- Proszę panie Waller, pańska kawa. - długonoga stewardesa wskazała ręką na brązowy lakierowany blat, na którym przed chwilą postawiła czarną filiżankę.
Odruchowo uniosłam głowę znad książki i zawiesiłam wzrok na Dominiku. Wystartowaliśmy jakieś pół godziny temu, a zaraz, gdy samolot osiągnął już odpowiednią wysokość i stabilność, mogliśmy w końcu odpiąć pasy, a Waller wreszcie poszedł się przebrać, bo najwyraźniej spodnie w kolorowe smoki, umniejszały jego autorytet wśród załogi samolotu. Na szczęście przywdział swój codzienny mundurek i prezentował się teraz... jak zwykle dobrze. Właśnie zapinał rękawy czarnej koszuli, gdy nagle poniósł wzrok i spojrzał na mnie, przez co przyłapał mnie, że się na niego patrzę, a ja oczywiście natychmiast wróciłam do czytania, próbując udawać maksymalne zaangażowanie lekturą. Niestety Waller nie byłby Wallerem, gdyby oczywiście nie rzucił jakiegoś głupiego komentarza.
- Lepiej? - spytał zadowolony.
- Co? - uniosłam brew, bo nie do końca rozumiałam o co mu chodzi.
- No czy teraz prezentuję się lepiej? - dodał z tym swoim firmowym uśmieszkiem.
Nie odpowiedziałam od razu, tylko zlustrowałam go wzrokiem, a każda dodatkowa sekunda ciszy budowała jakieś chore napięcie, które ewidentnie mu się podobało.
- Nie. - odpowiedziałam po chwili namysłu i wróciłam do czytania.
- Słucham?... - parsknął urażony, ale też ewidentnie zaskoczony.
- Nie, nie wyglądasz lepiej. - odpowiedziałam ponownie, tylko tym razem wolniej i pewniej.
- Kręcą cię spodnie w dinozaury? - spytał, unosząc brew i zajmując miejsce naprzeciwko mnie, po drugiej stronie lakierowanego blatu, który nas rozdzielał.
- Po pierwsze to są smoki, a nie dinozaury. - skrzywiłam się, bo oczywiście ciężko jest odróżnić smoka od dinozaura - A po drugie niby czemu sądzisz, że kręcą mnie dziecięce spodnie? - teraz to ja uniosłam brew i wygodniej rozsiadłam się w skórzanym fotelu.
- Sama to przed chwilą powiedziałaś... Każda normalna laska lubi dobrze ubranych facetów, ale ty jak zwykle...
- Nie powiedziałam, że podobają mi się takie spodnie, tylko po prostu bardziej do ciebie pasują.
- Słucham? - wysztywnił się, jak porażony.
- Matko, Waller... - westchnęłam i wróciłam do czytania.
- Nie no, proszę Gordon, rozwiń swoją bezczelną myśl.
- Bezczelną? - parsknęłam - Po prostu szczerą. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Dobrze, to może inaczej... Jacy faceci ciebie kręcą? - spytał z uśmieszkiem, po czym sięgnął po filiżankę i z gracją upił malutki łyczek.
Moje spojrzenie w ciągu chwili przeszło od zaskoczonego, przez zbulwersowane po przebiegłe, aż w końcu zatrzymało się na zamyślonym.
- Pomyślmy... - zaczęłam wolno, wkładając zakładkę w książkę i odkładając ją na stolik - Może tacy, którzy są kulturalni, mili, elokwentni, szanują kobiety i... sprzątają po sobie. - dokończyłam, nie mogąc patrzeć na ten jego uśmieszek rosnący z każdą wypowiedzianą przeze mnie cechą.
- Tymi kryteriami się kierowałaś przy wyborze Chickera?
- Dupek. - syknęłam i z powrotem złapałam za książkę.
- Dokładnie. - westchnął i upił łyk kawy - A wracając do sedna, nie chodziło mi o cechy charakteru, tylko o wygląd.
- A po co ci te informacje, jeśli można wiedzieć?
CZYTASZ
W moim małym świecie (Tom I & II)
Teen FictionZdolna i nie tak zamożna jak jej szkolni znajomi Lauren Gordon rozpoczyna naukę na najbogatszym i najbardziej luksusowym uniwersytecie w całym stanie. Myśli, iż ogrom zajęć i nauki będzie jej jedynym problemem, ale już pierwszego dnia dowiaduje się...