Rozdział 5

1.4K 76 11
                                    

  - Borys.
  Nawet nie zwrócił na niego uwagi. Miał ciekawszy obiekt do obserwacji, niż trenera siedzącego obok.
  - Borys.
  Była karzełkiem. Mogła mieć niecałe sto pięćdziesiąt centymetrów wzrostu. Blond włosy do ramion były lekko pofalowane. Miała moce wcięcie w talii i widział je nawet z końca sali.
  - Borys.
  Talia rozchodziła się w biodra, które nie były mocno szerokie, ale poruszały się przy każdym jej ruchu. Zastanawiał się czy robi to specjalnie. Kołysze biodrami wiedząc jak to działa na mężczyzn i miał nadzieję, że nie.
  - Borys.
  - No co?!- warknął głośniej niż powinnien
  - Nie gap się.
  Kiedy nie mógł oderwać od niej wzroku. A nawet nie powinien na nią patrzyć. To była jego uczennica. Była nieosiągalna. Zdecydowanie poza jego zasięgiem.
Zawiesił wzrok na jej biodrach są kiedy szła z jedzeniem do stolika. Była idealna. Tylko za młoda i była uczennicą. Tak, musiał to sobie ciągle powtarzać to może wtedy przyjedzie mu to zauroczenie, które poczuł w momencie gdy ją zobaczył.
Warkot wydobył się z jego gardła kiedy Dev podniósł się z krzesła aby ją przytulić. Musiał zacisnąć pięści patrząc jak chłopak otacza ją sowimi ramionami.
  - Hamuj się chłopie.
  - Gdybym tego nie robił to Matison dostałby w twarz.
  Prychnięcie Braucha zbiegło się z końcem uścisku który obserwował. Usiadła z drugiej strony stolika niż Dev i mógł odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na chwilę, bo podniosła oczy by spojrzeć dokładnie na niego.
Nie odpuścił wzroku. Chciał przekazać jej wzrokiem to wszystko co co powiedziałby jej, gdyby tylko mógł.
Nie waż się dotykać któregokolwiek z chłopaków. Zachowaj dystans, abym nie musiał tam podchodzić. Skup się na nauce a nie na chłopakach. Musisz...
To by było na tyle z przekazywania jej niemych informacji, bo odwróciła od niego wzrok. Ale przynajmniej siedziała z dala od chłopaka, więc mógł spokojnie oddychać.
  - Chce ją przenieść wyżej.
  To jedno zdanie sprawiło, że zerknął na kumpla, zanim wrócił do obiektu swoich zainteresowań.
  - Lilę?- upewnił się
  Nawet jej imię zbyt słodko przeszło przez jego język. Specjalnie używał jej nazwiska, aby chociaż trochę odsunąć ją od siebie. I aby nie zapomnieć, że jest jego uczennicą.
  - Proponuję D.
To była jego grupa. Nie dość, że miał wytrzymać mijając ją na korytarzach i ucząc teorii, to miał jeszcze uczyć ją jazdy? To nie wchodziło w rachubę.
  - Nie.
  - Kazałem jej nauczyć się toe-loopa, jeśli jutro go wykona przenosimy ją.
  - Jak ona wczoraj nawet nie umiała jeździć. Nie ma szansy, że jutro skoczy cokolwiek.
  To co mówił Brauch było nierealne. Nikt nie wykonywał skoków po kilku godzinach jazdy na łyżwach.
  - Więc zgoda?
  - Zgoda.
  Mężczyzna i tak nie miał szansy wygrać. Więc zgodzenie się przyszło mu z łatwością.
Jego obiekt zainteresowania poprawił swoje jasne włosy, wkładając je za ucho. Borys musiał poprawić się na krześle, patrząc na ten gest. Sam chciał to zrobić.
  - Borys, nie wiem czy wiesz, ale wydajesz dziwne dźwięki.
  - Czyli jakie?
  - Takie, których nie chcę słyszeć.
  Wpatrywał się w dziewczynę już za długo i z trudem opuścił wzrok na laptop stojący przed nim. Nie robił nic, po prostu wpatrywał się w wyświetlony przed nim artykuł, nawet go nie czytając.
  - Czym ona cię tak fascynuje? Jak dla mnie jest... zwykła.
  Dobre pytanie. Ale nie znał na nie odpowiedzi. Było coś w niej co go przyciągało. Nie była niesamowicie piękna, była ładna, przeciętna. Jednak to od niej nie potrafił oderwać wzroku.
Musiał się wziąć w garść i przestać zwracać na nią uwagę. Zamierzał powtarzać sobie w myślach, że jest jego uczennicą. Najlepiej cały czas, aby inne myśli dotyczące jej nie chodziły mu po głowie.
Zamierzał być dla niej oschły i wymagający. Bardziej niż dla innych uczniów. Tylko po to, aby ona też trzymała się z daleka.
A jeśli to nie zadziała ktoś z nich będzie musiał odejść. Nie wyobrażał sobie przebywania z nią w jednym budynku, nie mogąc nic zrobić.
Wstała ze swojego krzesła, więc jego wzrok znowu powędrował na jej biodra. Mimo, że tego nie chciał to nie mógł zmusić się, aby nie odprowadzić jej wzrokiem, gdy wychodziła ze stołówki.
Sebastian westchnął głośno, ale spojrzał na niego dopiero gdy dziewczyna opuściła pomieszczenie.
Brauch wyciągnął do niego rękę, gotową do uściśnięcia.
  - Gratulacje. Zabujałeś się od pierwszego wejrzenia.
  - Nie.
  Nawet nie było takiej możliwości. Nie mógł nic do niej czuć.
Wyszła, więc nic go już tu nie trzymało. A przebywanie z Sebastianem gdy gadał głupoty nie było ciekawe. Lila była urocza, ale tylko tyle. Była zwykłą uczennicą i nic nie mogło tego zmienić.


Sprawdził ją. I to na każdy możliwy sposób. Było to silniejsze od niego, mimo, że wiedział iż to jest głupie.
Oceny miała perfekcyjne, przeniosła się z niewielkiego miasteczka prawie sto kilometrów od akademii. Ale w jej danych nie było nic o łyżwach. Inni uczniowie, szczególnie ci starsi mieli jakieś wyniki. Osiągnięcia na zawodach różnego stopnia, a w jej rubryce była pustka.
Znalazł nawet jej plan zajęć i numer pokoju który znajdowała. Nie wiedział po co. Nigdy nie powinien był tego robić.
W akademii nie było ustalonych zakazów wyjścia z pokoju. Uczniowie mogli je opuszczać nawet w nocy, pod warunkiem zachowania ciszy i nie wychodzenia na zewnątrz budynku od północy do szóstej rano.
Jako nauczyciel miał wyznaczone nocne dyżury aby zadbać o bezpieczeństwo. Czyli głównie o to, żeby nikogo nie przyszło robić do głowy czegoś zakazanego.
Zawsze robił swoje obchody tak, aby nie być przewidywalnym. Zmieniał godziny i trasę. Tym razem wyjątkowo dużo razy pojawił się na trzecim piętrze.
Nawet nie szukał Lili, mimo że pod jej pokojem był kilkukrotnie. Sama na niego wpadła. Stał obok schodów i nawet nie zwróciła na niego uwagi gdy się na nie wspinała.
  - Co pani to robi, panno Leman?
  Poskoczyła na jego głos i chwyciła się za serce. Pierwszy raz był tuż obok niej. Zapach dziewczyny kompletnie go zaskoczył. Pachniała delikatnymi kwiatami z nutą piżma i chciał więcej.
Drugim co go zaskoczyło był jej wzrost. Widział, że jest niska, ale nie spodziewał się, że aż tak. Czubek jej głowy ledwo sięgał do jego szyi.
Widział, jak zastanawia się nad odpowiedzią. Przechyliła głowę i spojrzała nie na niego, a gdzieś obok.
  - Przecież chodzenie po korytarzu nie jest zabronione.
  - Ale i tak czekam na odpowiedź.
  Wzrok dziewczyny podążył w głąb korytarza, tam gdzie miała pokój, więc dla pewności przesunął się w tamtą stronę, aby mu nie uciekła.
  - Zwiedzam- kłamała i nawet nie zrobiła nic, by to ukryć.
  - Z łyżwami, panno Leman?
  Osiągnął to co chciał. Spojrzała mu w oczy i poczuł jak coś szarpnęło mu w żołądku. Musiał zacisnąć pięści aby powstrzymać się od zrobienia kroku do przodu i objęcia dziewczyny.
  - Jeśli musi pan wiedzieć, panie Kornet, to ćwiczyłam. To też jest zabronione?
  Wiedział dlaczego używa jego nazwiska, bo on to robił w stosunku do niej. Może to było lepsze, bo nie był pewien jak zareaguje kiedy usłyszy swoje imię z jej ust.
W szkole było mnóstwo małych sal do ćwiczeń. Uczniowie mogli tam przebywać kiedy chcieli, a pomieszczenia były przygotowane również do ćwiczenia na sucho z łyżwami. Chociaż dawno nie widział, żeby ktoś to robił.
  - Zamiast na praktyce radziłby skupić się na teorii. Zbytnią wiedzą się pani nie popisała na ostatnich zajęciach, a chyba wyraziłem się jasno co robię z takimi uczniami.
  Była beznadziejna, zarówno w jeździe jak i teorii. Zastanawiał się jak się dostała do tej szkoły, skoro nie potrafiła nic. Nawet najsłabsza grupa miała jakieś podstawy, ale ona nie miała nawet tego.
Zamierzał zrobić z nią to samo, co z każdym innym uczniem na jej miejscu. Nie nadawała się do tego miejsca i planował jej to pokazać, skoro sama tego nie widziała. Zniknięcie jej z akademii rozwiązałoby wiele jego problemów.
  Przechyliła głowę na bok i lekko zmrużyła oczy.
  - Informowanie o niezapowiedzianych sprawdzianach nieco burzy koncepcje- Lila nie umiała przegrać, musiała wtrącić swoje.
  - Nie wszystkie braki w wiedzy da się odrobić w jedną noc.
  - Kiedy nie...
  Nie zamierzał dać jej wygrać. Musiała wiedzieć, że to on dowodzi w tej szkole. A nie ona.
  - Wiedzą, albo jej brakiem popisze się pani na jutrzejszych zajęciach. Skoro nie ma pani nic konkretnego do dodania to proszę tego nie robić.
Jej oczy zmrużyły się jeszcze bardziej i oczywiście rozchyliła usta. Ale nie dał jej szansy na odpowiedź. Minął ją, zschodząc po schodach na dół.
Nie mógł pozwolić dziewczynie wejść sobie na głowę, chociaż już to zrobiła. Zachować dystans i taktować ją tak, aby sama zrezygnowała z nauki w tej szkole były jego głównymi celami na ten semestr.

Licz do Ośmiu- Część I- Jessica Gotta Where stories live. Discover now