8. Ha. Ha. Ha.

1.4K 33 13
                                    

„Jest zupełnie naturalne, że przyjaźń często przynosi korzyści, jednak przyjaciel jest kimś więcej niż tylko źródłem korzyści. Sztuką jest przebywać z przyjacielem, nie żądając od niego wsparcia, pomocy czy też rady." ~ Thích Nhất Hạnh

NATALIA

— Nati, ja naprawdę przepraszam. Nie miałam tego na myśli, dobrze o tym wiesz. Dopiero po przebudzeniu dotarło do mnie, że ktoś dosypał mi coś do kubka i skończyło się na tym, że w ogóle nie ogarniałam świata — spojrzała się na mnie tym przenikliwym wzrokiem.

— Okej, rozumiem. Oczywiście, że Ci wybaczę, tak naprawdę nie miałaś kontroli nad tym co mówisz. Sama wiem jak to jest. Ale chce żebyś wiedziała, że trafiły mnie twoje słowa i naprawdę było mi przykro. Jeszcze usłyszeć coś takiego od najlepszej przyjaciółki, no bolało. Ale no, załóżmy, że Ci wybaczam — uśmiechnęłam się szeroko. Po tym jak dowiedziałam się, że Laurze ktoś dosypał narkotyki do picia automatycznie wiedziałam, ż jej wybaczę. Ona nigdy nie brała prochów, przez co mogły aż tak mocno na nią zadziałać. Jak ja pierwszy raz wzięłam to myślałam, że płynę samolotem po morzu. Tak wiem, bardzo oryginalne.

— Tak bardzo się cieszę i jeszcze raz przepraszam. Gdy wstałam i ogarnęłam co się stało, odrazu do ciebie napisałam. Cieszę się, że tak szybko przyszłaś — przytuliła mnie, co odwzajemniłam.

***

— Naprawdę chciałabym, żebyś została dłużej ale moja mama wraca za pół godziny. A dobrze wiesz, że jest na mnie wściekła — głośno westchnęła. — Musiałam ją okłamać, że to ja świadomie coś wzięłam bo inaczej by już nigdy mnie nie puściła na żadną imprezę — odwróciła wzrok na swoje kapcie.

— Rozumiem, ale wiesz jaka jest twoja mama. Złota kobieta! Pewnie jej przejdzie za kilka dni, nie martw się — starałam się ją pocieszyć. Jednak dziewczyna obdarowała mnie tylko lekkim, lecz szczerym uśmiechem, którego oczywiście odwzajemniłam.

— Dobra, w takim razie ja zmykam. Do zobaczenia! — przytuliłam ją przelotnie. Przez zgorzkniały humor dziewczyny, wysiliła się na lekkie skinięcie głową, jednak starałam się być wyrozumiała. Laura została odurzona narkotykami, gdzie ona i używki to w ogóle się nie łączy. Zawsze stała murem za swoim poglądem co do nich. Była do nich tak sceptycznie nastawiona, że potrafiła mi zabierać papierosy, a później udawała, że nie ma pojęcia gdzie mogą być.
Czasem doprowadzało mnie to do szału ale doceniałam to, że martwi się o moje zdrowie.

Tak naprawdę z domu dziewczyny, nie miałam wcale dużo do przejścia aby dostać się do mojej rezydencji.
Wystarczyło dziesięć minut spacerku, i jestem u siebie.

Za nim jednak zdążyłam dojść, przeszkodził mi telefon, który zachłannie zaczął wibrować. Szybko odpięłam kieszeń i wyjęłam urządzenie. Bacznie przyglądnęłam się ekranowi i nie chowałam zdziwienia na mojej twarzy gdy wyświetlił się tam napis. Matczak.

Skrzywiłam się po przeczytaniu tego nazwiska. Czego on ode mnie chcę? Przecież my się nie lubimy..
Dopiero po chwili się ocknęłam. Ah, no tak. Jednak się lubimy. Jak pięknie, skaczę z radości.
Nie wiem co miałam na myśli, gdy w jakiś sposób nawiązałam język z tym człowiekiem.

Pierwszego połączenia nie odebrałam bo byłam w takim szoku, że za nim zdezorientowałam się co tak naprawdę się dzieję to przestał dzwonić. Dosłownie chwilę zaczęłam się zastanawiam czy może nie odzwonić, ale jednak chłopak mnie wyprzedził dzwoniąc, po raz kolejny.

Tym razem odebrałam.

— Hej Nati, co tam? – odezwał się jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.

OD NIENAWIŚCI DO MIŁOŚCI || MATAWhere stories live. Discover now