#50 Cisza przed burzą

25 1 0
                                    




Przez następne 3 i pół miesiąca, aż do kwietnia, moje życie można było określić jednym słowem: koszmar. Musiałam chodzić po 8 godzin do szkoły od jakiejś 8 do 16 później od razu lecieć do rezydencji Frontu Wyzwolenia jakieś 3 godziny, a sprawy nie ułatwiał fakt, że Liga obrała sobie bardziej nocny tryb życia. Siedziałam tam od jakiejś 19 do 3 albo 4 czyli 8/9 godzin, trenując i pomagając zdobyć informacje dla Hawksa, bo to ja cieszyłam się większym zaufaniem od niego. Czasami jeszcze było roznoszenie tej książeczki z informacjami dotyczącymi Frontu Wyzwolenia bohaterom. Późnej na szybko powrót do szkoły i ewentualnie półtora godziny snu. Czasami więcej.

Starałam sobie to wyrównać spaniem na niektórych mniej ważnych lekcjach. Często też spałam kiedy leciałam do rezydencji Frontu, jednak nie to był wypoczynek jaki można by sobie wymarzyć. Sen był niespokojny i krótki z obawy przed utratą kontroli nad chmurką na której siedziałam.

*+*+*+*+*+*

Moje wyniki w szkole się przez to też pogorszyły. Z uczennicy, która była mniej więcej trzecia w całej klasie, zostałam 15. Nie miałam kiedy się uczyć, a czas naglił i nie było czasu na kilka dni odpoczynku.

W zajęciach przygotowujących do bycia bohaterem za to nie upadłam tak nisko, bo z 4 na 8. Nie miałam siły, ze względu na brak snu, wypoczynku, złej diety składającej się głównie z energetyków i zupek chińskich, bo były szybkie do kupienia i zrobienia.

*+*+*+*+*+*

Zdrowie to akurat miałam w miarę dobre. W sensie nie bolała mnie głowa ani nic innego się ze mną zbytnio nie działo. No może oprócz tego, że ciągle byłam zmęczona.

*+*+*+*+*+*

Weekendy były trochę bardziej luźne, jeśli można tak w ogóle powiedzieć. Zamiast od razu po lekcjach lecieć jak najszybciej do rezydencji, latałam do agencji Hawksa a dopiero później stamtąd do domu złoczyńców.

*+*+*+*+*+*

Zaczęłam dodatkowo się trochę odsłaniać jeśli chodzi o twarz. Maskę Sabito nosiłam tylko kiedy gdzieś wychodziłam, a w zamian za nią zwykłą czarną na nos i usta. Zakładałam zielone soczewki i zasłaniałam makijażem blizną na oku

*+*+*+*+*+*

Za to zaprzyjaźniłam się bardzo z Lucą i wzmacniałam kruchą na razie z mojej strony przyjaźń z Togą. Chciałam mieć informacje bezpośrednio od Re-destro, ale przy okazji jakiegoś bardziej normalnego znajomego, który nie będzie chciał mnie ukatrupić.

*+*+*+*+*+*

Pewnego dnia kiedy wracałam z jakiejś misji, byłam trochę poraniona, ale nie na tyle, żebym musiała się udać do szpitala. Przechodząc obok Dabiego na korytarzu, ten tylko się na mnie popatrzał i powiedział:

Młoda, weź na siebie następnym razem uważaj

Nie wiem, czy on to mówił z troski czy z innego tylko jemu znanego powodu.

*+*+*+*+*+*

Dużo trenowałam. Trochę z pomocą Luci i brata. Toga nie była dobrą przeciwniczką. Raz chciała się ze mną zmierzyć i postanowiła wypić trochę mojej krwi. Wiedziałam, że to się dobrze nie skończy. Kiedy zaczęliśmy, ta postanowiła użyć mojego daru, ale jak tylko o tym pomyślała i wyciągnęła rękę, tak jak ja to robię, od razu oboje z odpoczywającym chłopakiem usłyszeliśmy krzyk, jakby ktoś obierał kogoś żywcem ze skóry. Westchnęłam i podeszwy do niej, zaczęłam chłodzić ją lodem, kiedy ta zmieniła się już w swoją normalną postać. Nigdy więcej nie popełniła tego błędu.

Przeciętna trójka (KiriBaku x reader)Where stories live. Discover now