#10 Dziękuję

99 8 0
                                    


Rano przywitał mnie mój kochany budzik i w tedy dopiero sobie przypomniałam o całym spotkaniu. Całe szczęście, że mam go zawsze nastawionego o 6, nawet w dni wolne, więc nie musiałam się śpieszyć, i spokojnie poszłam się ogarnąć.

Spięłam włosy w prosty kucyk i ubrałam na siebie czarny golf razem z szarą spódniczką w kratkę. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam jak się w tym miejscu gdzie oni mnie biorą zachować, no bo wiadomo, nigdy nikt mnie nigdzie nie brał na jakieś wyjścia.

Kiedy robiłam sobie śniadanie, zauważyłam Shoto wychodzącego z domu. Podeszłam do niego i zapytałam gdzie idzie.

Do mamy. Odparł zakładając buty. Na pewno się ze mną nie wybierasz?

Może innym razem.
Odwróciłam się i zalałam herbatę wrzątkiem, ale traf chciał, że przypadkowo polałam sobie też dłoń, która trzymała kubek. Syknęłam z bólu i szybko włożyłam pod zimną wodę

To się nazywa zbieg okoliczności. Pomyślałam

*+*+*+*+*+*

Dobrze, że Shoto postanowił pójść piechotą do szpitala, bo nie wiem co bym zrobiła bez kierowcy. Patrzyłam przez okno w samochodzie wypatrując szkoły. Nie miałam pojęcia, co wtedy czułam, chyba byłam po prostu ciekawa jak będzie.

Szofer zaparkował niedaleko miejsca spotkania, a ja podziękowałam i poszłam pod szkołę, by zastać czekających pod nią Kaminariego, Sero i Ashido.

(Y/n)! Dziewczyna zaczęła wymachiwać ręką na powitanie w moją stronę. Nieśmiale odmachałam i podeszłam do nich

Nie spodziewałam się, że będziesz chodzącym wulkanem energii ale mogłabyś choć trochę pokazać, że nie jesteś tu z przymusu. Narzekała

Przepraszam, tak jakoś po prostu jest. Odparłam patrząc się na ziemię|

Trochę więcej optymizmu, w końcu nie idziesz na szubienicę.
Powiedział Sero. No to jeszcze tylko Bakugou i Kirishima. Pewnie się spóźnią

A czego się po panu pomeranian spodziewałeś, najpierw jest nigdzie z wami nie idę, idioci a później ukrywa, że nie dobrze bawi.
Kaminari zaczął go naśladować i wszyscy zaczęli się śmiać, wszyscy oprócz mnie, która nie wiedziała, co się z nim dzieje

W pewnym momencie usłyszeliśmy krzyki, które przypominały darcie się Bakugou i uspokajający głos najpewniej należący do Kirishimy. Odwróciłam się, żeby ich zobaczyć, a wyglądało to dość komicznie, bo czerwonowłosy chłopak musiał siłą ciągnąć za sobą blondyna, który cały czas powtarzał, że nie chce mu się.

Nie chce ci się iść, to przeciągniemy cię tam. Kirishima nalegał podchodząc do nas

Wybaczcie, ale przytarganie go tu to ciężka sprawa. Oni coś tam jeszcze rozmawiali, a ja udawałam, że słucham, podczas, gdy tak naprawdę skupiałam się na biednym jerzyku

Puść mnie! Bakugou cały się wyrywał, aż w końcu mu się udało i zaczęliśmy iść w dość nieznanym mi kierunku, bo rzadko co chodziłam po mieście, wiadomo, zazwyczaj odbierał mnie kierowca. Postanowiłam po prostu za nimi podążać, aż dojdziemy na miejsce

*+*+*+*+*+*

W sumie to wyglądam trochę jak zagubiony piesek, który grzecznie idzie za swoim panem. Ta myśl towarzyszyła mi przez całą drogę, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed czymś, co miało wielkie koło z siedzeniami oraz jakieś zjeżdżalnie z wagonikami.

Nie umiałam sobie przypomnieć, co to za miejsce ale wiedziałam, że Natsuo kiedyś tu był z jego dziewczyną i mi wszystko opowiedział. Jak to wygląda i co się tam robiło, ale najbardziej zapadła mi w pamięć, jak on to nazwał, wata cukrowa. Nigdy tego nie jadłam, bo miałam z Shoto ściśle wyznaczoną dietę, która momentami zmieniała się w głodówkę, ale to inna sprawa.

Weszliśmy do środka a ja zatrzymałam się i patrzyłam na to z niedowierzaniem. To miejsce było ogromne! Ile ludzi, ile dziwnych karuzeli, dmuchanych zamków i to wielkie koło. Wyglądało to tak, wspaniale.

(Y/n) idziesz? Kaminari zwrócił wzrok na mnie, będąc już daleko przedemną

Idę, idę! Podbiegłam do nich dalej patrząc na to wszystko jak debil

Pójdźmy tam! Krzyknęła Mina wskazując na stoisko z pluszakami i pistoletami, pewnie sztucznymi

Przecież ty nawet z tego nie umiesz korzystać. Zakpił sobie z niej Sero idąc w stronę wcześniej wspomnianego stoiska

Ej! Mina zaczęła do niego biec, jednak ten uciekał i tak gonili się przez jakieś 5 minut, dopóki się nie zmęczyli

Okazało się, że przy naszym pierwszym miejscu docelowym można było wygrać pluszaka, jeśli się trafiło w środek tarczy pistoletem na wodę.

Mieliśmy 3 próby. Pan taśma nic nie wystrzelił, jednak różowoskórej dziewczynie się poszczęściło i wygrała białego jednorożca z różową grzywą i do końca wycieczki dogryzła chłopakowi.

Kaminari jak to Kaminari, cudem by było, jakby w ogóle umiał trafić w tarczę.

Bakugou nawet nie chciało się spróbować, ale w sumie nie dziwiłam mu się, bo nie wyglądał na osobę, którą by takie rzeczy interesowały.

Następny był Kirishima, który chciał takiego ładnego rekina, jednak nie udało mu się. Zrobiło mi się go trochę szkoda, więc kiedy nastała moja kolej, wystrzeliłam za pierwszym razem w sam środek tarczy i wybrałam takiego pluszaka, jaki chciał czerwono włosy chłopak.

Proszę. Podałam mu zabawkę

Jest twoja, przecież ty ją wygrałaś. Odmówił oglądając się w inną stronę, unikając mojego kontaktu wzrokowego

Proszę. Tym razem wcisnęłam mu go w rękę i szybko odeszłam. Takie dziwne uczucie, jakby, podekscytowanie a zarazem, niechęci do wszystkiego, co mnie otacza.

*+*+*+*+*+*

Następnie poszliśmy na ten, jak to mówił Natsuo, Rollercoaster? Nie pamiętam, bo to było dawno. Ale w każdym bądź razie, stanęliśmy grzecznie w kolejce, a ja zauważyłam lekkie poddenerwowanie pana tykającej bomby, wynikające, z konieczności czekania, natomiast Kirishima próbował go jakoś uspokoić.

Kaminari i Ashido w przeciwieństwie do Sero cali się trzęśli, chociaż nie miałam pojęcia dlaczego. Raczej nie zginą od jednej małej przejażdżki, co nie?

Weszliśmy do wagonika, o trzyosobowych miejscach, a na moje szczęście nie dostałam miejsca, obok dwóch strachulców, więc zostali mi albo pan taśma, albo pan pomeranian, albo pan kamień. Jako, że byłam przed nimi w kolejce, dostałam miejsca obok nich, centralnie po środku.

Będzie ciekawie. Pomyślałam, kiedy pan zaciskał nam zabezpieczenia a rollercoaster zaczął jechać

To co podczas tej jazdy czułam, było nie do opisania. Jakby cała radość, która przez całe moje życie była tłumiona, nagle chciała się wydostać, jednak przyciągała ją moja wyćwiczona do perfekcji bezemocjonalność. Tego uczucia nie zapomnę do końca życia.

Byliśmy jeszcze na niezliczonej ilości atrakcji, w tym dom strachu, czy na takim wielkim kole z wagonikami. Skłamałabym mówiąc, że przez ten czas ani razu się nie uśmiechnęłam. To było kilka szybkich razy, ale zawsze coś.

Kiedy dochodziła godzina 16, musieliśmy się zacząć zbierać do domu, ale Sero i Kaminari chciał jeszcze iść do stoiska z watą cukrową, a ja nie miałam nic na przeciw, ale mój portfel miał.

Czemu nic nie bierzesz? Zapytała się Ashido jedząca swoją watę

Nie mam kasy. Odparłam patrząc tak w bok ale na dół

Oj, współczuję. Dziewczyna pogłaskała mnie po ramieniu

Jednak nim się zdołałam obejrzeć ktoś na siłę wcisnął mi patyk od waty cukrowej w dłoń. Obejrzałam się aby zobaczyć kto to zrobił, jednak zauważyłam tylko Bakugou odwróconego do mnie plecami.

Wisisz mi dychę. Powiedział i zaczął zajadać swoją

Znowu się uśmiechnęłam.

Dziękuję. Powiedziałam kiedy kierowaliśmy się do wyjścia z parku

W domu przeglądając się w lustrze, na mojej twarzy oprócz rany zauważyłam, że moje oczy nie są znowu takie smutne, bez światełka w nich. To wyjście z nimi wcale nie było takie złe.

*+*+*+*+*+*

1111 słów

Przeciętna trójka (KiriBaku x reader)Where stories live. Discover now