Rozdział 41: Kiedy Wychodzimy..?

132 12 2
                                    

Izuku Yagi POV

Niebiesko-fioletowowłosa dziewczyna wstała gwałtownie i zaczęła przyjmować pozycję bojową, po czym krzyknęła ze strachu i gniewu.

"To ty!"

Uśmiechnąłem się chorobliwie, kiedy zaczęła do mnie strzelać. Aktywowałem Ducha i pozwoliłem, by spiralne promienie przeszedł przeze mnie. Wstając, zacząłem powoli podchodzić do niej, podczas gdy ona nieustannie mnie atakowała.

"Co taka ładna dziewczyna jak ty robi, płacząc tutaj samotnie?" zapytałem ją, krążąc wokół niej jak sęp wokół swojej ofiary.

"Zamknij się!" Krzyczała z wściekłości, jednocześnie wystrzeliwując losowo promienie.

Wysadzała okoliczne drzewa, pojemniki na śmieci i budynki, podczas gdy ja pozostawałem nietknięty.

Niezupełnie zachowuję się jak na bohatera, niszczenie małego miasteczka duchów — mimo świadomości, że nie może mnie uderzyć.

To nie jest racjonalne.

"Czy to mogła być śmierć twojej przyjaciółki?" Zapytałem, zbliżając się do niej centymetr po centymetrze.

Zazgrzytała zębami, a ja po prostu uśmiechnąłem się złowrogo.

"Nie wiesz, o czym mówisz!" Odpowiedziała --- wpatrując się we mnie --- przechodząc od używania swojego daru do uderzania pięściami i kopania. "Ty tchórzu! Polegasz na swoim darze, jakbyś nie mógł bez niego walczyć!” wykrzyknęła.

Wziąłem jej słowa z przymrużeniem oka, ponieważ najwyraźniej była w niebezpieczeństwie; chociaż zaczynała mnie wkurzać.

"A może to była niedawna śmierć twoich rodziców?" Zaoytałem ją --- utrzymując uśmiech na twarzy, kiedy patrzyłem, jak jej opada.

"Jak... Jak ty?-” zaczęła, gdy jej przerwałem.

"Oglądam wiadomości, wiesz…" odpowiedziałem sucho.

To było tak, jakby coś w niej pękło, kiedy mówiłem, ponieważ jej wyraz twarzy szybko zmienił się ze zdezorientowanej i zaniepokojonej na wściekłą i złośliwą.

"Nigdy więcej nie wspominaj o moich rodzicach, potworze!" Krzyknęła z irytacją. "To dobra pamięć, nie zasługuje na to, by ją zniszczyć!”

Kiedy rzuciła się na mnie, dezaktywowałem Ducha i złapałem jej pięść, zanim wylądowała. Rzuciłem jej postać na ziemię i zacząłem się do niej zbliżać. Wyraz jej twarzy był mieszanką nienawiści i porażki.

Chociaż wiedziała, że ​​mam przewagę, wciąż próbowała podnieść się z ziemi.

To jedna rzecz, którą zawsze podziwiałem w bohaterach.

A przynajmniej kilku bohaterów.

Nie wszyscy będą dalej walczyć, kiedy zrozumieją, że już zostali pokonani.

Położyłem stopę na jej plecach --- przytrzymując ją --- gdy patrzyłem na nią ze złością i złowrogą intencją. Jej oczy wyrażały strach w świetle słońca, kiedy drżała pod moim dotykiem.

"Skończyłaś?" Zapytałem --- unosząc brew, gdy uśmiechnąłem się do niej.

Łzy napłynęły jej do oczu, gdy ze zmęczeniem skinęła głową i spuściła wzrok. Zdjąłem stopę z jej pleców i wyciągnąłem rękę --- pokazując jej, żeby ją wzięła. Podeszła do mojego gestu, chwyciła moją dłoń i użyła jej, by podnieść się z ziemi.

"Dobra, co mam teraz z tobą zrobić?" Utkwiła wzrok w podłodze, podczas gdy moja postać górowała nad nią. "Nie mogę zostawić cię, bohaterze, bo uciekniesz z powrotem do jakiejkolwiek agencji, w której odbywasz staż --- biorąc pod uwagę, że natknąłeś się na bazę Ligi…” Kontynuowałem surowo, w końcu tracąc uśmiech.

Ten Dzień // Villain Deku Where stories live. Discover now