25. Nasza zasada

1K 46 19
                                    



Z moich oczy wylatywały łzy, przez co ledwo widziałam drogę, którą musiałam przemierzyć. Jedyne co mój mózg przetwarzał to, to, że właśnie szłam korytarzem w hotelu głośno płacząc. Już nawet nie zwracałam uwagi na to, że sorka zaraz może wyjść z pokoju i mnie za to okrzyczeć. Miałam już w to szczerze wyjebane.
Bo tak naprawdę nie dziwiłam się moim przyjaciołom, że się na mnie wkurzyli. Mieliśmy jedną zasadę, najważniejszą w naszej przyjaźni.

Zawsze sobie wszystko mówimy

A ja właśnie ją złamałam, nie mówiąc im o tym co się stało z tym przeklętym Maksem. Po całym zdarzeniu, tak naprawdę nawet nie miałam kiedy im tego wszystkiego wytłumaczyć, bo pod presją swojego kłamstwa, uciekłam. Po prostu uciekłam mimo, że to nie ja powinnam uciekać.

Ledwo wyjęłam kluczyk z torebki przez telepiące się ręce, ale gorsze jeszcze było wycelowanie w zamek. Gdy w końcu mi się udało, szybko weszłam w głąb pokoju i zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy. Skierowałam się do łazienki, a po zobaczeniu swojego stanu w lustrze chciało mi się jeszcze bardziej płakać. Głośno wypuściłam powietrze odchylając głowę do tyłu, przy czym szybko mrugałam. Nie chciałam aby łzy z taką łatwością wylatywały z moich oczy.

Przecież to nie ja powinnam płakać. To ja ich zraniłam nie oni mnie.

— Kurwa! —krzyknęłam całym głosem, czego oczywiście odrazu pożałowałam. Zakrywałam dłonią usta i oparłam się plecami o zimne kafelki łazienki. Zjechałam na nich do ziemi i chwilę odsapnęłam. Miałam ochotę zniknąć myśląc o tym, że będę musiała z nimi porozmawiać. O tym, że będę widzieć te ich zawiedzione spojrzenia. Było mi wstyd, że im tego nie powiedziałam, ale bardziej tego, że go pocałowałam. Bez większego namysłu wstałam i ściągnęłam z siebie bieliznę. Pośpiesznie weszłam pod prysznic i puściłam wodę. Była zimna, wręcz lodowata ale w tej chwili miałam to wszystko gdzieś. Na gąbkę wlałam płyn do mycia i zaczęłam się szorować, w tym samych miejscach, w których mnie dotykał. Nie chce pamiętać jego dotyku, ani go czuć. Odrazu gdy pomyśle o tym, że jego usta były na moich chciało mi się rzygać. Szorowałam się tak mocno, że na moim ciele pojawiły się czerwone ślady, które informowały mnie o tym, że to już lekka przesada. Jednak ja to czułam, czułam jego dotyk. Skóra zaczynała mnie piec, jednak ja nie chciałam przestawać. Ale ktoś mnie do tego zmusił. Silne ręce wyciągnęły mnie spod prysznica i szybko wyłączyły wodę. Miałam zamazany widok przez łzy, które nie chciały mi dać spokoju.

— Ja nie chce — załkałam dusząc się prawie łzami. — Ja nie chce czuć jego dotyku. Czuję się obrzydliwa — wysapałam w końcu otwierając oczy.

Stał przede mną Michał.

— Już spokojnie, spokojnie — przytulił mnie do siebie mimo tego, że byłam cała mokra. Nic nie mówiąc gdy się ode mnie oderwał, wziął pierwszy lepszy ręcznik i mnie nim otulił.
Spojrzał na mnie swoim smutnym wzrokiem ale nadal nic nie mówił. Jego milczenie dobijało mnie jeszcze bardziej.

Odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. Spojrzałam na siebie w lustrze i szybko złapałam za szczotkę, którą przeczesałam swoje lekko mokre włosy i związałam je w niskiego kucyka. Michał znów wrócił i dopiero wtedy sobie przypomniałam, że tak naprawdę to jestem naga. Jedyne co ja sobie miałam to ręcznik. Poczułam lekki dyskomfort, jednak gdy chłopak podał mi moją piżamę, już go nie czułam. Szybko ją ubrałam i wtedy poczułam ból, który sama sobie wyrządziłam.

— Chodź — powiedział smutnym tonem. Ja bez żadnego gadania podeszłam do niego a on namoczył wacika płynem do demakijażu i zaczął zmywać mi mów makijaż. Lub raczej jego resztki. Robił to z takim skupieniem, że patrzenie w jego brązowe oczy sprawiały mi samą przyjemność. Gdy już skończył, ja szybko tylko przemyłam twarz wodą i razem wyszliśmy z łazienki.

OD NIENAWIŚCI DO MIŁOŚCI || MATAWhere stories live. Discover now