Polana

17 4 2
                                    


Catra:

Byłam zła na Adorę Bow i Gwiazdkę za to że chcieli mnie tak przetestować ale nic już nie mogę poradzić. Chciałam jak najszybciej dotrzeć w tam to miejsce. Pójdą jeszcze z nami Bow I Gwiazdka, skoro w sumie już wiedzą to nie było sensu z nimi nie iść.

Zjedliśmy śniadanie choć niewiele zjadłam, z jakiegoś względu nie mogłam jeść. Adora mnie nalegała bym coś zjadła ale nic nie udało mi się przełknąć.

-Catra w sumie możemy poćwiczyć te twoje moce jak wrócimy?-zasugerował Bow.

-Dobry pomysł, Hordack wspominał coś o jakimś koszyku w krzakach...że to tam mnie znaleźli.-powiedziałam idąc za rękę z Adorą. Widziałam że się o mnie martwi. Ścisnęłam jej rękę i pocałowałam w policzek.

-Oww. Jakie to słodkie!!!-krzyknął Bow z Gwiazdką.

-WCALE NIE!-Krzyknęłam za nimi.

Posprzeczałam się trochę jeszcze z nimi aż dotarliśmy na miejsce. Kłóciłam się z nimi gdy Adora nas zawołała.

-Hej słuchajcie chyba jesteśmy.

Od razu podbiegłam przez liście a moim oczom pokazała się Polana na której były wciąż widoczne ślady walki mimo to rośliny powoli zakrywały to.

Na pniach były ślady pazurów widać też było ślady paralizatorów. Gdzieś na ziemi leżały jeszcze stare zbroje hordy. Chodziliśmy i patrzyliśmy na to wszystko gdy Bow mnie zawołał.

-Catra, chyba coś znalałem.

Od razu podbiegłam i zobaczyłam jak trzyma jeden krzak a w nim....stary malutki koszyk opleciony roślinami. Był postrzępiony i poza kilkoma jednymi dziurami był nietknięty. Wyglądało na to że nikt tu chyba więcej nie przychodził od czasów w których tu ostatnio byłam. Adora ścisnęła mnie mocno za rękę  po czym wiedziałam że nie jestem tym razem sama. Przypomniały mi się te wiadości co Hordack wysłał i chyba coś tam było też o jakiejś wiosce czy coś tam.

-Czekajcie Hordack nam wysłał chyba coś jeszcze oprócz tej polany.-powiedziałam zabierając tablet i sprawdzając co on nam wysłał.

-No wysłał nam lokalizację polany i csehoś jeszcze ale nie patrzyłem akurat tego drugiego.-powiedział Bow spoglądając na tablet sprawdzając co robię.

-Mam! Tutaj niedaleko powinno być ich stare królestwo. Tylko żeby je z kolei otworzyć potrzeba jakiegoś klucza czy coś nie wiem o co chodzi.-powiedziałam dając Bow tablet.

-Musimy iść w tamtym kierunku.-zaprowadził nas Bow.

Szliśmy może tak z 5-10 minut gdy był już ślepy zaułek.

-Coś tu się nie zgadza Przecież pokazuje że dokładnie tutaj to powinno być a tutaj są tylko drzewa za którymi nic nie ma i nawet nie da się przejść.-powiedział Bow wpatrując się w tablet.

-Chwila mówiłaś coś Catra że do tego potrzeba klucza czy czegoś?-spytała Adora.

-Tak-odpowiedziałam.

-Czyli tu gdzieś musi być jakiś zamek czy coś.-powiedziała Adora wyciągając miecz i tnąc pnącza na drzewach aż w końcu było widać na jednym ze pniu odcisk dłoni na którym przeskakiwały pojedyncze wiązki czerwieni.

Gapiliśmy się w to przez jakiś czas aż Gwiazdka powiedziała:

-Może to właśnie osoba jest kluczem by otworzyć drzwi.

-Catra spróbój tego dotknąć.-powiedział Bow.

-Ymm, okej...-powiedziałam po czym przeciągnęłam swoją dłoń po śladzie po czym zaświeciły się drzewa i przesunęły a za nimi otworzyła się brama.

Weszliśmy do środka było pełno śladów walki na ziemi podobnie jak na tej polanie leżały zbroje hordy. Jednak ani żywej duszy. Pochodziliśmy po tych gruzach aż dostrzegliśmy pałac był może trochę mniejszy od zamku w Brithmoon. Postanowiliśmy wejść do środka. Na ścianach były jakieś dekoracje i malowidła i trochę portretów ale większość była postrzępiona. Dotnęłam jednego z nich. Był na nim namalowany wysoki mężczyzna z kocimi uszami, ogonem trochę ciemniejszym kolorem niż mój, miał brodę i dwa żółte oka. Z kolei pierwsza kobieta była trochę niższa od mężczyzny miała jaśniejszy kolor niż on i dwa niebieskie oka trzymała na rękach małe dziecko a obok nich dziewczynka na oko może z 5-6 lat. Od razu wiedziałam że tym dzieckiem które kobieta trzymała na rękach to muszę być ja... Nie chciałam już na to patrzeć pochodziliśmy trochę i znalazłam jeszcze małą fotografię pawie taką samą jak na obrazie więc ją zabrałam. Potem podeszłam do Adory i powiedziałam że nie chcę tu już być. To wszystko było za dużo jak na jeden dzień. I tak spędziliśmy dość dużo tam czasu.

Zdecydowaliśmy wrócić do Brithmoon i może trochę poćwiczyć moje moce. Po powrocie przeszliśmy na plac treningowy by było bezpieczniej.

-Dobra Catra tutaj jest tarcza i musisz w nią strzelić swoimi mocami spróbuj się wkurzyć po czym wyceluj w tarczę.-powiedziała Gwiazdka niosąc tarczę.

Przytaknęłam i zamknęłam oczy uniosłam rękę przed siebie i próbowałam w jakikolwiek sposób się zezłościć ale wszystko na nic. Nic się nie udawało.

-Może nie wiem trzeba cię rozłościć.-powiedział Bow z ręką na brodzie.

-Może to zadziałać tylko tym razem ŻADNEGO ŁASKOTANIA.-Powiedziałam

-Dobra no to może..... NIGDY NIE BYŁAŚ TAK DOBRA.

-PRZEZ CIEBIE NIE MA MOJEJ MATKI TERAZ.

-WYSŁAŁAŚ ENTRAPTE NA WYSPĘ BESTII.

-SHADOW WEAWER MIAŁA WE WSZYSTKIM RACJĘ DO NICZEGO SIĘ NIE NADAJESZ.

-JESTEŚ POTWOREM!

I były jeszcze jakieś jeszcze ale zwyczajnie przestałam reszty słuchać bo od razu się wkurzyłam na siebie że to wszystko zrobiłam. Wiem też że po prostu oni tak mówili tylko by mnie wkurzyć ale i tak bolało i wiedziałam że mimo wszystko to prawda. Mimo to nic się nie udało.

-Nie martw się Catra i tak my nie wiemy zabardzo jak to aktywować.-powiedział Bow.

-Tak i przepraszamy za te słowa nie powiedzieli byś my tak nigdy wiesz o tym prawda?-spytała Adora.

-Tak....nie no....okej...-powiedziałam idąc do pokoju.

-A gdzie ty idziesz?-spytała Glimmer.

-A...tylko się położyć to był długi kęczący dzień chyba się położę.-odpowiedziałam przez ramię.

Glimmer złapała Adorę za rękę by dała mi trochę przestrzeni i w sumie cieszę się bo nie miałam teraz ochoty wgl na pocieszające gatki. Gdy weszłam do pokoju położyłam się na łóżku i wyjęłam fotografię z kieszeni i spoglądnęłam na nią jeszcze raz zastanawiałam się jak mogłoby wyglądać moje życie gdybym nie została zabrana. To było nie możliwe by nikt nie przetrwał pewnie zmienili miejsce zamieszkania by horda ich nie napadała. Postanowiłam że wrócę tam i trochę pomyszkuję więc wziełam ze sobą picie jakieś małe jedzenie małe plastry i zdjęcie do kieszeni. I tak wymknęłam się przez okno.

Adora:

Miałam wrażenie że Catra gdzieś wyszła ale Glimmer nie pozwalała mi do niej zajrzeć twierdziła że teraz potrzeba jej bycia samą. Minęło sporo czasu aż w końcu Glimmer pozwoliła mi iść do pokoju Catry. Wbiegłam tam najszybciej jak mogłam.

-Cat..ra?-powiedziałam gdy zobaczyłam że nikogo nie ma a okno od pokoju było otwarte. Wróciła ich szukać spowrotem. Wiedziałam że coś kombinuje więc też wyszłam jej szukać.

(Od autorki)

Hej wiem że trochę później jest ale nie miałam czasu trochę i jakoś tak wyszło. Miałam sporo nauki po prostu mam nadzieję że wam się spodoba<3









Nie znam siebie-catradoraWhere stories live. Discover now