(II tom) 7. Na jawie

8.8K 305 126
                                    


*Pierwotny rozdział uległ modyfikacji i rozszczepieniu na dwa mniejsze.

** Kolejny rozdział (8) albo dziś albo w poniedziałek o 20:00

***Przepraszam za opóźnienie, ale w ramach usprawiedliwienia zdradzę, że mam dziś urodziny 🤫

Miłego czytania!

________________________________________________________________________________

Ostatnio rzadko śnię. Zasypiam, po czym budzę się wyrwana z bezdennej pustki. Ciężki dźwięk budzika spada na mnie nieoczekiwanie, wypychając mnie z próżni oblepionej gęstą ciszą. Budząc się, z trudem zrzucam z powiek resztki wypłowiałego snu, a raczej kilkugodzinnej hibernacji, w którą codziennie zapadam.

Dziś nie jest inaczej. A raczej jest, bo do problemów z wybudzaniem, doszedł dziwny wewnętrzny niepokój.

Z trudem podnoszę się z łóżka, otulam się grubym materiałem za dużej koszuli, którą mam na sobie. Na palcach kieruję się w stronę salonu, w końcu odnajdując spodnie rzucone gdzieś obok kanapy. Szybko sięgam do tylnej kieszeni, wyjmuję telefon, by w końcu wyłączyć nieprzyjemny dźwięk alarmu. Półprzytomna zerkam profilaktycznie na ekran i z przykrością odkrywam, że to nie budzik.

– Mamo, oddzwonię później, dobrze? – moduluję głos na zarobiony, jakbym od dawna była już w pracy.

– Jesteś na kampusie?

– Tak.

– Nie ruszaj się stamtąd. – oznajmia do bólu poważnym tonem, który zimnym dreszczem spływa wzdłuż kręgosłupa – Zaraz przyjdzie po ciebie Julian Degas. Wsiądziesz z nim do samochodu i przyjedziesz do domu, dobrze?

– Co się dzieje?

– Porozmawiamy, jak przyjedziesz.

– Nie ma mowy. Mów.

Słyszę ciężkie westchnięcie, potem długą chwilę zawahania, aż w końcu wypowiada słowa, które skutecznie zdzierają mi z powiek resztki snu.

– Dziadek jest w szpitalu.

– Co?... – każde kolejne słowo z trudem wypycham przez zaciśnięte gardło.

– Miał wylew.

– Żyje?

– Tak, ale jego stan jest krytyczny. Przyjedź proszę.

– Niedługo będę.

Nim odkładam telefon, ocieram wielką łzę, wolno toczącą się po skostniałym policzku. Dopiero po dłuższej chwili odwracam się i skupiam wzrok rozmemłanej pościeli. Chaotycznie rozglądam się po mieszkaniu, które również okazuje się puste. Nie wiem co robić.

Zwijam włosy w niedbałego koka, próbuję namierzyć części swojej garderoby. Zgarniam wiszący z lampy biustonosz, wciągam na tyłek spodnie, odpuszczając sobie majtki, bo i tak nie wiem gdzie są. Kieruję kroki w stronę łazienki, na oślep zapinam drobne guziczki czarnej koszuli, mijając gdzieś po drodze strzępki mojej koronkowej bluzki. Nie mam czasu na analizę wyglądu, ale raczej nie wypada ona korzystnie. W pośpiechu zakładam buty, dopycham nadmiar koszuli w spodnie, w międzyczasie ponownie skanując mieszkanie.

W końcu dostaję SMS-a od Juliana, że czeka na mnie w holu.

Zrywam się, opuszczam mieszkanie, nie kłopocząc się z szukaniem klucza, bo nowe pokoje mają zamki na zatrzask. Od razu kieruję kroki w stronę przejścia między akademikami. Wciąż próbuję się dodzwonić do Dominika, ale bezskutecznie. Ostatecznie wysyłam mu wiadomość, ale nie dostaję informacji, że do niego dotarła. W tym momencie schodzi to na dalszy plan, bo jestem już na miejscu. Od razu wyłapują mnie szare oczy Juliana.

W moim małym świecie (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz