Rozdział 39: Nie Będzie Żadnych Zakłóceń

118 16 7
                                    

Izumi Yagi POV

Wybiegłam z pokoju tak szybko, jak tylko mogłam, gdy tylko nadarzyła się okazja. Myślałam, że mogę go pokonać, ale jego dar sprawia, że ​​jest niezwyciężony. Nie mogę go dotknąć...

Może gdybym zdobyła kule, którą ten złoczyńca strzelił do Tamaki'ego...

Gdybym mogła wymazać dary Izuku, byłby niczym więcej niż żałosnym, bezużytecznym karaluchem, którego z łatwością mógłabym zmiażdżyć.

On jest niczym.

Zawsze był.

Zawsze będzie.

Może myśleć, że jest kimś z powodu swojego nowo odkrytego kompleksu wyższości, ale bardzo się myli. Kiedyś to zobaczy, ale będzie za późno. Przekroczył linię. Zabił naszego tatę.

Słyszałam krzyki --- dochodzące z pokoju, z którego właśnie uciekłam --- ale mnie to nie obchodziło. Kirishima sobie z tym poradzi, to nie mój problem, jeśli zostanie ranny. Zdecydował się wkroczyć i mnie uratować, wszystko, co Izuku mu zrobi, to jego problem. Wszystko, co muszę zrobić, to znaleźć bachora, który marnuje cały nasz czas, przyprowadzić ją do Night Eye i innych zawodowców i czekać na pochwały, którymi z pewnością mnie obsypią.

Bohaterowie mnie pochwalą, koledzy z klasy znów zaczną rozmawiać do mnie i wszystko wróci do normy.

Norma.

To zabrzmiało dziwnie, nic już nie będzie normalne. Izuku wszystko zepsuł. Gdyby umarł tego dnia, tata nadal by żył, moi koledzy z klasy nigdy nie przestaliby do mnie mówić, a mama nie byłaby cały czas taka przygnębiona. Nawet śmierć Miny była jego winą. Wszystko jest winą Izuku.

Nic na świecie nie jest już właściwe z powodu takich samolubnych ludzi jak on.

Tylko bierze, nigdy nie daje.

Biegałam po bazie jak bezgłowy kurczak przez minuty, które wydawały się godzinami — szukając bachora — aż zaczęłam słyszeć paplaninę. Brzmiało to tak, jakby mała dziewczynka gadała o czymś głupim.

To prawdopodobnie ten bachor, którego szukaliśmy.

Przebiłam się przez ścianę --- trzymającą mnie z dala od dziewczyny --- i pobiegłam do niej. Wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętałam. Bandaże wokół rąk i nóg, czerwone oczy, bladoniebiesko-szare włosy i obrzydliwy róg na głowie. Jej sukienka sprawiała, że ​​chciało mi się wymiotować, a ona była cała zalana krwią.

Podszedłam do dziewczyny i zaczęłam ją besztać.

"Myślisz, że to zabawne marnować czas bohaterów? Co? To nikczemne, jak ktoś może być tak niedojrzały, by zachowywać się tak, jakby był wykorzystywany tylko po to, by spotkać się z bohaterami. Chodź ze mną, wciąż mam robotę do wykonania. Zachowuj się tak, że cię uratowałam, czy coś, zrobisz to?”

Jej ciało się trzęsło, gdy złapałam ją mocno i poprowadziłam do wyjścia z bazy. Powinnam po prostu pozwolić profesjonalistom się nią zająć, ale nadal chcę uznania za uratowanie tego małego bachora. Kiedy ją ciągnęłam, jej nogi odmówiły posłuszeństwa i zaczęła skomleć.

"Och, zamknij się, dobrze? I chodź jak należy, jesteś wyjątkowo niegrzeczna!” Krzyknęłam na nią, przez co szybko się zamknęła i pozbierała.

Po kilku minutach marszu wpadłam na Mirio. Spojrzał szeroko otwartymi oczami na dziewczynę w moich ramionach.

"Eri!" Krzyknął z ulgą. "Uratowałaś ją!" Spojrzał na mnie, po czym pochylił się i uniósł trzęsącą się dziewczynę w powietrze.

Ten Dzień // Villain Deku Where stories live. Discover now