Rozdział 38

13 3 4
                                    

„Custard”

Po powrocie do domu, Raven i Saotoru udali się do swojego pokoju. Raven usiadła na łóżku, a Saotoru na materacu.

-Wiesz co? - Zapytał Saotoru.

-Hm?

-Mogłem jednak się nie odzywać na temat tego łóżka... Ten materac jest niewygodny. Jak ty na nim śpisz?

-Normalnie. Jestem w stanie zasnąć na wszystkim tak właściwie. - Wzruszyła ramionami. - Aczkolwiek fakt, te łóżko jest nader wygodne.

-Ehhh... To tylko na tydzień... Tak w ogóle to jak z tą imprezą?

-Ma być w czwartek dwie godziny po naszych lekcjach. W piątek mamy wolne z woli dyrekcji także nie musimy się martwić o to, że zaśpimy.

-Czyli w skrócie mamy niecałą godzinę, by się wyszykować? W sumie to nie chce mi się nie wiadomo jak bardzo stroić... - Mruknął, kładąc się na plecach. - A gdzie to jest?

-Asmo powiedział, że nas tam zaprowadzi. Mamy się spotkać przy wyjściu, jak będziemy gotowi i z nami pójdzie.

-No i dobrze. Ktoś poza naszą trójką idzie?

-Beel.

-Czyli jesteśmy sami, bo ten różowy pewnie będzie w centrum uwagi, więc nas wystawi, a ten rudy to pewnie będzie tylko jeść. - Lamentował. - Jak to dobrze, że cię wyciągnąłem, bo bym chyba się tam zabił. - Powiedział, wzdychając. - O, Mammon pisze.

Chłopak wziął telefon do ręki i zaczął odczytywać wiadomości, na które miał odpisać.

Chłopak wziął telefon do ręki i zaczął odczytywać wiadomości, na które miał odpisać

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

-Idziemy do kuchni. Ten straszek chyba boi się tam iść samemu. - Powiedział z przekąsem, wstając i poprawiając ubrania.

Dziewczyna tylko kiwnęła głową i wstała, po czym ruszyła za chłopakiem do kuchni. Po drodze spotkali się z Mammonem i wspólnie weszli do kuchni.

-Powiem wam, że chyba wam się nie spieszyło, a ja jestem głodny i nie w humorze, by się guzdrać. Tak czy siak... - Powiedział białowłosy, otwierając lodówkę. - Zobaczmy co tu jest.

-Pst, Ray... - Szepnął Saotoru.

-Hmm..?

-Mam wrażenie, że pakujemy się teraz w kłopoty...

-Ja też... Ale to może dlatego, że nas Mammon wyciągnął...

-Ej! Nieładnie tak szeptać. - Na jego komentarz ludzie tylko wzruszyli ramionami. - Eh... Tak czy siak, nie ma tu nic ciekawego. Chwila... Co my tu mamy? Wygląda jak custard. - Powiedział, wyjmując sos angielski i patrząc na ludzi. - Masz Raven. Zjedz to. Potrzebuję towarzysza zbrodni, nie chcę być sam podczas pakowania się w tarapaty.

-Uh, nie jestem głodna... Poza tym jest podpisane, że to od Beela...

-Jezu przecież nic się nie stanie... Może ty chcesz Saotoru? Hmmm? Nie odmówisz kumplowi, prawda?

-Ja... Uh... - Spojrzał na Raven, która gestykularnie mu odradzała.

-Wiesz, trzeba być bardzo odważnym, żeby to zjeść. Jeśli to zrobisz, przyznam, że masz odwagę. Więc, zrobisz to, prawda? Co ja mówię? Zjedz to. To rozkaz.

-Czemu ty tego kurna nie zjesz? Skoro mówisz, że aby to zjeść trzeba odwagi... A ty tego nie chcesz zjeść... To oznacza, że jesteś strachujło.

-Ty...! Czy ty w ogóle słuchałeś co do ciebie mówiłem? Jeśli będę jedynym, co to zje, mogę zostać przyłapany, a wtedy to ja będę obrzucony całą winą. A ty już jesteś moim wspólnikiem.

-Nie?

-Owszem, byłeś od samego momentu, gdy się zgodziłeś. Więc weź to zjedz!

-Ugh, żeby nie było... Raven biorę cię na świadka, że mnie zmusił! - Powiedział, zaczynając to jeść.

Saotoru jadł, aż do samego końca. Mammon obserwował go z lekkim uśmiechem, widząc, że nie będzie sam w tym wszystkim.

-Proszę bardzo. Zrobiłeś to. Zjadłeś custard Beela! - Powiedział, biorąc pudełeczko od Saotoru i trzymając je wysoko w powietrzu. - Widziałem cię! Świetnie, teraz mam wspólnika. Jeśli zjadłeś jego jedzenie, to znaczy że jedziemy na jednym wózku!

-Mam złe przeczucia... - Mruknęła Raven.

-Nie marudź! - Powiedział Mammon, wracając do grzebania w lodówce. - Więc teraz moja kolej. Zobaczmy, czy jest tu coś jeszcze. Czuję, że kryje się tu coś doprawdy dobrego w tym rogu—

-Uhhh... - Raven obróciła się na pięcie i złapała Saotoru za rękaw. Chłopak uczynił to samo, co Raven i momentalnie zamarzł w miejscu. - Um...

Przed nimi stał Beelzebub, widocznie niezadowolony tym, co się tutaj dzieje. Demon podszedł do swojego brata i stanął za nim. Mammon obrócił się lekko czując, jak ktoś za nim stoi i aż podskoczył.

-D'AH! ...Beel! - Momentalnie schował pudełeczko za plecami. - C-Co to za genialny pomysł skradnia się za mnie? Jak długo tu byłeś...?

-Czy ty zjadłeś moje custard? - Zapytał dziwnie spokojnie, po czym powtórzył głośniej z widocznym obrzueniem, gdy złapał Mammona za rękę i ją uniósł, odsłaniając pudełeczko, jakie trzymał. - Czy ty właśnie zjadłeś moje CUSTARD?! Odpowiadaj, Mammon!

-Z-zaraz daj mi chwilkę, Beel! Daj mi to wyjaśnić! Miałem dobry powód, by...

-Zrobiłeś to, co nie...? - Zapytał cicho i mrocznie. Powietrze momentalnie stało się ciężkie, a atmosfera napięta. Po chwili demon zmienił swoją formę na demoniczną i odrzucił na bok Mammona, który wyglądował na tyłek na podłogę. - Ty...zjadłeś...moje...CUSTARD...!

-Uh-oh...!

Wymiana studencka [Obey me!]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن