~31~

1.5K 68 21
                                    

-Jestem myszko- usłyszałam głos brata, zza pleców. Odwróciłam głowę, w celu zobaczenia mojego odbiorcy. Pedro stał z jednym dużym talerzem kanapek i owoców i dwoma kubkami herbaty.-Proszę bardzo- dostałam w dłoń kubek, a chłopak usadowił się zaraz obok mnie.

-Będziemy jeść i sobie w oczy patrzeć- zaśmiałam się, upijając łyk napoju.

-Albo będziemy oglądać- wskazał na laptop za nami- chyba, że chcesz się patrzeć- wzruszył ramionami.

-Tak myślę że patrzenie sobie w oczy, to jest to- parsknęłam. Czarnowłosy już miał na kolanach urządzenie. Szukaliśmy jakiegoś fajnego filmu na Netflixie, w końcu po wielu prośbach o jakąś bajkę i tak stanęło na horrorze „Hush“. Głucha dziewczyna postanawia zamieszkać w domku w lesie. Jej były chłopak, na siłę chce żeby wróciła. W całym filmie najgorszy jest dźwięk, a w zasadzie jego brak, ponieważ bohaterka jest głucha i słychać tylko pojedyncze odgłosy.

-Boisz się- wskazał na mnie, gdy kolejny raz się wzdrygnęłam.

-Nie boję się, tylko typiara jest głucha i mieszka w lesie- uderzyłam otwartą dłonią brata, na co on tylko się zaśmiał.

Oglądaliśmy film do końca, po czym stwierdziliśmy, że najsensowniej będzie już iść spać. Rozłożyliśmy łóżko Pedra, i po chwili już leżeliśmy obgadując cały świat. Nie pozwoliliśmy sobie na długie ploteczki, dlatego pół godziny później oboje już spaliśmy.

←→

Wstałam pierwsza. Nie jestem do końca sprawna, więc, żeby cokolwiek zrobić musiałam, albo obudzić brata, co wiązało się z jeszcze większym uszczerbkiem na zdrowiu, albo poczekać, aż sam się obudzi. Siłą rzeczy byłam zmuszona wybrać drugą opcję. Podniosłam się na łokciach i rozglądałam w poszukiwaniu telefonu. Nie znalazłam go. Pewnie jest na dole, albo w samochodzie. Przybiłam sobie tylko piątkę z twarzą w myślach, i patrzyłam w sufit. Z mojego transu wyrwał mnie zachrypnięty głos zaraz obok mnie.

-Nie śpisz już?

-Nie śpię- oznajmiłam szeroko się uśmiechając, mój wzrok bez zmian pozostawał na suficie.

-Zaraz zejdziemy na dół co?- usłyszałam kolejne trochę ironiczne słowa ze strony brata.

-Zejdziemy na dół, razem- położyłam nacisk na ostatnie słowo, przechodząc wzrokiem na chłopaka.

-A sama nie dasz rady?- parsknął śmiechem.

-Pierdol się- posłałam mu ironiczny uśmiech i wróciłam wzrokiem na sufit.

-Dobra chodź, ale jak się wyjebiemy to twoja wina.

-Moja! Chyba ci się coś pomyliło- uderzyłam lekko Pedra, na co on dla żartu kulał się z bólu.

-Aaał! Nie dam rady- udawał że skona- zostawiam ci dom i...

-I wstawaj dziadzie- wypowiedziałam w przerwie między kolejnym atakiem śmiechu.

Naszą jakże zabawną chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Pedro stwierdził, że nie będzie chodził dwa razy i schodząc na dół weźmie też mnie. Sprawnym ruchem podniósł mnie i nie minęła chwila a już kierowaliśmy się w stronę wyspy kuchennej. Zostałam przy niej posadzona, a czarnowłosy poszedł otworzyć drzwi. Wzrokiem znalazłam telefon, który od razu chwyciłam. Przeglądałam instagrama, gdy w korytarzu usłyszałam kilka męskich głosów.

-Czemu nie było cię na treningu?- zapytał jeden mężczyzna, którego nadal nie widziałam.

-Mam inwalidę w domu- Pedri powiedział to na tyle głośno, tak żebym na pewno to słyszała.

-Aha! Ja to słyszę- Na moje krzyki do kuchni zawitało kilka osób z drużyny chłopaków. Każdy podszedł do mnie i przywitał się gestem uścisku. Nie słyszałam jeszcze charakterystycznego dźwięki zamykania drzwi wejściowych, dlatego też prawdopodobnie ktoś tam stał.

-No wchodź- Powiedział mój brat w stronę drzwi wejściowych. Po krótkiej chwili w farmudze kuchni stał nie kto inny jak Gavira. Gavira z bukietem czerwonych róż, które tak bardzo kocham.

Najpiękniejszy uśmiech ~Pablo Gavi~Where stories live. Discover now