23. Czerwone wino

1K 38 11
                                    



— Michał? — zapytałam przeciągając ostatnie literki.

— No? — odpowiedział Matczak dosyć skupiony, tym samym wyciągając papierosa z buzi.

— Dobra powiem ci jak skończysz sikać — oznajmiłam rozbawiona bo właśnie chłopak to robił, przy krzakach za jakąś restauracją.

A no właśnie. Od dobrych paru godzin byliśmy już w Lezore i właściwie to byliśmy na obiedzie, razem ze wszystkimi klasami.

— Skończyłem — oznajmił triumfalnie, zapinając rozporek w spodniach.

— Nie mogłeś załatwić się jak normalny człowiek w łazience? — zapytałam podnosząc brwi.

— Nie, bo tak lepiej i zabawniej — wzruszył ramionami, lekko się wzdrygając z zimna.

— Chodźmy już do środka, zimno jest — powiedziałam pośpiesznie mimo tego, że mi wcale nie było zimno. Jednak widząc czerwony nos Matczaka i jego drżące ręce, nie mogłam pozwolić na to aby znów zachorował.

— Kurwa, mam już dość tej baby — jęknął z niezadowolenia mówiąc o naszej nauczycielce, która prowadzi tą wycieczkę. Rzeczywiście babka dawała w kość i luzu to przy niej w ogóle nie było.

— No jest trochę pierdolnięta — przyznałam mu, rację lekko rozbawiona.

— Nie trochę, tylko bardzo — poprawił mnie chłopak. Gdy byliśmy przy drzwiach otworzył przede mną drzwi i przepuścił mnie pierwszą. — Panie przodem — powiedział z udawaną klasą.

— Jaki dżentelmen z ciebie, normalnie jestem pod wrażeniem, Matczak — prychnęłam pod nosem, kręcąc głową na boki.

— Nie przyzwyczajaj się, Kalinowska.

Zaśmiałam się po raz kolejny, ale przez to, że już szliśmy w stronę naszego stołu, musiałam się chociaż trochę uspokoić. Popatrzyłam przelotnie na Michała, rzucając mu spojrzenie, które mówiło:

,,Tak bardzo nie chce tu być. Zabierz mnie stąd, błagam.''

A dla czego? Bo siedziałam strasznie blisko tej nauczycielki, o której wcześniej gadałam z Matczakiem. On tylko posłał mi spojrzenie mieszanki współczucia ale i rozbawienia. Jezu, przecież to będzie istna katorga.

— Zabiję cię kiedyś, za to jakie miejsce wybrałaś — odezwałam się do Laury, ponieważ to ona wybierała nasze miejsce siedzenia.

— Skąd miałam wiedzieć, że ta franca też tu będzie siedzieć — westchnęła głośno patrząc na mnie wymownie.

— Widzę, że nie tylko ja darzę ją nienawiścią — prychnęłam gromkiem śmiechu, starając się być cicho.

— Uwierz, że nie tylko my. Wszystkie klasy jej nie trawią — rzuciła przelotnie i rozglądnęła wokół siebie. — A tak poza tematem, co robiłaś z Michałem na dworze? I do tego tak długo — poruszyła zabawnie brwiami, na co ja tylko przewróciłam oczami.

— Gadaliśmy, paliliśmy a przy okazji Matczak wysikał się w krzaczki i to tyle — wzruszyłam bardzo widocznie ramionami i oparłam się wygodniej na siedzeniu.

— Nie mógł tutaj w toalecie, tylko w krzaki? — zmarszczyła brwi nie rozumiejąc chłopaka.

Spoko, ja też go nie rozumiem.

— No jakbyś go nie znała. Jeden z większych idiotów jakich poznałam — oznajmiłam robiąc jakieś dziwne miny i co chwilę popijając sok grejpfrutowy, którego swoją drogą kochałam.

— Przystojny idiota.

— Fakt — poruszyłam głową na znak, że się zgadzam.

— Co? — spojrzała na mnie wymownie, jakby nie dowierzała w moje słowa.

OD NIENAWIŚCI DO MIŁOŚCI || MATAWhere stories live. Discover now