Rozdział 1

3.8K 92 0
                                    


Lila Leman miała niecałe osiemnaście lat kiedy trafiła do Akademii Łyżwiarstwa Figurowego. Siedziała na niskiej, drewnianej ławce w małej sali gimnastycznej. Była w otoczeniu kilkunastu młodszych od niej o połowę dzieci. I siedziała tu tylko dlatego, że nigdy nawet nie jeździła na łyżwach.
Dla niebieskookiej Lily nigdy nie było łatwo w życiu. Mieszkała jedynie z matką i trójką rodzeństwa. Mieli małe mieszkanie na rogu starej kamienicy, ale życia tylko z jednej pensji nigdy nie było prosto.
Zawsze mieli co jeść. Może lodówka nie uginała się od zawartości, ale nie chodzili głodni. Jednak o ubraniach z sieciówkowych sklepów czy jakikolwiek wyjazdach mogli pomarzyć.
Dziewczyna znalazła się w tym miejscu po znajomościach. Jej matka znała się z dyrektorką szkoły od lat, a ta zdecydowała się pomóc.
Rodziny Lili nigdy nie było by stać aby trafiła do prywatnej szkoły. Tu natomiast dzięki dyrektorce dostała stypendium. Nie było ono za nic. Otrzymała je za wyniki w nauce, które były bardzo wysokie. I obniżenie jej średniej ocen skutkować miało  odebraniem stypendium.
Oprócz tego pojawił się znaczący problem. Była to szkoła łyżwiarka, a dziewczyna nigdy nie stała na lodzie.
Po otrzymaniu propozycji stypendium Lila wahała się długo. Nie była łyżwiarką, nie umiała jeździć i kompletnie nic nie łączyło jej z tym miejscem. Lecz jej rodzicielka nalegała, chciała aby Lila wykorzystała swoją szansę.
Dlatego też znalazła się tutaj, w szkole do której nigdy nie powinna była się dostać.
Do szkoły już została przyjęta, teraz czekał na nią egzamin mający przypisać ją do odpowiedniego poziomu w łyżwiarstwie.
Już wiedziała gdzie trafi, to tej ostatniej, najsłabszej grupy. Tylko niekomfortowo czuła się z tym, że będzie tam najstarszą uczennicą i to znaczenie starszą niż inni.
Na początku korytarz był pełen uczniów, ale po kolei zostawali wywoływali. Z drzwi na końcu pomieszczeniu co jakiś czas wychodził mężczyzna. Był wysoki, a patrząc na jego wyprostowaną postawę już wiedziała, że w tej szkole nie będzie łatwo. Nawet się nie przedstawił, ale zdawało jej się, że wszyscy wokół go znają. Nic dziwnego, bo prawie wszyscy uczniowie, oprócz najmłodszej grupy mieli rozpocząć kolejny rok nauki w tej szkole.
Na początku brązowooki mężczyzna zupełnie nie zwracał na nią uwagi. Specjalnie usiadła na końcu, nie chcąc rzucać się w oczy i zadziało. Jednak po opuszczeniu korytarza przez mniej więcej połowę uczniów jego wzrok niezawodnie wędrował na nią ledwo przyszedł.
Mógł być starszy od niej o zaledwie kilka lat. Miała wrażenie, że krótkie, nastroszone włosy i gęsty zarost są tylko po to, aby dodać mu wieku, przynajmniej fizycznie.
Denerwowała się za każdym razem kiedy przychodził. I to za każdym razem coraz bardziej, bo wokół niej było coraz mniej osób. Mężczyzna grupami zapraszał uczniów na lodowisko. Robił to dzieląc od razu wszystkich że względu na poziom umiejętności. Za każdym razem zadawał jedno pytanie. Zaczął od tego kto potrafi zrobić axela, później lutza. Przechodził przez kolejne, coraz mniej wymagające skoki na lodzie. Była pewna, że za drzwiami trzeba było udowodnić, że dany skok potrafiło się poprawnie wykonać.
Mniej więcej wiedziała o co pyta. Dowiedziała się o dostaniu do szkoły jakiś miesiąc temu i od tej pory zaczęła czytać. Chciała dowiedzieć się czegokolwiek o łyżwiarstwie figurowym, aby nie odbiegać od reszty. Potrafić zrobić cokolwiek, przynajmniej teoretycznie, bo praktycznie nie miała możliwości udania się na lodowisko. Nie w małym miasteczku,  w którym mieszkała.
Zaczęła tego żałować już rano, a teraz, gdy mężczyzna wyszedł na korytarz po raz ostatni poczuła to jeszcze mocniej. Stanął na szeroko rozstawionych nogach, prostując swoje plecy tak mocno, że aż się skrzywiła. Jego oczy niezawodnie spoczęły na niej i przez chwilę trwał bez ruchu.
  - Zapraszam całą resztę.
Specjalnie się ociągała, aby wejść na lodowisko jako ostatnia.
Było ogromne. Przynajmniej według niej, bo nigdy nie była na żadnym. Znalazła się w mini szatni, a wyjście z niej prowadziło na bandę otaczającą połowę lodowiska. Kończyła się dużą trybuną. Dwupiętrową, bo okrągłe, metalowe schodki prowadziły na niewielką antresolę z drugą częścią niebieskich siedzeń.
Próbowała się zbytnio nie oglądać, aby nie pokazać jak się bardzo na tym nie zna. Stanęła jako ostatnia w krótkiej kolejce.
Szło szybko, bo stojącą przy małym stoliku kobieta miała tylko jedno zadanie. Wydawała łyżwy, a miała ich zaledwie kilka sztuk. Idealna ilość dla każdego ucznia. Jako ostatnia Lila nawet nie musiała podawać swojego rozmiaru, lecz mimo to sprawdziła rozmiar, który okazał się odpowiedni. Zaczynała mieć wrażenie, że żadne pytanie w formularzu rekrutacyjnych nie było przypadkowe, w tym te o rozmiar buta.
Zaczęła robić to co pozostali. Usiadła na jednej z ławek stojących pod ścianą i zaczęła nakładać łyżwy. Przynajmniej to miała przerobione.
Zanim zdarzyła dokończyć mężczyzna stanął przed nimi. Wraz z drugim, starszym i wyglądającym przy nim na o wiele mniej pewnego siebie.
  - Dla formalności nazywam się Borys Kornet, a to jest Sebastian Brauch. Jesteśmy trenerami w tej szkole. Macie dbać o łyżwy które dostaliście, bo wypożyczacie je na cały sezon.
  Lila spojrzała w dół na swoje. Była ostatnia, więc dostała to co zostało. Nie były w najlepszym stanie, ale nie sądziła, że przydałby się jej lepszy. Wystarczyło, aby mogła na nich jeździć na takim poziomie, przy awansować do kolejnej klasy. A przepuszczała, że na tyle wystarczą.
  - Zostaliście grupą A. Najmniej doświadczoną, ale to nie oznacza, że najgorszą. W każdym momencie możecie zostać przeniesieni do wyższej grupy. Wystarczy, że my- pokazał palcem najpierw na siebie, a później na mężczyznę obok- obaj uznamy, że się nadajecie. Tylko tyle. Wystarczy się starać.
  Tym razem nie patrzył na nią. Wodził wzrokiem po wszystkich, tylko nie po niej. Przez to czuła się lepiej. Mogła oddychać spokojnie i się tak nie denerwowała.
  - Dzisiaj powinny jechać wszyscy...
  Gdy urwał Lila już wiedziała, że będzie jakieś ale i niestety skupił wzrok centralnie na niej.
  - Ale jeśli ktoś nie potrafi ustać na łyżwach to nie zamierzam trzymać go za rękę. Taka osoba nigdy nie powinna trafić do tej szkoły, a jeśli tak się zdarzyło to niech przyzna się teraz.
  Słowa obcego mężczyzny zabolały. Jej serce zabiło mocniej, a dłonie zacisnęły w pięści.
Była pewna, że zrobił to specjalnie. Powiedział to na forum wszystkich, aby poczuła się źle. I musiała przyznać, że zadziałało.
Podniosła do góry jedynie dwa palce, ale była pewna, że to zobaczył. I tak się w nią wpatrywał.
Odwrócił się od niej natychmiast gdy to zrobiła.
  - Tak myślałem. Ty do pokoju, reszta na lód.
  Rozsznurowanie łyżew kiedy o wiele młodsze od niej dzieci weszły na lód było jeszcze gorsze od momentu gdy spytał o jazdę przy wszystkich.
Próbowała nie patrzeć. Wzięła łyżwy w dłoń i skierowała się w stronę drzwi z tyłu hali. Nie wiedziała czy ktokolwiek patrzy, ale nie zamierzała pokazać, że źle się czuje z tym.
Dopiero gdy znalazła się na szczycie kiku stopni pozwoliła sobie zamrugać gwałtownie kilka razy, tak aby odegnać łzy napływające do oczu.
Wiedziała, że będzie ciężko. Poszła do szkoły łyżwiarstwa figurowego, nigdy nawet nie mając łyżew na nogach.
Ale nie sądziła, że to nastąpi już pierwszego dnia. Musiała być twarda. Nie mogła wrócić do domu po jednym i to niepełnym dniu. Przecież nie mogłaby spojrzeć w oczy rodzinie. Zależało im aby się tu dostała. Zarówno jej matce jak i rodzeństwu. To była jej szansa na lepsze wykształcenie, nawet jeśli musiałby przy tym nauczyć się jeździć na łyżwach.
I zamierzała z niej skorzystać. Tak długo aż nie wyrzucą jej za złą jazdę. Ale na pewno nie za mężczyznę który postanowił się na nią uwiąźć już pierwszego dnia.
Potrzebowała chwili, aby podnieść głowę i być w stanie zejść po tych kilku schodach.
Miała kawałek do przejścia. Lodowisko było osobnym budynkiem, oddzielonym kilkaset metrów od budynku szkoły.
Na szczęście wiedziała gdzie iść. Oprowadzanie po szkole odbyło się rano. Budynek był czteropiętrowy. Na dwóch górnych piętrach znajdowały się sypialnie uczniów, biblioteka i pokoje do nauki a dwa niższe poziomy zawierały sale lekcyjne, pomieszczeniu organizacyjne, kuchnie i stołówkę. A także sypialnie nauczycieli, bo część z nich także mieszkała w szkole. Lila miała przeogromna nadzieję, że Borys Kornet do nich nie należy.
Zawsze jak była zdenerwowana chodziła szybko, więc dotarcie do szkoły zajęło jej bardzo mało czasu. Nie mieli windy, ale praktycznie wbiegła po schodach.
Na szczęście miała pokój na trzecim piętrze. Wchodzenie kilka razy dziennie na czwarte piętro wogóle jej nie cieszyło.
Znalazła swój pokój po chwili błądzenia po korytarzu. Patrzyła na numer czterysta siedem z pewnym Wahaniem. Miała klucz, ale wiedziała, że pokoje były dwuosobowe i wahała się czy zapukać.
Potrzebowała chwili żeby chwycić za klamkę i otworzyć drzwi.
W pierwszej chwili aż zaczęła się zastanawiać czy trafiła w dobre miejsce. Pomieszczenie zdecydowanie nie wyglądało jak pokój w akademiku. A właściwie jego połowa. Lila nigdy nie mieszkała w akademiku, ale nie spodziewała się, że to co widziała na filmach mogę zdarzyć się także w rzeczywistości.
Połowa pokoju była ozdobiona jak w pokoju pięciolatki. Plakaty z dziwnymi postaciami wiszące na ścianach otoczone były lampkami w kształcie kwiatków. Łóżko nakryte było kolorowym kocem, a jego brzeg ozdobiony girlandą w podobnych kolorach. Poduszki o kształtach różnych postaci z bajek leżały starannie ułożone na kocu. Na parapecie umieszczono lampkę w kształcie chmurki i kilka drewnianych ptaszków. Natomiast na biurku siedział wielki pluszowy kot.
Lila skłonna była pomyśleć, że będzie dzielić pokój z kimś o wiele młodszym. Jednak jej współlokatorka wieszała właśnie kolejny z plakatów. Dziewczyna była w podobnym wieku, jednak zupełnie odmienna od Lili. Wyższa od niej o głowę i o wiele szczuplejsza, na dodatek z idealnie prostymi, długimi włosami o jakich zawsze wymarzyła. Jej samej były ledwo sięgające ramiona, falujące i na dodatek w dziwnym kolorze brązu pomieszanego z blondem.
Dziewczyna podeszła do Lili zanim ta zdążyła w pewni obejrzeć pokój. Przełożyła łyżwy do drugiej ręki, aby móc uścisnąć podawaną dłoń.
  - Kaja
  Dziewczyna poczekała jedynie, aż odpowie, aby stwierdzić:
  - Wyglądasz okropnie.
Lila normalnie poczułaby się urażona, ale mimo, iż nie patrzyła w lustro wiedziała że nie wygląda najlepiej.
  - To był ciężki dzień.
  Jej połowa pokoju wyglądała normalnie. Miała łóżko, dużą szafę, biurko i krzesło. Niewiele, ale w zupełności jej to wystarczało. Nie posiadała dużo rzeczy, miała tylko jedna walizkę, która stała przy szafie. Przynajmniej ktoś ją tu przyniósł. Rano kazano jej zostawić ją na dole i mimo jej obaw dotarła do pokoju.
Lila odłożyła łyżwy na biurko i rzuciła się na łóżko. Wyciągnęła poduszkę spod głowy i przykryła nią twarz. Było jeszcze wcześnie, lecz mimo to czuła się wykończona całym dniem.
  - Chcesz porozmawiać o tym co się stało?
  Zaskoczyło ją to pytanie. Nie spodziewała się, że nowo poznana dziewczyna będzie interesowała się jej uczuciami.
  - Poznałam jednego gbura. Okropny dupek i mam nadzieję, że więcej się z nim nie spotkam.
  - Williama?
  - Nie.
  - William to największy idiota tutaj. Jestem tutaj od sześciu lat, więc znam każdego. Jednak on pobija wszystkich w tej kwestii.
  Zaległa chwilowa cisza i Lila słyszała dźwięk odrywane taśmy, a po chwili stuknięcie.
  - Na pociesznie powiem ci, że jakaś dziewczyna z naszego rocznika dostała się do grupy A. Rozumiesz? Siedemnastolatka będzie jeździć z dzieciakami.
  - To ja.
Lila wolała się przyznać od razu. Usiadła prosto i spuściła nogi z łóżka zanim spojrzała na współlokatorkę. Wpatrywała się w nią z otwartymi ustami.
  - Przepraszam.
  - Nie szkodzi. Po prostu nie umiem jeździć. Wcale mi nie jest przykro, że będę robić to z dziećmi.
  Widziała, że dziewczynie jest głupio, za jej komentarz, dlatego zsunęła się z łóżka i zaczęła rozpakowywać walizkę.
  - Przykro mi jedynie za ten durny komentarz który dostałam.
  Starała się, jednak nie potrafiła powstrzymać swojej frustracji.
  - Od tego dupka?
  - Powiedział, że nie będzie mnie trzymał za rękę kiedy będę uczyć się jedzić i co najgorsze zrobił to przy wszystkich.
  Kaja wciągnęła głośno powietrze i Lila przerwała układanie ubrań w szafie by na nią spojrzeć. Wyglądała na przejęta jej życiem, mimo, że wcale się nie znały.
  - Rzeczywiście idiota. Pokaż mi go przy kolacji. Rozpuszczę o nim takie plotki, że nigdy więcej nic nie powie.
  Nowa współlokatorka mogła jej pomóc i Lila odwróciła się w jej stronę.
  - Są jakieś szanse, by dostać się na lodowisko poza zajęciami?
  - Wszystko zamykają. Możesz tam jeździć na lekcjach, albo jeśli masz szczęście to któryś z trenerów może zaprosić cię na prywatne lekcje. Chociaż to robi jedynie Brauch i są tak sporadyczne że nie ma na to szans.
- A możesz mnie nauczyć jeździć na sucho przed pierwszymi lekcjami? Nie chce się zbłażnić przed bandą dziewieciolatkow.
Widziała jak Kaja przygryza wargę i odwraca głowę w bok. Wiedziała coś, tylko nie była pewna, czy może to powiedzieć.
  - Nikomu nie powiem- zapewniła ją.- Jedynie chce się nauczyć jeździć, żeby nie wyrzucili mnie stąd po jednym dniu.
  - Obiecujesz?- ton Kaji był niepewny.
  - Obiecuje.
  - Jest sposób aby dostać się na lodowisko. Pójdę z tobą. Ale jeśli nas przyłapią bierzesz całą winę na siebie.
  Lila nie mogła się powstrzymać, aby nie pobiec i przytulić współlokatorki.
  - Dziękuję. Obiecuję, że nic nie powiem i wszystko wezmę na siebie.

Licz do Ośmiu- Część I- Jessica Gotta Where stories live. Discover now