#12 Zabójca bohaterów

123 5 0
                                    


*+*+*+*+*+*

W agencji

*+*+*+*+*+*

Czekałem na was. Powiedział do nas ojciec, stojąc przed jego biurkiem. Czyżbyście w końcu postanowili pójść drogą najpotężniejszych?

Nie zamierzam iść w twoje ślady.
Odparł chłodno Shoto. Sam wytyczę swoją ścieżkę

A tam sobie chcesz. A teraz idźcie się szykować.
Powiedział z dziwnym uśmiechem. Wychodzimy

Niby dokąd?
Spytałam

Pokażę wam, co to znaczy być bohaterem

Czyli dokąd idziemy?
Ponownie zapytałam, ale tym razem nie dostałam żadnej odpowiedzi, tylko ruch ręką, żebyśmy się przebrali w stroje bohaterskie

Ku mojemu zdziwieniu, poszliśmy na zwykły patrol, na którym wyglądaliśmy jak dzieci idące za starszym bratem. W tym momencie dziękowałam ojcu, za jego charakter, i więź z fanami, a właściwie to jej brak. Nikt nie podchodził a my tylko chodziliśmy, razem z kilkoma jego ludźmi.

*+*+*+*+*+*

W sumie to się nic nie działo, więc po wyznaczonej godzinie końca patrolu wróciliśmy do agencji. Na tym się dzień nie skończył, bo ojciec, postanowił zobaczyć na jakim poziomie są nasze umiejętności w walce. Wyczuwałam, że przez to chce mieć pretekst, by znowu mnie porównać, do Shoto, ale zachowałam to dla siebie i grzecznie poszłam za nimi do sali treningowej, znajdującej się w budynku.

Sala przypominała taką, jaką mamy w domu, co w sumie było trochę na jej niekorzyść, bo oboje używaliśmy głównie ognia, a Shoto przy okazji jeszcze lodu.

Ojczulek stanął sobie w kącie i wszystko obserwował.

Zaczęłam od prostego ataku, który polegał na zamachnięciu się ręką mniej więcej obok szyi, wytworzeniu z dłoni płomieniu i posłaniu go w stronę przeciwnika. Brat uniknął go i zastosował taki sam trik z lodem, jak na olimpiadzie, na który ja postanowiłam odpowiedzieć zwykłym unikiem.

Walczyliśmy przez dobre 15 minut, dopóki nie poczułam ponownie pieczenia w moich ramionach, które zaczęły uniemożliwiać mi normalne używanie daru. Niestety, zamrażanie ich lodem nic nie pomogło, więc Shoto wykorzystał mój moment nieuwagi i przyszpilił mnie do podłogi, co skutkowało jego wygraną.

Jednak co mnie najbardziej zdziwiło to reakcja ojca. Zamiast teraz prawić mi kazania, jakim to ja jestem beztalenciem, to po prostu powiedział:

Dobra robota. I poszedł

Poprosiłam Shoto o wytworzenie lodu na moje ramiona, jednak to jego reakcja bardziej mnie zasmuciła.

Masz w sobie lód, to go użyj. I wyszedł z sali, a ja leżałam dalej na podłodze zdziwiona, co się właśnie mi przytrafiło. Kochający i nadopiekuńczy braciszek, zmienił się w coś co bardziej przypominało ojca, a za to on bardziej w brata

Tożsamości im podmienili? Pomyślałam próbując przetransportować lód w moim ciele, by schłodził ramiona

*+*+*+*+*+*

Następnego dnia dostaliśmy zgłoszenie z Hosu. Podobno ostatnio dziwnym trafem zostali znalezieni martwi albo na skraju śmierci bohaterowie. Podejrzewaliśmy, że mógł to zrobić ostatnio dość popularny zabójca bohaterów-Stain, ale, żeby się o tym przekonać, musieliśmy tam pojechać

Wyjechaliśmy koło popołudnia i wieczorem byliśmy na miejscu. Kiedy chodziliśmy sobie po ulicach, kiedy nagle usłyszeliśmy trzask, a miasto, które przed chwilą było jeszcze takie spokojne, teraz było ogarnięte w chaosie i nieładzie. Ludzie uciekali nie wiadomo gdzie, a to wszystko, przez nagły atak kilku nomu.

Kiedy biegliśmy, za grupą bohaterów od ojca, nagle zauważyłam, że Shoto wyciąga telefon i coś sprawdza.

*+*+*+*+*+*

Nagle złapał mnie za ramię i zaczął biec w jakimś kierunku, który tylko on znał. Coś tam jeszcze wspomniał o alejce przy 4-3-10 Ekou i jakimś wsparciu.

W pewnym momencie usłyszałam krzyki podobne do krzyków Midoriya później zobaczyłam, że słuch mnie nie zwodził, bo przed sobą miałam genialną scenę do narysowania i dania na okładkę.

Iida, Bóg wie co on tu robi, leży na ziemi, nad nim zabójca bohaterów, celujący do niego jakąś wielką pałką ala mieczem, a za nimi leży, stoi na czworaka, pan brokuł, no i jeszcze jakiś indianin z plemienia w-co-ja-się-pakuję.

Shoto szybko zareagował i zanim Stain mógł cokolwiek zrobić chłopakowi, musiał odskoczyć od płomieni heterochromika.

Midoriya. Zaczął. Na przyszłość przesyłaj więcej szczegółów. Prawie się spóźniłem

Brat, w co ty mnie wpakowałeś.
Powiedziałam patrząc na tę czwórkę

Nikt ci nie kazał, tu być. Odpowiedział, patrząc się na mnie

Sam mnie tu zaciągnąłeś!

Tego ostatniego musiał nie słyszeć, bo użył lodu, żeby podnieść poszkodowanych, a on mógł zaatakować Staina. Nie chciałam stać bezczynnie, więc postanowiłam zrobić to co on.

Posłałam w stronę zabójcy bohaterów ten sam atak co wczoraj, co skutkowało stopieniem się lodu, przy tej dwójce, która nie mogła się ruszać, przez co zjechała jak na zjeżdżalni.

Shoto coś tam jeszcze z nim gadał, ale mnie to nie interesowało, bo umówmy się, deklaracje, że się kogoś uratuje są nudne i rzadką się sprawdzają.

Przeciętna trójka (KiriBaku x reader)Where stories live. Discover now