Halfmoon

17 3 1
                                    


Kaja:

Nie mogłam uwierzyć w to co się teraz stało. Po prostu nie mogłam uwierzyć że....to prawda. Jakim cudem to się teraz działo? Po tylu latach stoi centralnie przede mną. Przytula się teraz do moich rodziców. Naszych. 

Tak mi jej brakowało przez tyle czasu. Chciałam ją zobaczyć jak wyrosła jednak nigdy nie mogłam a teraz...

Chciałam jej wytłumaczyć wszystko na temat hordy, mocy, porwania....że jej nie porzuciliśmy.

Mimo iż nigdy nie płaczę z oczu mimowolnie popłynęły mi łzy. Nawet ich nie podtrzymywałam. Po tak długim czasie chyba mam prawo do tak zwyczajnej czynności, prawda?

Widzę że moja mama specjalnie robi dla mnie miejsce i daje mi znak ręką bym też przyszła się przytulić. Bez zastanowienia rzucam się w ramiona rodziców i Catry....

Przytulamy się długo ale ani mi się chce puszczać bojąc się że jeśli puszczę ten przepiękny sen się skończy i wrócę do normalnej rzeczywistości gdzie nie mam jej...gdzie jestem sama.

Adora:

Stałam tam jak słup. Byłam taka szczęśliwa z szczęścia Catry. Udało nam się. Teraz Catra może mieć rodzinę...prawdziwą. Chciałam się rozkleić jak małe dziecko ale się powstrzymałam. To był jeden z najbardziej wzruszających momentów jaki widziałam. Przytulali się długo. Nie przeszkadzałam im. Wiedziałam że jeśli choćby palcem ruszę wzrok na mnie padnie. Już się nauczyłam od Catry by tak nie robić. Zawsze gdy Catra była zła smutna lub coś w tym rodzaju to gdy tylko kiwnęłam kiedyś głową a ona od razu odwróciła się do mnie śmiertelnym spojrzeniem. Wolałam więc nie ryzykować mimo iż bolały mnie nogi i musiałam usiąść. Wiedziałam że to już trwało zbyt długo dla Catry więc na sto procent niedługo zacznie się wyrywać. Mimo wszystko nie lubi zbytnio przytulania chyba że ze mną to już wtedy lubi się wtulać moją klatkę piersiową. I tak jak przewidziałam Catra się odezwała:

-Ymmm....wiem że to cudowna chwila ale nie mogę oddychać...-powiedziała po chwili kaszląc.

-Och przepraszam czasami mam zamocny uścisk-powiedziała kobieta uśmiechając się i puszczając Catrę razem ze innymi.

Po chwili ciszy przywódca się odezwał:

-Gdzieś ty była tyle czasu?-mówił to bardzo w trosce i uldze.

-Cóż trochę tego było....-odpowiedziała Catra drapiąc się po karku.

Nadal sprawdza czy jej dawny chip nadal tam jest mimo że już nigdy go nie będzie.

-Będziemy mieli jeszcze dużo czasu żeby o tym porozmawiać- powiedziała dziewczyna.

-Jak na razie powinniśmy zacząć świętować!-krzyknęła kobieta.

-Oczywiście! Zaraz zwołamy cały klan i ogłosimy że nasza córka odnalazła się.-powiedział do strażników którzy natychmiast udali się do innego pomieszczenia.

-Chwila co?-spytała zdezorientowana Catra.

-Trzeba zorganizować jedzenie dekoracje rozgłosić. Matko tyle pracy.-powiedziała kobieta przytulając jeszcze raz Catrę.

-Chwila nie trzeba robić takiej wielkiej afery o mnie. Nie będziemy sprawiać problemów.-powiedziała pośpiesznie Catra uwalniając się spod rąk kobiety po czym podeszła do mnie.

-Żartujesz?! Musi być impreza. Cały klan ciebie cały czas szukał od twojego zaginięcia. Wszyscy się ucieszą.-powiedziała spowrotem kobieta.

-Mamo dajmy może trochę przestrzeni i czasu! Mam pomysł! Ty z tatą będziecie organizować wszystko a ja pokaże Catrze tereny wioski i damy jej jakiś pokój to samo z Adorą.-powiedziała dziewczyna pomiędzy nami.

Nie znam siebie-catradoraWhere stories live. Discover now