Która to droga?

19 3 4
                                    


Adora:

Wymknęłam się od razu z pałacu. Catra nie mogła być daleko, przynajmniej taką miałam nadzieję. Zbytnio nie nie wiedziałam dokąd iść bo nie wziełam nawet ze sobą mapy ani NICZEGO. Zaczynałam powoli się gubić, gdy nagle usłyszałam coś w krzakach. Podeszłam cicho i schowałam się w jednym ze krzaków.

-Jesteś pewny że to chodziło naszą starą bramę?-spytał jeden z dość wysokich i umięśnionych wojowników. Był on hybrydą kota jak Catra.

-Tak jestem pewny przywódca wypowiedział się jasno że ktoś wtargnął na nasze stare tereny bo odcisk zareagował i dał sygnał.-wyjaśnił mu drugi.

-Obyś się nie mylił....-odpowiedział mu pierwszy po czym odeszli.

Gdy byłam pewna że już poszli zaczęłam ich śledzić bym się znowu nie zgubiła i poza tym jeśli Catra tam wróciła i oni ją znajdą to może jej coś zrobią bo w końcu wtargnęła tam  trochę na nielegalnie więc niczego się nie można spodziewać.

Trzymałam się w miarę bezpiecznej odległości by mnie nie zauważyli. Używałam tej samej odległości co do Catry gdy do niej się zawsze skradałam mówiła że żebym nie została zauważona muszę się trzymać z daleka.

Punkt widzenia na razie nie znanej postaci:

Nazajutrz obudziłam się dość wcześnie. Poszłam poszukać mojego ojca czy mogę pójść do starego królestwa ale było tam dość dużo strażników i wyglądało to tak jakby coś się stało.

-Tato co się dzieje?-spytałam.

-Odcisk pokazał że ktoś wszedł do naszych starych terenów. Byłaś tam wczoraj?-spytał podnosząc brew 

-Nie. Dzisiaj chciałam tam iść.-wyznałam

-Narazie jest to wykluczone, nie będę narażał mojej jedynej córki. Nie kolejny raz. Nie mogę cię stracić jak......-Zaczął mówić ale nie dokończył. Nie przechodziło mu to przez gardło.

-Okej rozumiem nie pójdę tam.-powiedziałam.

-Chcę byś mnie dobrze zrozumiała. Nie chcę byś dzisiaj wychodziła całkowicie z naszych terenów.-powiedział.

-CO?! Ale przecież skoro tam się coś dzieje to ja przecież mogę pójść gdzie indziej. Będę omijała tamte tereny szerokim łukiem.-powiedziałam złoszcząc się 

-Nie kochanie nie możesz tam iść. To jest teraz niebezpieczne. Co jeśli się na kogoś natkniesz po drodze?!-powiedział surowo.

-Ale ja dam sobie radę umiem walczyć i kontrolować moce jakby coś się stało mogłabym przecież wjebać komuś!-krzyknęłam.

-Po pierwsze język! Po drugie już jest postanowione nie będę narażał ciebie.-powiedział uderzając w stół.

Odeszłam bez słowa. Byłam wściekła. Umiem się obronić. Nie zamierzam znowu siedzieć w pokoju przez jakiś miesiąc bo jakaś gałązka zatrzeszczała w lesie. Ubrałam się w strój do walki i wyszłam. Nie obchodzi mnie że tam poszli strażnicy pójdę tam i złapię tą osobę co tam weszła może potem ojciec zrozumie że umiem się obronić. I tak bez większego zamysłu wyszłam.

Catra:

Gdy doszłam na miejsce znów użyłam śladu ręki by wejść. Zadziałał. Nie wiedziałam zabardzo czego szukam, byle by znaleść jakąś wskazówkę i dotrzeć do klanu. Po chwili usłyszałam odgłos otwierającej bramy. Po chwili ktoś wszedł. Zabrałam jakiś płaszcz który przykrywał mi uszy i ogon. Ukryłam się za jakimiś gruzami. Siedziałam tam aż zobaczyłam że ktoś mi kładzie rękę na ramieniu odruchowo chciałam walczyć ale potem zobaczyłam znajomą blondynkę. Adora. Wiedziałam że będzie wściekła że uciekłam.

Nie znam siebie-catradoraWhere stories live. Discover now