16. Zaliczenie

23.4K 709 166
                                    

Do mieszkania za sprawą oczywiście przypadkowego zbiegu okoliczności wróciliśmy razem i to około godziny piątej nad ranem. Zapewne było to wynikiem naszego ciągłego pilnowania siebie nawzajem i niewerbalnej kontroli, a następnie zawodów pod tytułem „jestem w stanie wypić więcej i się nie porzygać". W sumie mało pamiętam z samej końcówki imprezy, a tak naprawdę tylko tyle, że Michel nie mógł znaleźć Meghan po jej wyjściu na pięć minut na taras z umięśnionym brunetem, potem chyba odprowadził mnie pod akademik, mówiąc, że jeśli wróci i Meghan nie będzie w domu to ma przejebane, a jeśli wróci i nie będzie sama, to... tu nie pamiętam dokładnie co powiedział, bo przy wejściu przypadkowo spotkaliśmy się z Wallerem, który zaproponował, że dalej mnie już odprowadzi, na co ja oczywiście odchrząknęłam, że absolutnie nie ma takiej konieczności. Potem chyba jechaliśmy windą, on mówił coś o jutrzejszym wspólnym zgonie, potem chyba potknął się wychodząc z windy, co ja oczywiście skomentowałam niekontrolowanym wybuchem śmiechu, po czym sama się wywaliłam, lądując na jego plecach, a potem chyba szukał karty do mieszkania w mojej torebce, bo uparcie twierdził, że dał mi ją w połowie imprezy, na co ja odparłam, że chyba go powaliło. Potem chyba weszliśmy razem do mieszkania, on ściągnął koszulę, ja buty i... sukienkę? Jezu.

Obudziłam się z niebotycznym kacem. 

Pierwsze co zobaczyłam po podniesieniu powiek, to pedantycznie ułożoną stertę prania, poukładanego wedle odcieni czerni- od najciemniejszej do tej bardziej wyblakłej. Potem przeniosłam wzrok na komodę, na której stała jedynie wąska czarna lampka, a po krótkiej pauzie, zatrzymałam się na czystym biurku, z pedantycznie poukładanymi na blacie długopisami i książkami. W tym właśnie momencie zrozumiałam, że chyba nie do końca jest to mój pokój, a czarna jedwabna pościel, w której leżę, zdecydowanie nie jest moją flanelową kołdrą w reniferki.

Jak poparzona poderwałam się do pionu, czując nieprzyjemny ścisk w okolicach skroni. Złapałam się za głowę mrużąc oczy, niemile oświetlone wąską linią światła wpadającą przez szparę w roletach. Po jakichś dwóch minutach, gdy mój organizm zaakceptował nowe, ciężkie warunki środowiska, rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. Wnętrze wydawało mi się dziwnie znajome, mimo że skąpane w półmroku, mile zaskoczyło mnie swoją niewymuszoną elegancją. Całe pomieszczenie było utrzymane w jednolitych barwach czerni i szarości, gdzieniegdzie przeplatanej ciemnozielonymi dodatkami. Wszystko było tu przemyślane, poukładane i dopasowane, aby wzajemnie tworzyć całość, która mimo prostego stylu, uderzała swoim wyszukaniem. Za cholerę, nie mogłam sobie przypomnieć skąd się tu wzięłam i przede wszystkim, dlaczego w ogóle tu jestem.

Przetarłam zmęczoną twarz dłońmi, niemile odczuwając suchość pod powiekami i w gardle. Ta pierwsza była oczywiście spowodowana pójściem spać w soczewkach, a ta druga wiadomo czym. Westchnęłam ciężko nad swoją głupotą i brakiem kontroli i spuściłam wzrok. Po chwili odkryłam z przerażeniem, że mam na sobie czyjąś koszulę i bynajmniej jest to koszula męska. Jezu.

Teraz przeraziłam się nie na żarty, mając w tyle głowy słowa wypowiedziane wczoraj przez Michela do Meghan o dzieciach, bawieniu ich i takie tam, więc poderwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju uprzednio... uprzednio rozsuwając szklane drzwi.

Zaraz.

W tym momencie dostałam kolejnego zawału, uświadamiając sobie, że właśnie stoję w salonie. Moim salonie. Moim salonie w moim apartamencie na dwunastym piętrze. Momentalnie wszystkie puzzle ułożyły się w jedną całość dając mi przerażający obraz skutków wczorajszego wieczora i minionej nocy. Pokój, w którym się obudziłam, czarna jedwabna pościel, czarna koszula pachnąca drogimi perfumami, to wszystko... Nie, nie, to nie możliwe. No chyba nie przespałam się z Wallerem?!

Siła świadomości przygniotła mnie tak bardzo, że musiałam się oprzeć o kanapę, żeby się nie przewrócić. W międzyczasie próbowałam też namierzyć mojego współlokatora, żeby wspólnymi siłami odtworzyć i doprecyzować plan wydarzeń minionego wieczora a przede wszystkim nocy.

W moim małym świecie (Tom I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz