~13~

1.7K 49 6
                                    

Przed wejściem na stadion, stały już tysiące ludzi, czekali, aż zaczną ich wpuszczać na trybuny. Chłopcy mieli jeszcze trening, stwierdziliśmy, że zostanę w szatni, żeby nie pchać się w masę paparazzi. Czekałam na nich ponad godzinę. Z wszystkich piłkarzy, Gavi wydawał się zły. Podeszłam do niego, ale on szybko mnie wyminął i wyszedł z szatni. Stałam jeszcze chwilę w tym samym miejscu. Zastanawiałam się o co chodzi Gaviemu? Co mu się nagle stało? Starałam się przestać o tym myśleć, podbiegłam do grupki piłkarzy w tym mojego brata. Rozmawialiśmy dopóki Xavi, kazał mi już iść na trybuny. Podczas drogi na trybuny, zastanawiałam się gdzie jest Pablo. Moje przemyślenia przerwał biegnący w moją stronę chłopak.

-Dobrze, że cię znalazłem- złapał mnie za ramię.

-Gavi, o co chodzi?- powiedziałam troche zdziwiona.

-Przepraszam- szepnął, ściągając głowę w dół.

-Ej nic się nie stało okej? Wszytko jest okej Gavi- uśmiechnęłam się smutno do chłopaka.

-Boję się- syknął i podniósł wzrok.

-Będzie dobrze, dasz radę, dla mnie?- przybliżyłam się do Pabla, który od razu położył swoją głowę na moim barku.

-Dla ciebie- stwierdził, po czym podniósł głowę.

Patrzyliśmy sobie w oczy, w całkowitej ciszy. Gavi powoli objął moją twarz w dłonie i jeszcze się przybliżył, nasze usta dzieliły milimetry. Uznałam, że czas na mój krok i złączyłam nasze usta w pocałunku. Coraz bardziej obaj go pogłębialiśmy, jednak przechodząca kobieta z aparatem w dłoni nam przerwała.

-Jesteście razem?- stanęła naprzeciwko nas, wyciągając mikrofon.

-Muszę już iść- Pablo odbiegł w stronę szatni, a ja skierowałam się na trybuny.

Usiadłam na którymś z wolnych miejsc. Czułam co jakiś czas na sobie wzrok ludzi wokół. Kilka osób nawet zatrzymało się przy mnie, żeby się przyjrzeć. Chciałam to ignorować, nawet bardzo dobrze mi szło. Wszystkie tego typu akcje, zostały przerwane przy wejściu piłkarzy. Szukałam Pedri'ego, naprzemian patrząc na Gaviego. Nie umiałam dokładnie określić co się stało przed meczem, starałam się o tym nie myśleć. Bacznie obserwowałam grę naszej drużyny.
Pod koniec meczu, gdy wynik wynosił 3:3. Cała publiczność, oglądająca grę siedziała w stresie, wyczekując gola, którejś z drużyn. Piłka przechodziła między piłkarzami tak płynnie, że czasem nawet dało się ją zgubić. Prowadzący piłkę Gavi zbliżał się do przeciwnej bramki. Udało mi się mrugnąć, a już słyszałam krzyki wokół mnie.

GAVI STRZELIŁ!!!

Wstałam z krzesełka i zaczęłam skakać z radości. Widziałam radość chłopków z wygranej, znalazłam wzrokiem Gaviego, pokazywał serce w moją stronę. Usiadłam zakrywając twarz, czułam, że moja twarz robi się czerwona. Po zakończonym meczu, od razu pobiegłam do szatni, przy głównych drzwiach i jedynej drodze do szatni stała ochrona. Przeszłam obojętnie, jednak napakowany mężczyzna złapał mnie za rękę.

-A pani gdzie?- warknął do mnie, na co ja podniosłam brwi.

-Do szatni- stwierdziłam próbując się wyrwać.

-Nieupoważnionym wstęp wzbroniony- powiedział łapiąc mnie mocniej.

-Ał!- syknęłam.

-Ej przecież mówiłem, ona tu wchodzi nie widzisz plakietki idioto- podszedł do nas Pedri, zwracając się do ochroniarza.

-Tak panie González, przepraszam- odsunął się ode mnie.

-Nie przepraszaj mnie tylko moją siostrę- wskazał na mnie, ja stałam zdezerientowana, masując sobie miejce w którym trzymał mnie ochrniarz.

-Przepraszam- skinął głową w moją stronę.

-Nic się nie stało- stwierdziłam łapiąc Pedri'ego za rękę- chodź już.

Pedri jak na rozkaz poszedł za mną, odeszliśmy kawałek od mężczyzny i staliśmy już przy drzwiach pomieszczenia. Czarnowłosy stał chwilę w miejscu przyglądając mi się. Nie wytrzymałam i rzuciłam mu się na szyję gratulując wygranej. Po tych czułościach weszliśmy do środka. W pomieszczeniu widziałam wszystkich cieszących się z wygranej. Pogratulowałam każdemu, cieszyłam się, że udało im się wygrać tak ważny mecz. W końcu nadszedł czas na Gaviego. Brunet stał przy swojej szafce, szczerząc się jak głupi. Podeszłam do niego i chwyciłam go za ramię. Chłopak szybko się odwrócił i wziął mnie na ręce.

-Wygraliśmy!- krzyknął do mnie.

-Gratulacje!- także wywrzeszczyłam mu do ucha.

W tej chwili dużo nie myślałam, chwyciłam podbródek chłopaka, i ponownie połączyłam nasze usta. Oczy wszystkich, łącznie z moim bratem, były skierowane w naszą stronę. Zapadła cisza, na co się speszyłam, brunet postawił mnie na ziemi, i spojrzał w głąb szatni.

-Wygraliśmy!- krzyknął, na co cisza się skończyła.

Wszyscy zaczęli skakać, zbijać piątki. Ja stałam tylko w kącie i czekałam, aż pojedziemy do domu. Bałam się relacji Pedri'ego na wydarzenia, które miało przed chwilą miejce. Nie był pewnie zadowolony, że jego siostra całuje się z jego najlepszym przyjacielem. Chciałam się tym nie przejmować, ale usłyszałam głos brata za plecami.

-Sofia! Musimy pogadać.

Najpiękniejszy uśmiech ~Pablo Gavi~Where stories live. Discover now