20. Słodki sekret

1.1K 35 16
                                    


Weszłam do klasy z uniesioną głową i przejechałam po niej wzrokiem, rzucając szybkie powitanie do nauczycielki.

— Przepraszam za spóźnienie, ale Pani Dyrektor poprosiła mnie abym poprosiła Maksa do jej gabinetu — uśmiechnęłam się do niej szeroko, żeby zatrzeć podejrzenia.

— Dobrze, Natalio — oznajmiła. — Maksie, proszę idź — wskazała dłonią na mnie, a ja tylko próbowałam się nie uśmiechnąć jeszcze szerzej.

Chłopak wstał z krzesła a po jego twarzy tym razem nie widziałam tego co wcześniej, tylko strach. Jebany strach.

— Co chce ode mnie dyrka? — słyszałam w jego głosie nutkę przerażenia.

— Tak naprawdę nic, ja coś od ciebie chcę — puściłam oczko, przegryzając dolną wargę. Na wszystkich chłopaków to działało, a on nie był inny. Maks uśmiechnął się szyderczo, rozglądając się po korytarzy. Nagle zatrzymał się na jednych i machnął głową. Kantorek, no lepiej nie mógł wybrać. Wzięłam głęboki wdech, ale nie chcąc wzbudzać żadnych podejrzeń, jak zwykle po prostu się uśmiechnęłam. Złapał mnie za rękę i oblizał usta, a mi prawie cofnęło się śniadanie. Prowadził mnie jakbym sama nie umiała tam dotrzeć. Szkoda, że chłopaczek nie wiedział co zamierzam zrobić. Gdyby wiedział to uciekał by w podskokach. Teraz jednak doceniam to, że mój tata kiedyś uczył mnie samoobrony. Teraz chociaż ten skurwysyn pożałuje tego co mi zrobił. Tego jak upokorzył mnie przy całej szkole.

Zamknął drzwi, a ja przez ten hałas aż podskoczyłam. Spojrzał się na mnie i złapał moją talie. Miałam ochotę je zrzucić je z siebie odrazu, ale to by rozwaliło cały mój plan. Jednak wszystko szło tak jak powinno, bo właśnie chłopak mnie pocałował. Jego dłonie wodziły po moim ciele a ja czułam nie dość obrzydzenie do niego to i do samej mnie. Odsunęłam się od niego i spojrzałam na niego z tak dużą nienawiścią. Moje szklane oczy nie pomagały.

— Dlaczego to zrobiłeś? — wychapałam. On posłał mi zdezorientowane spojrzenia a wtedy dodałam: — Te napisy na mojej szafce, czemu to zrobiłeś.

— A więc o to chodzi — zaśmiał się żałośnie. —
Po prostu wtedy gdy zobaczyłem ciebie i Matczaka w palarni, gdy trzymałaś jego obrzydliwą twarz w swoich cudownym dłoniach, coś we mnie wybuchło. Jesteś moja, a nie jego — uśmiechnął się cwano, a ja nie mogłam uwierzyć w to co właśnie powiedział.

Tego już było za wiele. Podeszłam do niego zarzucając ręce na jego szyję. On kolejny raz się uśmiechnął ale nie wiedział co zamierzam zrobić. Wtedy gdy zamknął oczy bo chciał mnie pocałować, uderzyłam najpierw w czuły punkt, przez co skrzywił się w pół. Potknął się o jakąś zmiotkę koło ściany i upadł, tym samym oparł się plecami o ścianę. Jęknął z bólu wciąż trzymając się za obolałe miejsce. Tak naprawdę to poobijał się sam, a ja tylko troszeczkę mu pomogłam.

— I po chuj to wszystko — jego głos drżał, tak jak cały on. Trzymał się za obolałe miejsce i już wiedziałam, że będzie siniak. Ja tylko się uśmiechnęłam a mu to dało właściwą odpowiedź. — To wszystko prawda, jesteś zwykłą szmatą — splunął na mnie, a we mnie się aż gotowało.

— Słuchaj mnie, kretynie. To ty jesteś we mnie nieszczęśliwie zakochany, a nie ja w tobie — wysyczałam w jego twarz. On tylko prychnął jednak chyba ni zamierzał wstawać. Odchylił głowę do góry, łapiąc powietrze. Czekałam parę chwil, które zamieniły się w minuty. A gdy zauważyłam, że chłopak jedyne co robi to wpatruję się we mnie i nawet nie zamierza nic powiedzieć, odezwałam się.

— Nigdy z tobą nie będę, więc po co to wszystko, co? — powiedziałam, chyba z łzami w oczach.

— Już ci powiedziałem — przewrócił oczami.

OD NIENAWIŚCI DO MIŁOŚCI || MATAWhere stories live. Discover now