningi z choreografii na zawody.
- Ona nie jedzie.
Teraz to był jego moment, aby spojrzeć na Braucha z zszokowaną miną.
- Przecież jest najlepsza.
- Ale mam swoich uczniów i oni też zasłużyli na szansę.
- Lila też jest twoją uczennicą.
- Tak jakby.
Jego brew uniosła się do góry.
- Tak jakby?- powtórzył
-Jest obecna na moich treningach- Brauch zawachał się i odsunął od niego.- Ale nie uczę jej.
Dobrze, że się odsunął, bo inaczej dostałby z pięści, a tak siedział za daleko, aby mógł uderzyć go niezauważenie.
- Przecież miałeś ją uczyć- starał się mówić spokojnie, ale był na skraju.
- Nie, nie. Przyszedłeś do mnie z maślanymi oczkami i powiedziałeś, że muszę ją przyjąć do swojej grupy, o nauce nie było mowy.
- Więc co ona robi cały trening? Siedzi na ławce?
- Kornet, mam swoją grupę. Lila tam zupełnie nie pasuje, jest za dobra. Nie mogę uczyć jednocześnie dzieciaków toe-loopa i jej jak skoczyć axel. Ćwiczy sama i super jej to wychodzi. Potrafi leżeć na jednym treningu z piędziesiat razy, a i tak zawsze się podnosi. Jak cię to interesuje to przyjdź w poniedziałek.
- Żebyś wiedział, że przyjdę.
- I nie całuj jej więcej.
To jakoś trudno było obiecać. Szczególnie, że znowu na niego patrzyła i był pewien, że właśnie opowiada Kaji o wydarzeniach z zeszłego wieczora.
YOU ARE READING
Licz do Ośmiu- Część I- Jessica Gotta
Teen FictionOd początku wiedziała, że dostanie się do szkoły łyżwiarskiej bez jakiejkolwiek doświadczenia będzie trudne, aż do momentu, kiedy na jej drodze stanął on- nauczyciel łyżwiarstwa. Zarówno Lila, jak i Borys próbują udawać, że nic do sobie nie czują, t...