30. Układ nieidealny

19.8K 610 302
                                    

Impreza za sprawą Shane'a serwującego nieskończoną ilość wysokoprocentowych drinków skończyła się dopiero grubo po północy. W nocy nie spałam. Dużo myślałam i ponownie doszłam do wniosku, że nie ma bardziej naiwnej osoby ode mnie. Koło drugiej zasunęłam zasłony, bo nie mogłam patrzeć na gwiazdy. Pewnie już nigdy na nie nie spojrzę, a już na pewno nie tak, jak kiedyś. Dominik skutecznie mi je obrzydził.

Zasnęłam koło czwartej, a Paula jeszcze nie wyszła, więc byłam już pewna, że się pogodzili. Upewniłam się rano.

- Cześć. - westchnęła zadowolona wchodząc do kuchni w lekko rozpiętej koszuli Dominika.

- Cześć. - odparłam najbardziej wypranym z uczuć głosem, na jaki tylko mogłam się zdobyć.

- Macie może mleko sojowe? - spytała, grzebiąc w lodówce.

Nie odpowiedziałam od razu, bo nie byłam przyzwyczajona do rozmów z nią, zważywszy, że do tej pory nasze interakcje ograniczyły się jedynie do poniżania mnie i ignorowania jej skromnej osoby.

- Raczej nie. - odparłam chłodno.

- Hm.... Szkoda... Ale Dominik pewnie zaraz pójdzie do sklepu... - dodała zamyślona, obracając w palcach lewej dłoni, mały niebiesko-zielony kolczyk w kształcie łezki.

W ostatniej chwili dostrzegłam ten na pozór nic nieznaczący ruch, możliwe, że nawet przypadkowy, spowodowany potrzebą ciągłego zajmowania czymś rąk. Zamarłam w pół obrocie. Nawet nie próbowałam się odwrócić, tylko zagryzłam wargę, skupiając całą swoją uwagę i wzrok na tym jednym konkretnym punkcie. Odruchowo przeniosłam spojrzenie na drugi kolczyk. Mrugnęłam, jakbym chciała, żeby po podniesieniu powiek obraz się zmienił, rozmył i zabrał to, czego tak bardzo nie chciałam widzieć. Słyszałam jeszcze gdzieś w oddali jej słowa, chichot, może nawet próbę nawiązania ze mną rozmowy, w celu ocieplenia naszych relacji chyba ze względu na Dominika. Uśmiechnęłam się jakbym miała nadzieję, że jedna głupia mina zastąpi jakiekolwiek słowa, na które patrząc po jej pytającym spojrzeniu najwyraźniej czekała. Próbowałam skupić chwiejny wzrok na czymś innym, ale nie potrafiłam. Jedyne co teraz widziałam to te kolczyki...

Stałam tak kilka dobrych chwil i dopiero zimne krople jogurtu spływające po moich gołych stopach uświadomiły mi, że rozlałam go na stół. Potem wymowne chrząknięcie Pauli sprowadziło mnie ostatecznie na ziemię i z wielkim trudem oderwałam oczy od dobrze mi znanych kolczyków...

Nie słuchając już jej bełkotu szybko wytarłam stół i nie zabierając ze sobą już nic do jedzenia, natychmiast opuściłam mieszkanie, nie chcąc natknąć się na Dominika.

Mroźne włoskie powietrze zahartowało mnie tak bardzo, że nawet nie odczułam chłodu, siedząc przez kilka minut w samym swetrze na jednej z dębowych ławek, na pustym placyku za akademikiem. Dopiero pełen niepokoju głos Michela wyrwał mnie z dziwnego letargu.

- Lauren!

- Hm? - odwróciłam głowę, napotykając od razu jego niecierpliwe spojrzenie.

- Mówię do ciebie od kilku minut... - dodał poirytowany i od razu narzucił mi na ramiona kurtkę, którą wcześniej rzuciłam w kąt ławki - Chcesz się przeziębić?

- Nic mi nie będzie. - odburknęłam i odwróciłam twarz w przeciwnym kierunku.

- Hej, spójrz na mnie... - dodał jakimś takim zmartwionym głosem, który zmusił mnie do spełnienia jego prośby - Co jest?

- Nic.

- Przecież widzę...

- Zamyśliłam się.

W moim małym świecie (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz